Harley Porter Harley Porter
537
BLOG

Gdyby naród wybrał Tuska

Harley Porter Harley Porter Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 19
Bynajmniej, nie jest trudno przewidzieć, jakby wyglądała Polska, gdyby w fotelu premiera ponownie zasiadł Donald Tusk. Nie jest trudno gdyż Tusk, praktycznie całe swoje dorosłe życie był politykiem, a jego ugrupowanie przez dwie kadencję rządziło naszym krajem. Tusk jako polityk i jako premie pozwolił nam napatrzeć się na swoje wyczyny i przetestować polityczną prawdomówność. Tusk jaki jest, każdy widzi, antycypacja więc nie powinna być trudna.

Co by się stała gdyby za półtora roku Polska wpadła znowu w ręce Tuska? Czy można przewidzieć, jak takie zdarzenie odbiłoby się na losach narodu?


Młodzieżowy gen zdrady  

Mało chyba jest Polaków interesujących się polityką, którzy nie obejrzeli filmu "Nocna Zmiana". Jednym z bohaterów, pozornie niezbyt znaczącym, jest w nim Donald Tusk, który w kluczowym momencie, kiedy trzeba zebrać głosy potrzebne do obalenia w 1992 roku rządu Jana Olszewskiego krzyczy: policzmy się!

Któż to miał się policzyć i dla czego? Otóż liczenie dotyczyło zebrania odpowiedniej ilości posłów, która uniemożliwiałby przeprowadzenie przez rząd Jana Olszewskiego pełnej lustracji współpracowników bezpieki, którzy pełnili w owym czasie funkcje rządowe i poselskie. Owo uniemożliwienie polegało na jak najszybszym odwołaniu rządu Jana Olszewskiego.

Tak więc Tusk nawołując aby siebie policzyć, pragnie sprawdzić, czy jest wystarczająca ilość tych, którym zależy aby lustracja nie doszła do skutku. Jednym słowem, Tusk jednoznacznie i gorliwie staje po stronie kolaborantów z bezpieka czyli po stronie zdrajców i wrogów Polski. 

Jak widać zaprzaństwo, zdrada, kolaboracja i interesowność stają się wyznacznikiem drogi politycznej 35 letniego wtedy Tuska i jego politycznym mottem, determinującym jego dalszą drogę polityczną.


Niemcy,  Niemcy ponad wszystko. 

Donald Tusk z pochodzenia i wychowania - Kaszub, którego rodzina, a biorąc pod uwagę tradycje, to także on sam przebywali, pławili się niemal, w żywiole niemieckim, od zawsze miał skłonności ku naszym zachodnim sąsiadom i w podziwie dla nich. Zawsze bliżej mu było ku niemieckim realiom, obyczajom i niemieckiej potędze. Polska zaś była skalana swoją tragiczna historia i nieudanymi, romantycznymi próbami odrodzenia. Jej istnienie było dla Tuska jakąś aberracją. Jak sam pisał - polskość to nienormalność. I tak ja gdzieś w swojej duszy traktował.

I być może ta "taniość" naszej ojczyzny, połączona z wyjątkową jak na Polskę, wyniesioną z domu, germanofilią  spowodowały, że Tusk, jako polityk, postanowił związać się z Niemcami. Niestety nie uczynił tego na równoprawnych stosunkach, nie szukał w Niemczech partnera tylko hegemona, nie chciał dobra Polski, której się po cichu wstydził, i którą gardził, tylko dobra swojego własnego w oparciu o Niemcy. 

Dla tego też cała jego kariera jako działacza partyjnego, najpierw w Kongresie Liberalnym, a później w Platformie Obywatelskiej, opierała się na ścisłym związku z Niemcami i pochodzącymi stamtąd różnymi fundacjami, chojnie wspierającymi jego partie, jego środowisko i jego samego. Późnie, będąc już u władzy, Tusk cały czas maszeruje w rytm niemieckiego werbla, albo płynie głównym nurtem, zarządzanym przez Niemcy. Jego polityka staje się polityką państwa lennego, wykonującego polecenia niemieckiego  hegemona i jeśli taki jest jego interes i wola,  gotów jest poddać się nawet współczesnym Sowietom, stając się zwornikiem, łączącym Niemcy z Rosją i przez ten sojusz czyniąc Polskę obszarem podległym, swoistą ziemią niczyją.

Owo poszukiwanie obroży ze smyczą, którą mógłby sobie założył na kark i za którą mogli by ciągnąc Unia, a przede wszystkim Merkel z Putinem, zajęło Tuskowi cały okres bycia premierem. Idealnie czuł się w roli popychadła, a owo bycie sługusem unijno niemieckiego świata, nazywał właśnie płynięciem w głównym nurcie. Nie inaczej było, kiedy w związku z coraz większym polityczną degeneracją rządów PO i jego osobistym obnażeniem się przed społeczeństwem jako kłamcy, lenia i strażnika niemieckich interesów, oraz jako dającego twarz zamachowi Smoleńskiem, uciekł do Brukseli, w której Angela Merkel zrobiła z niego " prezydenta Europy". Tam Tusk przeszedł ostateczne szlify jako antypolski kolaborant i główne narzędzie w rękach Merkel do realizacji niemieckich interesów. To jego rękoma Niemcy pozbyły się z Unii, swego największego konkurenta, Wielką Brytanię, a jeśli komuś to stwierdzenie wydaje się zbyt mocne, to niech stanie na tym, że z pewnością, do wyrzucenia Brytyjczyków, Tusk się walnie przyczynił.

Niezwykłe, poprzez destrukcyjny, antypolski wymiar miały groźby Tuska wobec polskiego rządu, odnośnie braku zgody Polaków na przyjmowanie muzułmańskich emigrantów - afrykańsko azjatyckiej dziczy mającej znaleźć w Polsce swój przytulny zapiecek.

Za swoje zasługi na rzecz Niemiec Tusk bywał wielokrotnie nagradzany niemieckimi orderami i tytułami, mającymi być naocznymi dowodami uznania i opieki Angeli Merkel wobec jego antypolskości i germanofilii, której przewodniczący ówczesnego Parlamentu Europejskiego dawał dowód poprzez swoją nieustającą aż do dzisiaj laudację Unii, a przede wszystkim Niemiec, czynioną nieraz w ich ojczystym języku.


Nie wiem, nie mam, nie znajduję 

Takie właśnie było motto rządów Donalda Tuska. Za jego czasów pieniądz stał się produktem deficytowym, potrzebę zmiany tego stanu rzeczy, Tusk kwitował rozłożeniem rąk i stwierdzeniem ustami jego ministra finansów, że "piniędzy nie ma i nie będzie"  Będąc zwolennikiem całkowitego nic nierobienia w kwestii kierowania państwem, pozwalając na to aby tak jak chcą hasały sobie gospodarka, sądownictwo i polskie finanse, zdjął sobie z głowy stanie się prawdziwym mężem stanu, prowadzącym swój naród. Nie mogło stać się inaczej, skoro będąc germanofilem, swoim narodem po cichu gardził, a polskość uznawał za nienormalność. 

W czasie jego rządów, Polska dryfowała w kierunku państwa uległego i poddanego silniejszym sąsiadom. Powoli traciliśmy swoją narodową tożsamość, ulegając liberalno lewackim trendom, którym Tusk w najmniejszym stopniu nie zamierzał się przeciwstawić.

Donald Tusk nie potrafił albo nie chciał przeciwstawić się rozkradaniu Polski poprzez mafię watowskie i różne mniej lub bardziej jawne grupy wpływu. Pozostawiał, skrępowaną złodziejskim powiązaniami, sędziowską swawolną i bezradnością polityczną oraz pozbawioną jakiejkolwiek siły sprawczej, Polskę samej sobie, a co gorsza jej zasoby oddał odwiecznym wrogom naszego narodu - Niemcom, a to co pozostało, gotów był oddać wrogowi jeszcze więksemu - Rosji.

Dla Tuska zawsze istniała siła wyższa, uniemożliwiająca mu jakiekolwiek działanie. Pieniędzy nie było, bo nie było, na gospodarkę nie miał  wpływu, bo nie miał. Wszelkie plany wybicia się na samostanowienie były dla Tuska nierealne, zaś dla wspierających go mediów - śmieszne i niepoważne. Z nic nie znaczenia  i braku wpływu na cokolwiek Tusk zrobił swój motyw przewodni, a ze stwierdzenia, że nic nie może zrobić - mantrę, która medialnie wzmacniana miała Polakom wmówić, że taka jest prawda.


Słowo na koniec 

Pytanie brzmi: czy Tusk się zmienił? Czy skoro całe jego polityczne życie wyglądało tak, jak zostało opisane powyżej, jego ewentualne rządy byłyby inne?

Co by się stało gdyby naród wybrał Donalda Tuska? Nie wiem! Wiem jednak, ci było, kiedy wybrał go kiedyś!






Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka