Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
815
BLOG

Rosja satelitą Pekinu

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

imageRozmowa z dr. hab. nauk wojskowych, wykładowcą akademickim, Romualdem Szeremietiewem, byłym wiceministrem i p.o. ministrem obrony narodowej

Jakie znaczenie dla Rosji – w kontekście trwającej wojny na Ukrainie – ma zakończona wczoraj wizyta Xi Jinpinga w Moskwie?

– Wygląda na to, że chiński przywódca przybył do Moskwy, żeby sprawdzić, czy słabnąca Rosja jest już satelitą Chin. I to jest pierwsza kwestia, natomiast druga sprawa to wyraźny sygnał, że Azja wkracza do gry, bo z jednej strony chiński komunista Xi Jinping przyjechał do Moskwy, ale premier Japonii Fumio Kishida gościł w Polsce, odwiedzając też Kijów. Widać więc, że druga gospodarka świata – Chiny – sprawdza stan swojego satelity – Rosji, a trzecia gospodarka świata – Japonia – wyraźnie staje po naszej stronie i wspiera nasze działania, jeśli chodzi o Ukrainę. Takie jest to równanie. Ponieważ po naszej stronie są Stany Zjednoczone, to wygrana po stronie przeciwników jest bardzo wątpliwa.

Wydaje się, że Xi Jinping niezbyt wyraźnie wspiera Rosję…

– To prawda. Chiny byłyby zadowolone, gdyby wojna na Ukrainie już się skończyła, bo wydarzenia na odcinku rosyjsko-ukraińskim de facto blokują znaczną część szlaków handlowych, z których korzystał Pekin. I taki stan rzeczy utrzymujący się w dłuższej perspektywie jest niekorzystny dla Chin. Nic więc dziwnego, że Pekin nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw, bo to przeszkadza Chińczykom w robieniu interesów na dużą skalę.

Z takiego obrotu spraw niezadowolone są także Niemcy, które chciałyby powrócić do interesów z Rosją, kanclerz Olaf Scholz chwali się wręcz, że rozmawia z Putinem, a szef austriackiego MSZ Alexander Schallenberg twierdzi, że Rosja będzie ważna dla Europy, bo ma Czajkowskiego, Dostojewskiego i broń atomową…

– Postawa Niemiec jest już znana i co jakiś czas jesteśmy świadkami kolejnych aktów tego żenującego spektaklu. Jeśli zaś chodzi o Austrię, to po wypowiedzi min. Schallenberga można powiedzieć jedno, że wiadomo, dlaczego mocarstwo austro-węgierskie się rozpadło i zniknęło.  

W co tak naprawdę grają Chiny?

– Chiny grają o przywództwo w świecie. Mają ambicje być supermocarstwem, które będzie decydować o losach świata, i krok po kroku budują swoją potęgę, żeby takim mocarstwem się stać. Wojna i zablokowane szlaki handlowe przeszkadzają w realizacji tego projektu.

A co na to wszystko Stany Zjednoczone? Może – wzorem prezydenta Trumpa – uprzedzając ewentualne kombinowanie Pekinu i wspieranie Moskwy, Waszyngton powinien zacisnąć pętlę gospodarczą wokół Chin…

– Takie działania ze strony Stanów Zjednoczonych już mają miejsce. Z tego, co pamiętam – ostatnio bodajże amerykański sekretarz stanu Antony Blinken dość ostro reagował na działania Chin i przestrzegał Pekin, że gdyby Chińczycy zaczęli wyraźnie pomagać Rosji w konflikcie z Ukrainą, to spotkają się z ostrymi sankcjami ze strony Stanów Zjednoczonych. A to może być bolesne, zważywszy na strukturę wymiany handlowej i jaką rolę dla Pekinu odgrywa wymiana chińsko-amerykańska. Sądzę więc, że Chiny biorą te ostrzeżenia amerykańskie na poważnie.

Tylko czy same Stany Zjednoczone są w stanie na tyle zastopować jakiś ważny aspekt rozwoju gospodarczego Chin, skoro np. Niemcy w najlepsze układają się z Pekinem ponad głowami Waszyngtonu?

– Owszem, to prawda, ale proszę pamiętać, że potencjał Stanów Zjednoczonych jest jednak ogromny, dużo większy niż potencjał Niemiec, i współpraca na odcinku chińsko- -amerykańskim z punktu widzenia Chin ma ogromne znaczenie. Stąd ewentualna groźba załamania się tych relacji gospodarczych, handlowych ze Stanami Zjednoczonymi jest wyraźnym ostrzeżeniem dla Pekinu, którego nie da się zlekceważyć.

Dokąd – na dłuższą metę – może prowadzić odmienna wizja porządku globalnego Stanów Zjednoczonych i Chin?

– Wszystko będzie zależało od tego, czy Stany Zjednoczone zachowają pozycję światowego lidera, mocarstwa, strażnika i gwaranta światowego bezpieczeństwa, i czy powiedzie się wariant, który w tej chwili buduje Waszyngton – jeśli idzie o układy międzynarodowe – mianowicie chodzi o tworzenie ośrodków, które będą wspierały politykę amerykańską w różnych częściach świata. I tutaj, jeśli chodzi o Europę, to Polska zaczyna odgrywać kluczową rolę – z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych. I jeśli to się uda, jeśli ten plan się powiedzie, to światowy ład, do którego się wszyscy przyzwyczailiśmy przez ostatnie 30 lat, zostanie zachowany. Natomiast jeśli Stany Zjednoczone nie dadzą sobie z tym rady, to  niewykluczone, że wówczas dojdzie do jakiegoś zbrojnego konfliktu, którego owocem będzie nowy światowy ład. Miejmy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Czy działania Waszyngtonu na tak wielu frontach, bo w Europie czy na Pacyfiku, nie osłabiają zbytnio Stanów Zjednoczonych, na co Chiny i przeciwnicy Ameryki tylko czekają?

– Nie sądzę. Po pierwsze, Stany Zjednoczone angażują się w Europie w budowę ośrodka siły i wschodnia flanka NATO odgrywa tu niepoślednią rolę, a z drugiej strony, jeśli chodzi o Pacyfik, to też mają tam swoje przyczółki jak Japonia czy Korea Południowa. Ponadto Amerykanie zbudowali już sojusz, jeśli chodzi o Australię i Nową Zelandię, a więc Stany Zjednoczone się wzmacniają poprzez budowę punktów oparcia w różnych regionach świata. Powodzenie tych projektów będzie zależało od tego, czy i na ile im się to uda. Jeśli chodzi o Europę i o Polskę, powinno się to udać. Zwracam uwagę na słowa, które wczoraj podczas spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim wypowiedział premier Japonii Fumio Kishida, mówiąc, że jego kraj będzie wspierać budowę projektu Trójmorza – koncepcję ośrodka siły w Europie Środkowo- -Wschodniej, którego autorem jest Polska. To pokazuje, że Japonia działa w ramach tworzenia nowego układu sił, jeśli chodzi o porządek międzynarodowy, który Amerykanie stworzyli i ochraniają także poprzez swoją trwałą obecność wojskową, i który chcą umacniać i zachować.

Jak na ten wzrost znaczenia Polski patrzą Niemcy, które się kompromitują, i na które Amerykanie nie stawiają już tak jak wcześniej?

– Niewątpliwie Niemcy przeżywają kryzys przede wszystkim, jeśli chodzi o brak koncepcji politycznej, którą Berlin chciałby realizować, a także kryzys przywództwa w tym kraju. Co tu dużo mówić, ale spośród różnych kanclerzy, jakich mieli Niemcy w XX i XXI wieku, obecny Olaf Scholz jest wyraźnie najsłabszy, i to pod każdym względem.

Gerhard Schröder też nie należał do wielkich kanclerzy, zwłaszcza po tym, jak po ustąpieniu ze stanowiska przeszedł na garnuszek Putina?        

– Gerhard Schröder to – owszem – był kombinator i wylądował w spółkach rosyjskich koncernów energetycznych, ale jeśli chodzi o politykę międzynarodową, to jednak reprezentował pewien format. Natomiast Olaf Scholz jest bardzo słabym politykiem, słabym przywódcą, który wypowiada różne opinie – często bez ładu i składu, i na dobrą sprawę nie wiadomo, czy chce się dogadywać z Putinem, czy nie chce. Ostatnio wypowiadał się, że często telefonicznie rozmawia z Putinem, który go dobrze traktuje, i że w gruncie rzeczy to jest miły człowiek. To mi przypomina wypowiedź Radosława Sikorskiego, który dzisiaj kreuje się na przeciwnika Kremla, a swojego czasu mówił, że Rosja wcale nie jest naszym wrogiem, a Putin to nie Stalin i jeśli morduje, to detalicznie, a nie hurtowo.

Spodziewano się, że Xi Jinping może wezwać w Moskwie do natychmiastowego zawieszenia broni, ale nic takiego nie miało miejsca…

– Chiny są zainteresowane, żeby ten konflikt rosyjsko- -ukraiński zakończył się jak najszybciej, ale jeśli rzeczywiście chciałyby osiągnąć taki rezultat, to musiałyby albo udzielić Moskwie takiego wsparcia, żeby Rosjanie mogli pokonać Ukraińców, albo zagrozić Rosji i de facto zmusić Putina do przerwania tej wojny. Nie sądzę jednak, żeby Pekin zaangażował się aż tak mocno zarówno w jeden, jak i drugi scenariusz. Stąd straszenie, ale jakie są fakty, też nie wiemy, bo żadne szczegóły rozmów Putina z Xi Jinpingiem do nas przecież nie docierają. Na pewno niepokoić może fragment pożegnania Putina i Xi Jinpinga, kiedy przywódca rosyjski mówił, żeby jego chiński odpowiednik się trzymał, a w odpowiedzi usłyszał, żeby Putin na siebie uważał. Trudno powiedzieć, co i czy w ogóle może to coś znaczyć. Zdaje się, że było to jedyne nagrane oświadczenie Putina i Xi Jinpinga, które się pojawiło w związku z trzydniowym pobytem chińskiego przywódcy na Kremlu.

Dziękuję za rozmowę. Mariusz Kamieniecki

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/mysl/273170,rosja-satelita-pekinu.html

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka