Całość debaty była jakaś w miarę cywilizowana, bo inna być nie mogła (chyba).
Ostatnia runda była rozstrzygająca dla widzów i wyborców jeszcze niezdecydowanych, gdyż zwyczajnie psychologicznie pozostaje najbardziej w pamięci.. Trzy ostatnie minuty wypowiedzi, tzw. 'wolnych wniosków', były decydujące. Ostatnia runda pokazała, że Bronisław Komorowski w końcu świsnął batem koło ucha jego speców wyborczych. Ostanie minuty były takie, jak powinien prowadzić całą kampanię. Ale jego ekspertom wydawało się, że te wybory są wygrane z leżaka w ogrodzie. I się przeliczyli. Ale te ostatnie zdania były stanowcze, zdecydowane i klarowne.
Za to Duda dał takie ciepłe kluchy, (ew. flaki z olejem) w końcowym wystąpieniu, że powinien jego tekściarzy rozstrzelać (gdyby to była Korea Pn). Ten ostani tekst to była własnie kwintesencja "bla, bla, bla", czyli flaków z olejem. Z akcentem na 'olejem'.
Pozdrawiam
Ciekawy (i szukający) odpowiedzi na pytania odsuwane w kolektywną podświadomość fizyków zawodowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka