Artur Rumpel Artur Rumpel
1821
BLOG

Przypadek Mai Frykowskiej - nawrócenie, czy odstępwsto?

Artur Rumpel Artur Rumpel Kultura Obserwuj notkę 4

frykowska

 

Maja Frykowska, dawniej znana jako Agnieszka i pod pseudonimem Frytka, od wielu już lat gości od czasu do czasu na łamach mediów, tak drukowanych, jak i elektronicznych osobliwie zaś te, które lubują się w wyszukiwaniu i publikowaniu rozmaitego autoramentu sensacyj. Stała się słynna, gdy uczestnicząc w którymś z idiotycznych widowisk telewizyjnych typu reality show uprawiała publicznie seks z innym uczestnikiem tego programu. O nim słuch zaginął, ale ona od tej chwili zaczęła funkcjonować gdzieś na obrzeżach krajowego showbiznesu. Można więc przypuszczać, że erotyczny eksces był starannie zaplanowanym sposobem na zaistnienie w przestrzeni publicznej, a nie zatraceniem się w cielesnej chuci. Metoda okazała się dosyć skuteczna, ale i obarczona niemałymi skutkami ubocznymi. Frykowska stała się znana, ale wielkiej kariery nie zrobiła, bo została zaszufladkowana do kategorii twórców erotycznych. Próbowała swoich sił jako piosenkarka i aktorka, ale bez większego powodzenia. Nie zagrała żadnej poważnej roli i nie nagrała samodzielnej płyty długogrającej. Lepiej poszło jej w dziennikarstwie. Prowadzi programy telewizyjne i portale internetowe. Od jakiegoś czasu widać wyraźnie, że przeszłość zaczęła jej ciążyć. Od mniej więcej dwóch lat dziennikarka podejmuje próby odcięcia się się od swojej przeszłości i związanego z nią nie do końca pożądanego wizerunku. Punktem zwrotnym wydaje się być zmiana imienia z Agnieszka na Maja, dokonana w 2010 roku. Jest to zmiana poniekąd dosyć dziwna. Zazwyczaj bowiem jest tak, że jeśli ktoś chce się odciąć od swojej lub rodzinnej przeszłości, to zmienia raczej imię, niż nazwisko, bo to wszak po nazwisku kojarzy się ludzi. Wyjątkiem jest może taka sytuacja, kiedy ktoś ma bardzo pospolite nazwisko i niezwykle rzadkie imię, wskutek czego kojarzony jest raczej po imieniu niż po nazwisku. Ale w omawianym przypadku taka sytuacja bynajmniej nie zachodzi. Agnieszka Frykowska miała pospolite imię i stosunkowo rzadkie nazwisko. Ta zmiana imienia jest więc dosyć tajemnicza. Tajemnica nieco się rozjaśnia w świetle późniejszych poczynań naszej bohaterki. Pod koniec 2011 roku media obiegła wieść, że Maja Frykowska nawróciła się, postanowiła zmienić swój styl życia i wstąpiła do Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego. Kościół ten jest jedną z dynamicznie rozwijających się w naszym kraju wspólnot pentekostalnych, czyli zielonoświątkowych.

 

Zdaję sobie sprawę, że to co teraz napiszę będzie kontrowersyjne, niepoprawne i nie do przyjęcia dla większości czytelników. Jednak amicus Plato sed magis amica veritas. Nie jestem pewien, czy posunięcie Frykowskiej można nazwać nawróceniem. Myślę, że można bezpiecznie przyjąć założenie, iż przed konwersją była ona katoliczką, przynajmniej nominalną. Oczywiście nie można wykluczyć i tego, że nie była ochrzczona, ale wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne. Przesłanką, która mnie skłania do przyjęcia takich wniosków jest owa tajemnicza sprawa zmiany imienia. Odnoszę wrażenie, że ten akt i późniejsza o rok konwersja są kolejnymi etapami tego samego duchowego procesu odchodzenia od katolicyzmu. Zastanówmy się, w jakich okolicznościach ludzie zazwyczaj zmieniają imię? Nie wtedy, gdy chcą się odciąć od swojej przeszłości, ale gdy przeżywają głęboką duchową przemianę, gdy zostają zakonnikami, muzułmanami, czy krysznaitami. Myślę więc, że urzędowa zmiana imienia przez Frykowską miała charakter swego rodzaju rytuału, może nawet nie do końca sobie przez jego bohaterkę uświadamianego. Zmiana imienia ze chrztu na inne jest w pewnym sensie zerwaniem, a przynajmniej osłabieniem więzi ze patronem chrzcielnym. Można nawet rzec, że jest to symboliczne przekreślenie katolickiego chrztu. Był to więc pierwszy wyraźny krok w kierunku odrzucenia katolickiej wiary i potencjalnego przyjęcia nowej. Obiór opcji zielonoświątkowej i przystąpienie do adekwatnej denominacji, nie było co prawda nieuniknioną konsekwencją owego pierwszego kroku, pozostawał jeszcze do wyboru cały wachlarz innych możliwości, ale było jego logicznym następstwem. Jestem przekonany, że wcześniejsza decyzja o konwersji znacznie ułatwiła późniejszą decyzję o konwersji. Jeśli w ogóle można tu mówić o jakimś nawróceniu, to w nie mniejszym stopniu zachodzi tu także odstępstwo. Maj Frykowska porzuciła wiarę katolicka dla protestanckiej. A lepiej być złym katolikiem, niż dobrym protestantem.

Nie sądźmy jednak, abyśmy nie byli sądzeni. Mamy prawo wytykać Mai Frykowskiej błędne wybory życiowe, mamy prawo te wybory krytykować, a nawet potępiać. Nie mamy jednak prawa potępiać jej osoby. Zwłaszcza, ze istnieją liczne i poważne okoliczności łagodzące, które znacznie zmniejszają ciężar moralny jej błędów. W szczególności należy tu wspomnieć o jej ciężkiej sytuacji rodzinnej. Od trzech pokoleń jej przodkowie po mieczu giną śmiercią tragiczną. Jej pradziadek, drobny przedsiębiorca, zginął w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia w dosyć tajemniczym wypadku samochodowym. Jej dziadek Wojciech Frykowski, producent filmowy, 9 sierpnia 1969 w domu Romana Polańskiego w Beverly Hills został zamordowany przez bandę Charlesa Masona. Jej ojciec Bartłomiej, operator filmowy zginął w tajemniczych okolicznościach 8 czerwca 1999 w Wyszkowie, w dworku córki Andrzeja Wajdy, Karoliny. Prokuratura uznała jego śmierć za samobójczą, lecz wiele wskazuje a morderstwo. Przy takim obciążeniu żyje się pod wielka presją i różne błędne decyzje są do pewnego stopnia usprawiedliwione.

Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem I Liceum Ogólnokształcące w Wodzisławiu Śląskim (1994), Wydział Farmaceutyczny w Sosnowcu Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach (1999) oraz Wydział Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (2004). Jestem więc z wykształcenia farmaceutą i... no właśnie i kim? Do niedawna zawsze pisałem, ze etnologiem, teraz jednak, patrząc na zakres moich dociekań muszę stwierdzić, że akcenty mi się przesunęły w kierunku antropologii kulturowej. Nie zajmuje sie bowiem kultura ludową, ani samymi tylko kulturami niemasowymi, ale zróżnicowaniem kultur z uwzględnieniem kultury masowej. Tak więc wychodzi , ze jestem antropologiem kulturowym. Mam kochaną żonę, wspaniałego syneczka Pawełka (ur. 2005) i równie wspaniałą córeczkę Martusię (ur. 2009). Od dziesięciu lat nieregularnie publikuję w czasopismach naukowych i profesjonalnych (ALBOalbo, Konteksty, Panacea, Uniwersytet Kulturalny, Puls Farmacji), społeczno - politycznych (Najwyższy Czas, Opcja na Prawo, Pro Fide Rege et Lege, Rojalista - Pro Patria), religijnych (Przewodnik Katolicki) i lokalnych (U Nas, Nowiny Wodzisławskie) oraz na licznych stronach internetowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura