Harley Porter Harley Porter
327
BLOG

Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny!

Harley Porter Harley Porter Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Do napisania niniejszej notki skłoniły mnie dLwie rzeczy. Pierwszą  była wypowiedź posła Mieszkowskiego z Nowoczesnej jaką usłyszałem niegdyś w telewizji, gdzie poseł nawoływał do totalnego rozbrojenia Polski i wzorem człowieka chorego psychicznie albo kasującego jurgielt od rosyjskiej FSB, nie przyjmował żadnych argumentów o potrzebie czynienia się silnym w kontekście zagrożeń geopolitycznych. Drugą był filmik obejrzany na YouTube traktujący o celowości zakupu przez Polskę zestawów obrony powietrznej Patriot. W  owym filmiku pada znamienne pytanie: co zrobilibyśmy gdybyśmy wiedzieli na sto procent, że za pięć lat nasz kraj zostanie napadnięty, ile byśmy wtedy wydali na obronność i z jak dużym zaangażowaniem zaczęlibyśmy budować nasze siły zbrojne? Autor twierdzi, a ja się z nim zgadzam, że scenariusz inwazji na Polskę w ciągu najbliższych pięciu lat jest bardzo prawdopodobny jeśli nie pewny.

Niemożliwe? Bynajmniej! Pięć lat to kawał czasu, w którym Stany Zjednoczone mogą utracić całkowicie supremację na Pacyfiku, Rosja będzie w stanie dozbroić się do poziomu umożliwiającego jej najazd na państwa bałtyckie, Ukrainę i Polskę, a NATO rozpadnie się jak domek z kart  spod których Francuzi i Niemcy pokażą nam figę w kwestiach sojuszniczej pomocy, bowiem żaden Pierre czy Helmut za Gdańsk umierać nie będzie.

Świat wokół nas staje się coraz bardziej dynamiczny, a różne siły - europejskie i światowe coraz otwarciej kwestionują hegemonię Stanów Zjednoczonych, gotowe wypchnąć je z Europy, a potem  i z Azji. Teraźniejszość  w niczym nie przypomina tej z lat dziewięćdziesiątych zeszłego wieku, a zawarte niegdyś, zdawać by się mogło, nierozerwalne sojusze tracą moc. Za coraz bardziej wyblakłymi traktatami o udzieleniu pomocy w razie napaści kryją się już tylko pompatyczne słowa o przyjaźni i wsparciu oraz puste gesty nie poparte mocą oręża dawnych sojuszników.

Nowym elementem w walce o dominację stała się pandemia, ukazujca jaką siłą może stać się jawna albo zamaskowana wojna biologiczna i czym może grozić jej pełna ekspozycja. Jeśli więc nie potrzeba ani grama ołowiu czy plutonu aby przewracać gospodarki tak wielkie jak amerykańska, co stanie gdy dorzucimy jeszcze mniejszą lub większą wojenkę, a całe równanie wzbogacimy o działania hybrydowe i hakerskie?

W tej sytuacji my Polacy i nasza Ojczyzna stajemy się coraz bardziej narażeni na możliwość odebrania z takim trudem zdobytej wolności. Powoli jawimy się jako coraz bardziej obnażeni militarnie bowiem miejsca zasłaniane niegdyś przez sojuszników świecą teraz cywilną i bezbronną golizną, a budżet na obronność mimo buńczucznych zapowiedzi to tylko minimum tego co powinniśmy w obronność wkładać, ot taka fastryga, która i tak nie będzie w stanie połatać wszystkich dziur w naszym bezpieczeństwie. Zaś w kontekście tego, co dzieje się na świecie musimy mieć świadomość, że ponowna utrata niepodległości będzie ostateczną bowiem w tak dziejącej się naszej rzeczywistości nie będziemy mieli sił i niestety - ochoty aby się ponownie odrodzić.

Żyjemy w czasach, w których kwestionowana jest chęć podtrzymania niepodległości z uwagi na coraz większe oderwanie się obywateli od spraw państwa i narodu. Otwartość świata sprzyja kosmopolityzmowi zaś coraz słabsze kultywowanie patriotyzmu powoduje u ludzi rwanie więzi z narodem i zapominanie o historii. Zapewne nie trząsłbym tak portkami gdyby tendencja ta dotyczyła całego świata. Tak jednak nie jest. Są narody i nacje, które jak w najlepszych czasach zimnej wojny kultywują patriotyzm wojenny i zaborczy, wspierając jednocześnie u swoich przeciwników wszelkie ruchy pacyfistyczne.

Wspomniany przeze mnie na początku poseł Mieszkowski jak i obecny kandydat lewicy na prezydenta RP Robert Biedroń oraz kandydat na prezydenta  z ramienia PO i partii satelickich należą właśnie do takiej pacyfistycznej kasty przeciwników zbrojenia gotowych każdą możliwą złotówkę przeznaczyć na kulturę, sztukę ( oczywiście nie każdą kulturę i sztukę, a z pewnością nie na tą bogoojczyźnianą i nacjonalistyczno patriotyczną), a ostatecznie na zdrowie Polaków (najchętniej na dziedzinę dotyczącą in vitro oraz nie mając już nic wspólnego ze zdrowiem, a wręcz przeciwniw aborcję i eutanazję). Cały czas zadziwiają mnie tacy osobnicy o ograniczonym świadomie bądź nie postrzeganiu, widzący jedynie pornograficznie "moralne" sztuki teatralne, homoseksualną różnorodność i genderową maszynerię do aborcji, amoralności i anty chrześcijaństwa.zapowiadana przez nich rewolucja obyczajowo artystczna ma iść w parze zlikwidacją urzędów historycznych i siłowych takich jak IPN, CBA oraz Dowództwo Obrony Terytorialnej. Panowie ci żyją w jakiejś dziwacznej krainie permanentnej i perwersyjnej swawoli, w której stada Elojów oglądają dziwaczne sztuki teatralne, spółkują każdy z każdym, a potem pośród cudnych drzew, na których rośnie wszystko, dokonują aborcji owoców owego spółkowania, świadomie bądź nie pomijając istnienie czających się w mroku Morloków.

Dla czego tak bardzo Polska zaczyna przypominać tą historyczną, targowicką, w której wszysko dzieje się źle? Chciałoby się powiedzieć, że owo skundlenie państw narodowe i libertyńsko kosmopolityczne zeszmacenie klasy politycznej to ogólnoświatowy trend, któremu ulegamy, jednak jeśli wziąć pod uwagę jednoczesne istnienie państw nacjonalistycznych w sposób bezwzględny i radykalny prowadzących własną politykę, należy zadać pytanie: kto i kiedy wpędził nas w rolę otoczonego przez Morloków Eloja i dla jakiego jurgieltu to uczynił?

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka