Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
3033
BLOG

Polak mądry po szkodzie

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Cieszy mię ten rym: "Polak mądry po szkodzie";

Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,

Nową przypowieść Polak sobie kupi,

Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Jan Kochanowski

imageW maju 2021 r. prezydent Biden zrezygnował z sankcji nałożonych przez Kongres na konsorcjum budujące gazociąg Nord Stream 2. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau poinformował (11 czerwca 2021 r.), że o decyzji wycofania się przez Bidena z sankcji dowiedział się z mediów.

Wiele wskazuje, że pojawił się problem z sojuszami. Mówiłem ostatnio w rozmowie w Radio WNET: "Przez pryzmat spraw, o które zaczyna się ta awantura [ KPA i TVN] możemy sprawdzić, na ile wiarygodny jest nasz sojusz – a to oznacza, że trzeba będzie wyciągać wnioski i być może szukać innych rozwiązań."

https://wnet.fm/2021/08/13/szeremietjew-mamy-sporo-mozliwosci-i-nie-musimy-wystepowac-przed-waszyngtonem-z-taka-niewolnicza-pokora/?fbclid=IwAR16MVuhCyqJJosdL2ugxMVzS65EK7KakoN5jgXy5eRU7f2M3s8NoHGmAFw

imageGdy sojusznik zawodzi

 Od września 1939 r., kiedy Hitler i Stalin postanowili zniszczyć Polskę i na zawsze wymazać państwo polskie z mapy politycznej Europy Polacy podejmowali wiele wysiłków, przelali wiele krwi walcząc o odzyskanie niepodległości. W końcu w 1989 r. za sprawą wielkiego ruchu polskiej Solidarności i papieża Jana Pawła II doprowadzili do bankructwa komunizmu, Polska wróciła jako suwerenne państwo do grona wolnych narodów, Polacy mogli zacząć odrabiać zapóźnienia i usuwać pozostałości po latach komunistycznej niewoli.

 W 1999 r. Polska została członkiem NATO, sojuszu suwerennych państw, w 2004 r. Polska weszła do wspólnoty ojczyzn Unii Europejskiej. Wydawało się, że państwo polskie jest bezpieczne i ma wszelkie warunki rozwoju – słyszeliśmy, że Polska tak bezpieczna nigdy nie była. Można było założyć, że fatalizm geopolitycznego położenia między prącymi Drang nach Osten Niemcami, a ruszającymi Na Zapad! Rosjanami Polska ma definitywnie za sobą. Dziś jednak powstają poważne wątpliwości, czy tak naprawdę jest.

Europa zmienia się

 Niemcy (sojusznik w NATO, partner w UE) coraz mocniej wiążą się z Rosją Putina i nie tylko starają się dominować w Europie, ale też propagują ideologie kwestionujące wartości jakim ciągle hołdują Polacy. Do tego USA pod rządami Joe Bidena porzucają linię strategicznych związków z Polską i aprobująco traktują zacieśnianie współpracy niemiecko-rosyjskiej (Nord Stream2). Pojawiają się też próby ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski ze strony naszych sojuszników fałszywie uzasadnianych jako obrona praworządności i demokracji, rzekomo w Polsce zagrożonych.

image

  Jeżeli polityka USA i Niemiec będzie zmierzała w kierunku ograniczania naszej suwerenności, narzucania zachowań zgodnych z oczekiwaniami Berlina i Waszyngtonu, godzących w interesy Polski trzeba będzie rozważyć do jakiego momentu możemy temu ulegać i kiedy pojawi się konieczność powiedzenia Non possumus! (Nie możemy), jak to kiedyś komunistom powiedział Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński.

 Polska znalazła się w obliczu konieczności wyboru drogi jaką ma podążać w XXI wieku!

 Odpowiedzialna i rozważna analiza tego problemu oraz niezbędne wnioski to formuła trudna do przeprowadzenia nie tylko z racji toczących się w Polsce sporów i walk politycznych. Działa paraliżująco na wiele umysłów przekonanie, że Polska pozbawiona wsparcia silnego sojusznika (USA) jest skazana na podległość Rosji, a ponieważ takie rozwiązanie jest dla nas najgorsze w głowach wielu rodzi się myśl, że dla zachowania dobrych relacji, zwłaszcza z USA, trzeba godzić się na wszystko, czego od nas oczekuje Waszyngton czy Berlin. Tak uważają mniej i bardziej lewicowi politycy opozycji (postkomunistka Joanna Senyszyn „broni” amerykańskiej TVN). Ale nie tylko oni, znany publicysta Rafał Ziemkiewicz, nazywający siebie „neo-endekiem”, pisał w artykule „Polska realna – czyli jaka?” („Rzeczpospolita”, 26-09-2009): „Być może jednak trzeba dziś wyraźnie powiedzieć, że zachowanie suwerenności wyszło z naszego realnego zasięgu. W takim razie trzeba sobie zadać pytanie o mniejsze i większe zło. Największym byłoby bez wątpienia rozdzielenie w Polsce stref wpływów pomiędzy Rosję i Niemcy, jak wielokrotnie w przeszłości. Jeśli już musimy znaleźć się w całości w jednej ze stref, należy więc zadać sobie pytanie: Rosja czy Niemcy? Wystarczy porównać Wielkopolskę z Białostockiem, żeby uznać odpowiedź za oczywistą. Tym bardziej że współczesne Niemcy nie kwestionują polskiej odrębności i prawa do państwowości – co w wypadku Rosji nie jest oczywiste.

image

 Z racji „europejskich” silnie brzmi opcja proniemiecka, która coraz głośniej woła: Polacy idziemy pod Niemca! Pojawiły się książki przekonywujące, że w przeszłości władze II Rzeczpospolitej popełniły ciężki błąd nie wiążąc się z Hitlerem. Na taki temat można spotkać opracowania próbujące z „rewizjonistycznych” pozycji dziś uzasadnić konieczność przymierza z Hitlerem. Wniosek można wysnuć taki: skoro w 1939 r. warto było iść z kanclerzem Hitlerem, to cóż dopiero teraz z kanclerz Merkel.

 Jako obywatele Rzeczypospolitej przeżywamy kryzys jeśli chodzi o formowanie się naszej państwowości, mając na myśli w pełni suwerenne, niepodległe państwo polskie. Strasznie dużo zostało z tego, co było właśnie w PRL-u. Samo przejście ustrojowe też było „dziwaczne”. Mieliśmy przecież porozumienie i układ między katem (PZPR) i ofiarą (opozycja konstruktywna). Potem zresztą okazało się, że wśród tych „ofiar” byli też wspólnicy katów. W kwestii obronności ciągle mamy strasznie dużo bałaganu, dotąd nie zrobiono tego, co powinno być  zrobione - nie opracowano właściwej strategii obrony państwa. Nie prognozowano zagrożeń, które mogą się pojawić. W związku z tym, nie zastanowiono się nad tym, jakimi środkami możemy się tym zagrożeniom przeciwstawiać. Kiedy Polska odzyskała suwerenność pojawiła się pseudo-strategia mówiąca, że gwarantem naszego bezpieczeństwa jest NATO. Dla tych, którzy mieli doświadczenia Układu Warszawskiego, przełożyły się one wprost na drugą stronę. Tak jak w PRL wzorowano się na tym co robią Sowiety i to oni określali zadania i strategie, które należy wykonywać, tak wielu polityków w III Rzeczypospolitej doszło do wniosku, że taką strategię będzie nam definiować NATO. Przyjmujemy, że wszystko co NATO (Waszyngton) wymyśli to należy posłusznie wykonywać. Takie myślenie odbijało się na strukturze sił zbrojnych RP, planach modernizacji armii, pozyskiwaniu uzbrojenia. Temu myśleniu ulegli także odpowiadający za obronność politycy Zjednoczonej Prawicy, prawda w bardzo sprzyjających okolicznościach, gdy na czele USA stanął sprzyjający Polsce Donald Trump. Moje ostrzeżenia wskazujące, że gwarancji bezpieczeństwa narodowego nie można uzależniać od zachowania ośrodków od nas niezależnych (takim ośrodkiem jest rząd USA) nie znajdowały żadnego zrozumienia. Dziś mógłby z satysfakcją zawołać – a nie mówiłem! To jednak marna satysfakcja Wolałbym, żeby nie było groźby zmiany polityki sojuszników na wrogą interesom Polski i nie doszło do jakieś Jałty.2.2, jak to postulował rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.

Co należy robić?

 Wbrew pozorom nie ma analogii z położeniem Rzeczypospolitej w 1939 r. Po pierwsze po stronie zachodniej mamy demokratyczne Niemcy, to nie jest totalitarna III Rzesza, Niemcy dla których Polska jest jednym z najważniejszych partnerów gospodarczych - wyprzedziła Stany Zjednoczone i stała się trzecim największym eksporterem towarów do Niemiec. Zakładając, że nasze członkostwo w NATO nie będzie w konfrontacji przeszkadzać także stan sił zbrojnych Niemiec w zestawieniu z siłami zbrojnymi RP wskazuje, że nie mamy się czego obawiać. Na kierunku niemieckim mamy sporo atutów, aby przyjmować, że „zachowanie suwerenności wyszło z naszego realnego zasięgu”.

 Jeżeli spojrzymy na potencjał Polski (PKB), to chociaż jest on dużo mniejszy od niemieckiego (Niemcy 3 951 340 mld USD, Polska - 585 816 mld USD) widzimy, że poza tym w całym regionie środkowoeuropejskim nie ma ani jednego kraju, którego PKB byłby większy od polskiego.

image

To dobrze rokuje, gdy myślimy o zrealizowaniu planu zbudowania wspólnoty Trójmorza. Polska ma dziś wystarczający potencjał, aby taką wspólnotę zbudować. Zdają sobie z tego sprawę w USA i w Niemczech skoro pojawiły się plany, aby kierownictwo Inicjatywy Trójmorza przenieść do Brukseli lub Berlina.

image Problemem oczywiście jest Rosja, która chce budować eurazjatycką wspólnotę geopolityczną rozciągającą się „od Władywostoku do Lizbony”. Jej wschodnią część miałaby organizować Rosja, a zachodnią – Niemcy. Współpraca Rosji z Niemcami miałaby utworzyć supermocarstwo zdolne zagrozić pozycji USA w świecie. Polska w tej koncepcji jest obiektem do spacyfikowania i podporządkowania. Pozostaje pytanie, czy do pacyfikacji Polaków wystarczą naciski z Brukseli-Berlina, czy potrzebna będzie jeszcze interwencja zbrojna Rosji.

 Teoretycznie Rosja ma dość sił, aby napaść na Polskę. Spoglądając jednak na historię wojen polsko-rosyjskich można zauważyć pewną prawidłowość: zagrożenie wojenne następowało wtedy, gdy Rosja dochodziła do do wniosku, że może wejść do Polski nie napotykając istotnego oporu.

Zwykle starała się najpierw doprowadzić do wewnętrznego rozkładu Polski, znaleźć partnera, który też uderzyłby. Tak postępowała Rosja nie tylko w 1939 r., ale też zanim doszło do rozbiorów w XVIII w., gdy korumpowała polskie elity i mamiła obroną demokracji szlacheckiej, aż doszło do Targowicy.

Raz Rosja odstąpiła od tej reguły - w 1919-1920 r. wydawało się Leninowi i Trockiemu, że „po trupie Polski” pomaszerują na Europę. Naród polski jednak okazał wielką odporność moralną, wojsko nie załamało się i to Polska zwyciężyła. Na Kremlu dobrze tę lekcję zapamiętano. Teraz wiec Rosja sącząc kłamstwa w cyberprzestrzeni próbuje wprowadzać w Polsce zamieszanie, skłócać Polaków między sobą, inspirować tzw. użytecznych durniów, podżegać wzajemną wrogość. Stosowana jest manipulacja w obszarze tzw. polityki historycznej poprzez przekonywanie, że walka Polaków o niepodległość nie miała sensu, powodowała tylko ofiary i lepiej nie walczyć, ale układać się z agresorem. Rosji chodzi tylko o to, aby osłabić wolę Polaków do oporu. Geopolityk Aleksander Dugin (był doradcą Putina) powiedział wyraźnie, że sposobem na pokonanie Polski, ma być osłabianie wszelkimi sposobami katolicyzmu, a więc godzenie w morale Polaków. Rosjanie wykorzystują napięcia cywilizacyjne w Europie powstające w następstwie ofensywy „tęczowych” ideologii i starają się ją wykorzystać we własnym interesie, co wyraźnie zapowiada najnowsza strategia przyjęta na Kremlu.image

 Jeżeli więc Polska będzie silna moralnie, jeżeli zachowamy suwerenność i uda się zapanować nad nękającym polskie społeczeństwo kryzysem cywilizacyjnym dotykającym zwłaszcza młodych Polaków, to żadnej wojny z Rosją nie będzie. Rosja nie odważy się na wojnę z Polską, która będzie zjednoczona i moralnie silna. Najważniejszym, co każdy z nas może zrobić dla bezpieczeństwa Polski to nie łaszenie się do mocarstw kosztem polskich interesów, ale dbałość o zachowanie wartości tradycji i wiary, a kluczem do tego jest dewiza Bóg-Honor-Ojczyzna. To nie oznacza, że zbędną jest dobrze uzbrojona armia, ale tylko armia z wysokim morale może Polskę obronić.

 Biorąc pod uwagę polskie doświadczenia historyczne i kierunki zmian w relacjach międzynarodowych czas dostrzec, że kwestia bezpieczeństwa kraju wymaga uwzględnienia w naszym planowaniu obronnym założenia: umiesz liczyć, licz na siebie. Powinniśmy rozpoznać własne możliwości pamiętając, że wsparcie sojusznicze ich nie zastąpi. Inni mogą wesprzeć nasz wysiłek obronny tylko wtedy, jeśli takie działanie będzie zgodne z ich własnym interesem. Tak czy inaczej obrona naszego kraju to nasz polski kłopot i nikt nas w tym nie wyręczy.

 Jak to zrobić pisałem kilka razy, m.in. w S24:

 https://www.salon24.pl/u/szeremietiew/1019993,bronie-strategicznej-obrony

image



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka