Steelon Steelon
430
BLOG

Donald i Leszek. Partnerski związek samców alfa.

Steelon Steelon Polityka Obserwuj notkę 5

Nie będzie przyspieszonych wyborów. W końcu Tusk, to nie Kaczyński. Oddać władzę za darmo, bo jakiś Gowin trzasnął drzwiami? O niedoczekanie! Donald Tusk już pewnie zadzwonił do Leszka Millera z zaproszeniem na wieczorny mecz z San Marino. Będzie o czym rozmawiać. Nareszcie nasi komuś dołożą, więc dobre nastroje zapewnione. Przy lampce włoskiego wina, popalając cygarko, porozmawiają jak Europejczyk z Europejczykiem o wspólnej przyszłości. Koalicja? No nie, po co od razu się wiązać, to takie staromodne. Life bez formalności – to jest dziś na topie. Taki związek partnerski samców alfa – pobłogosławiony przez red. Michnika - z uznaniem i podziwem przyjęliby nasi bracia z Unii. Nie ma co psuć krwi wyborcom jakąś koalicją. Dla części elektoratu PO formalny układ z postkomuną byłby odrażający, a i dla SLD mariaż z wypaloną Platformą przypominałby ślub staruszki z bankrutem - bez miłości, bez przyjemności, z komornikiem na karku. 

Donald musi ratować kuper, więc jest gotów wejść w pakt z diabłem, byle tylko utrzymać się przy władzy. Ten typ tak ma. Miller z kolei, musi dać w końcu swoim ludziom jakieś smaczne kąski. Tyle lat postu może zabić, a innych widoków na zmianę diety za bardzo nie ma. Obu więc opłaca się ten interes: rączka w górę, za z góry ustaloną cenę. I tak do wyborów. A potem się zobaczy.

Tak to już jest na tym świecie, że ludzie płytcy mają łatwiej. Mniej barier moralnych, samoograniczeń, wartości, które trzymają w pionie. Największym ich skarbem bywa intuicja, czyli zmysł wyczuwania w którą stronę powieje wiatr. Jeżeli nie ma żadnych kotwic, w postaci żelaznych zasad, pójdzie taki i zrobi nie to co słuszne, ale to, co przyniesie mu większą korzyść osobistą. Donald Tusk wielokrotnie udowadniał, że intuicji mu nie brakuje. Ze zręcznością surfera macha biodrami to w prawo, to w lewo. Nie przywiązuje się do osób, słów, spraw. Łapie falę, a jego celem jest płynąć i trwać. Ma to swoje konsekwencje dla nas wszystkich. Tusk wie, że jego czas się kończy, więc po co ma się szarpać, skoro każdy sondaż pokazuje, że po nim przyjdzie znienawidzony Kaczor? Ma ułatwić mu sprawę i po sobie posprzątać? Albo co gorsza zasiać, żeby Jarosław mógł zebrać plon? Wolne żarty! Nabruździ jeszcze bardziej. Zgotuje Prezesowi takie piekło, że ten własnego kraju nie pozna: zadłuży, zaora, rozgrzebie, narobi. Zostanie smród i trupy w szafie. A on sam? Ma czas, by przygotować sobie miękkie lądowanie. Dwa lata na to, by znaleźć robotę bliżej Gdańska, np. w Brukseli.

Może nie mam racji. Może źle oceniam premiera Donalda i niesłusznie przypisuję mu złe intencje, ale nie mam wyjścia. Przez lata swoich rządów, Tusk nie dostarczył mi ani jednego argumentu, który zmieniłby jego obraz w moich oczach. Obraz Dyzmy, który nie znając się na niczym, został premierem dumnego narodu. Obraz człowieka bez kompetencji, który ma decydować o losie milionów ludzi. Leniucha i picera, który za kilka klepnięć po plecach, jest gotów odstąpić od obrony narodowych interesów. Sorry Donald, nie wierzę ci! Nie wierzę, że Tusk jesteś w stanie zrobić coś dla Polski, nawet taką drobną rzecz jak własna dymisja.

Steelon
O mnie Steelon

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka