Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
3010
BLOG

Polska jako zawalidroga

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

imageW tekstach na temat Rosji przytaczane są czasem słowa Władimira Putina, że największym dramatem geopolitycznym XX wieku był rozpad ZSRR. Nie wspomina się jednak, jak przy tej okazji prezydent Rosji powiedział, że władza, która straciła "wielkie państwo" ma obowiązek to "wielkie państwo" Rosjanom przywrócić. Obecnie Putin próbuje naprawić krzywdę, jaka spotkała Rosję. Na Kremlu pragną, aby Rosja stała się ponownie supermocarstwem decydującym o losach świata. Skoro komunizm będący podstawą mocarstwowych działań rosyjskich zbankrutował to elity rosyjskie znalazły inne paliwo dla mocarstwowości – geopolitykę.

 W Rosji powstają różne plany budowania wielkości zakotwiczonej w geopolitycznych teoriach, przy czym najbardziej zapadł w umysły imperialistów rosyjskich Brytyjczyk Halford John Mackinder z teorią Hertlandu - jądrem Wyspy Świata, naturalną fortecą, obszarem warunkującym panowanie nad resztą globu. Tworzyć go miały terytoria obejmujące Rosję, zachodnie Chiny, Mongolię, Afganistan, Beludżystan i Iran. Przy czym aby panować nad światem jako warunek Mackinder podawał: „… kto panuje we wschodniej Europie – panuje nad sercem Eurazji. Kto panuje nad sercem Eurazji – ten panuje nad wyspą światową – kto panuje nad wyspą światową ten panuje nad światem.

 Ten kierunek, panowania we wschodniej Europie dobrze zapamiętali Rosjanie. Współcześnie zresztą ten kierunek wydaje się na Kremlu jedynym realnym do rozwijania ofensywy bowiem trudno sobie wyobrazić, aby Rosja próbowała coś zwojować na terenie Chin, czy w świecie islamu, gdzie rośnie w siłę mocarstwo tureckie. Pozostaje więc także z tego powodu kierunek „na Zapad”: Kaukaz, Ukraina, Białoruś, Pribałtyka – jak Rosjanie nazywają Estonię, Litwę i Łotwę. Zastanawiamy się też, czy obiektem zainteresowania rosyjskich armii nie będzie Polska.

Imperialna Rosja

image Przywódcy Rosji zdają sobie sprawę, że samo posiadanie głowic jądrowych i złóż gazu oraz ropy nie wystarczy, aby USA przyznało im równoważną pozycję w światowym ładzie. Wymyślono więc na Kremlu, że zostanie zbudowana eurazjatycka wspólnota geopolityczna rozciągając się „od Władywostoku do Lizbony” – jak określił doradca Putina prof. Aleksander Dugin. Przy czym partnerem Rosji w budowie takiej wspólnoty mają być Niemcy. Posłużyć temu mają ogromne dostawy rosyjskiego gazu przez North Stream i South Stream (ten drugi jest opóźniony bowiem Bułgaria nie godzi się na jego przebieg). Tym gazem będą dysponować Niemcy decydujące o polityce europejskiej. W ten sposób Rosja omijając Europę Środkowowschodnią zamierza stworzyć bliską kooperację z Niemcami i związać Europę Zachodnią na osi Berlin-Moskwa.

image W realizacji mocarstwowych planów Rosji bardzo przeszkadza Polska, która buduje różne powiązania z sąsiadami: Grupa Wyszehradzka, Dziewiątka Bukareszteńska, Trójkąt Lubelski, Trójmorze, a ostatnio także w rejonie Morza Czarnego współpracę z Turcją i Rumunią. Silną tamę dla postępów Rosjan stanowi flanka wschodnia NATO w której uczestniczą też wojska USA. Niezależnie więc od tego jak bardzo na Kremlu będą wypowiadać się lekceważąco na temat Polski widać, że to Polska buduje tamę dla rosyjskich aspiracji, a jest w regionie największym potencjałem, także wojskowym. Do tego mamy coraz więcej wypowiedzi polityków państw Europy środkowej mówiących głośno, że Polska powinna stać się liderem regionu – mówi to nie tylko premier Węgier Viktor Orbán!

 Nie można mieć wątpliwości, że widzi to Rosja i chcąc zrealizować swoje ofensywne zamiary będzie starała się zneutralizować przede wszystkim polskie możliwości obronne oraz zdewastować starania Warszawy nawiązywania współpracy z sąsiadami. Wyeliminowanie Polski oznacza, że pozostałe państwa w regionie można będzie stosunkowo łatwo zająć – wystarczy przypomnieć jakie konsekwencje dla sąsiadów Polski miało rozbicie II Rzeczypospolitej przez armie Hitlera i Stalina w 1939 r.

 Dodatkowo w Berlinie i Paryżu nie widać sympatii dla tego co robi Polska. Wzrost jej znaczenia i zbudowanie ośrodka siły na wschodzie UE oznacza, że Niemcy i Francja będą musiały liczyć się z taką siłą, kolaborowanie z Rosją będzie bardzo utrudnione. Szczęśliwie dla Moskwy w Europie Zachodniej duży wpływ mają zwolennicy ideologii „tęczowych”, które odrzuca większość Polaków i rządząca obecnie Zjednoczona Prawica. Dlatego polska opozycja „totalna”, źle życząca PIS współpracując z biurokracją unijną może inicjować różne akcje osłabiające pozycję Polski w UE, co jest na rękę Moskwie.

 Do zwalczania Polski Rosja zaczęła używać reżimu białoruskiego. Prezydent Łukaszenka zagrożony protestami chcąc utrzymać się u władzy musi zabiegać o wsparcie ze strony Putina. Wydaje się, że ceną za takie wsparcie jest atakowanie Polski, czego nie musi wprost robić sama Rosja. Łukaszenko czyni to z wielkim rozmachem, już nie tylko propaganda strasząca Białorusinów wydumaną agresją i odbieraniem Grodna i Brześcia przez Polaków, ale realne represje wobec mniejszości polskiej – jej liderzy siedzą w białoruskich więzieniach, a ostatnio niebywały zamach na samolot pasażerski zarejestrowanej w Polsce linii Ryanair i porwanie podróżującego nim białoruskiego opozycjonisty Romana Protasiewicza.

Sojusze bywają zawodne

 Musi niepokoić daleko idąca zmiana w polityce Waszyngtonu. Joe Biden zabiega o spotkanie z Władimirem Putinem (ma do tego wkrótce dojść na terenie Szwajcarii). Prezydent USA złożył ostatnio zaskakujące oświadczenie – zrezygnował z blokowania budowy gazociągu Nord Stream2 (sic!) Argumentował przedziwnie, że rurociąg jest na ukończeniu i chodzi mu o poprawę relacji z Europą. Być może Biden rozumuje tak jak brzmi dowcip z czasów sowieckich: Mówimy partia myślimy Lenin, mówimy Lenin myślimy partia, tyle że teraz słowa Lenin i partia zastępuje się słowami Niemcy i UE. W każdym razie stanowisko USA, które widzą w Niemczech partnera dla swej polityki europejskiej, a Polska i jej sąsiedzi schodzą na dalszy plan, to kiepska wiadomość dla nas, a świetna dla przeciwników Polski, zwłaszcza tych na Kremlu.

 Wiele razy przekonywałem, że uzależnianie bezpieczeństwa Polski od czynnika zewnętrznego i niezależnego od nas – nawet, gdy to są USA, to marne rozwiązanie. Teoretyk sztuki wojennej gen. Clausewitz wskazywał, że sojusz wojskowy może być tylko elementem pomocniczym, gdyż trzeba stawiać na własne narodowe środki obrony. A w Polsce wiara w pomoc sojuszniczą znajduje się dziś na pierwszym miejscu. To przypomina wrzesień 1939 r. i może zrobić się słabo.

image Polska powinna być zwornikiem systemu bezpieczeństwa Europy Środkowowschodniej. Aby mogła nim być musi zbudować system obrony pokazujący agresorowi, że jest krajem trudnym do podbicia i okupowania. Pamiętajmy, że Rosja nie potrzebuje Polski, by wypróbować na niej swoje rakiety, ale jako części powolnego jej władztwa imperialnego. Celem Rosji nie będzie bezmyślne zniszczenie, ale opanowanie Polski - na Kremlu nie zapomniano czasów, gdy istniał warszawskij dogowor, a siły zbrojne PRL słuchały rozkazów sowieckich marszałów. Rosji nie uda się powrócić do tego, jeśli stworzymy system obrony kreujący odstraszający efekt wysokiej trudności ataku na Polskę.

 Zrekapitulujmy – Polska jest główną przeszkodą, zawalidrogą w realizacji rosyjskich planów imperialnych. W 1939 r. Polska też była taką przeszkodą – przeszkadzała Stalinowi w rozprzestrzenieniu socjalizmu na zachód i przeszkadzała Hitlerowi w budowaniu Lebensraum na wschodzie. To sprawiło, że chociaż Hitler i Stalin mieli różne interesy to doraźnie byli zgodni, że należy Polskę zniszczyć i pojawił się pakt Ribbentrop-Mołotow. Teraz jest jakoś podobnie, Rosja chciałaby zbudować „wspólnotę” eurazjatycką, w czym przeszkadza Polska, silna Polska nie jest do niczego potrzebna Niemcom.

 Dziennikarka Anne Applebaum (żona Radosława Sikorskiego) mówi, że Polska może się stać problemem dla UE i NATO. W XVIII w. Prusy i Rosja przekonywały Europę, że ówczesna Rzeczypospolita też jest „problemem” i dlatego trzeba ją rozebrać na części. Rozbiory Rzeczypospolitej wytworzyły niebezpieczny układ sił w centrum kontynentu. W 1814 r. kanclerz austriacki Klemens Metternich zauważył, że rozbiory Polski stały się źródłem powikłań i katastrof w Europie. Były niszczycielskie wojny napoleońskie, a w 1914 r. wybuchła I wojna światowa, Niemcy starły się z Rosją. Drugi raz „rozbierali” Polskę Hitler i Stalin w 1939 r. Wkrótce wybuchła II wojna światowa. Jeżeli nie zbudujemy ośrodka siły w Europie Środkowowschodniej to można mieć pewność, że będzie kolejna III wojna światowa. Ze wspólnej granicy niemiecko -rosyjskiej nic dobrego dla Europy nie wynikało.image


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka