Harley Porter Harley Porter
1050
BLOG

Niemieckość (europejskość) to normalność, a polskość - nie!

Harley Porter Harley Porter Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Taki właśnie przekaz zdaje się propagować były premier Polski, a obecny prezydent Europy Donald Tusk. Rzecz jasna nie jest to przekaz werbalny, bo gdyby takim był Tusk pokazując się w Polsce ryzykowałby  efektownym guzem na czole po celnie rzuconym otoczaku albo nadłamanymi żebrami po zderzeniu z jednym z narodowych bejsboli. A, że odwaga do knucia intryg nie idzie zawsze w parze z odwagą osobistą o czym może zaświadczyć były "premier z Krakowa", który po drace w nomen omen  niemieckim samolocie darł się wniebogłosy, że Niemcy go biją, Tusk nigdy wprost nie powie, że lepiej jest mu być Europejczykiem czy Niemcem niż Polakiem.

Odszczepieńcze poglądy nie są niczym nowym. Podczas zaborów niektórzy Polacy dali się zgermanizować albo zrusyfikować o czym przekonała się Pierwsza Kadrowa Piłsudskiego, kiedy wchodzą do zaboru rosyjskiego spotykała się z częstą obstrukcją Polaków uznających cyrylicę za swój, rodzimy alfabet. Wcześniej, na kosmopolityzm cierpiały prawie wszystkie epoki. Zawsze istniała pewna część społeczeństwa nie utożsamiająca się z własnym narodem bardziej hołubiąc Niemców, Francuzów czy Rosjan. Dodać trzeba jednak, że taki stan rzeczy nigdy nie był dominujący, zaś hołdujący obcym modom i stylowi życia oraz hołdujący innym nacjom Polacy zawsze mieli w kraju złą opinię i jeszcze gorsze skojarzenia.

Dla tego też, jako przedstawiciel istniejącej zawsze nacji antypolskiej, taki Andrzej Chyra - aktor pewnego brudnawego sznytu i alkoholowego zadęcia podczas festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni powiedział: "a właściwie poza krótkimi wyjazdami, jestem tutaj. Zwłaszcza dzisiaj, w tak definiowanej polskości jak proponują nam to różni... ja od jakiegoś czasu myślę, że jestem z Polski. Ja nawet nie mówię, że jestem Polakiem, bo mnie to w ogóle nie interesuje. To nie jest dla mnie takie definiowanie, czy nazywanie siebie... W takim zestawie bycia Polakiem ja się nie mieszczę ". Jak widać Chyra jednoznacznie opowiada się za tuskową nienormalną polskością i dobrze mu z tym. Na marginesie osobiście "uwielbiam" ów pseudo inteligencki bełkot próbujący usprawiedliwić to, czego usprawiedliwić się nie da. 

Zapyta ktoś, co owe bure jak woda po wypranych onucach, stany ducha Tuska i Chyry maja wspólnego z ową tytułową niemieckością? To, że  obaj panowie są antypolscy wykazaliśmy, a właściwie wykazali oni sami mówiąc o polskości jako o stanie dla nich niepożądanym. Co do ich niemieckości, to szczególnie w stosunku do Tuska nie trudno jest ją wywieść odnosząc się do rodzinnych koneksji i prywatnych sympatii. Cała rozprawa magisterska to jedna wielka pochwała europejskości (a kim jak nie "światłymi" Europejczycy są przecież Niemcy?) i ledwo co zduszone w ustach przekleństwo nad naszą polskością, tak bardzo nie przystającą do tuskowych snów o wspaniałej Europie z rządem dusz europejskiej liberii  i niemieckim ordnungiem gospodarczym. Chyra choć nie mówi nic o niemieckości, to choćby po przez swoje wybory moralne i poglądowe staje po jej stronie w opozycji do swojej narodowości, traktowanej jedynie nie jak narodowość właśnie ale jako miejsce urodzenia tylko i wyłącznie.

W pewnym gronie ludzi obwarowana moralnymi zakazami i patriotycznymi nakazami polskość jawi się jako opozycja do swawoli w pojmowaniu pewnych zachowań nałożonych przez tradycję i powinność. Narodowość i wynikające z niej obowiązki stają się kulą u nogi odbierającą według anty polaków pełne spektrum swobody w wyrażaniu siebie i korzystania z przywilejów człowieka nie związanego z żadną opcją. Co ważniejsze, a do czego anty polacy nie chcą się przyznać, deklaratywne czy praktyczne wyzbycie się polskości daje im możliwość innego - nie polskiego pojmowania moralności i obowiązku oraz stworzenia sobie grubego kokonu utkanego z egoizmu, który ułatwia im życie i znieczula na społeczeństwo. Owa niemiecka europejskość czyni z nich mieszkańców pewnej przestrzeni, w której na dobrą sprawę nie obowiązuje żaden "kołtuńsko katolicki" dekalog, zaś prawdy najbardziej podstawowe można trywializować i relatywizować, albo topić je w najzwyklejszej wódzie o czym z pewnością, gdyby chciał mógłby nam kolorowo opowiedzieć aktor Chyra.

Bo tak na prawdę wyzbycie się polskości to nic innego jak pozostanie letnim, stanie się, przepraszam za wyrażenie, takim miękkim chu...kiem, śliskim piskorzem wijącym się między narodami i kulturami, nie przystającym na dobre do żadnej nacji, a pasożytującym na tej z której może wyciągnąć jak najwięcej. Ci co czytali Biblię, albo słuchali kazania w kościele wiedzą co Pan Bóg zrobi z letnimi, zaś my wszyscy wiemy, co należy zrobić z pasożytami. Ciekaw jestem czy taka wiedzę posiadają też Tusk i Chyra?

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo