Gdy mój syn miał kilka lat, był bardzo wybredny - jak wiele dzieci w jego wieku, przypuszczam. Miał swoje ukubione produkty i potrawy; na okrągło mógł jeść pomidory i ogórki kiszone, ale nie winogrona. Dobre salami tak, ale szynka czy polędwica - ble. To lubił, tamtego nie cierpiał, i d wodatku zmieniało mu się to co jakiś czas.
Jedna tylko rzecz była w nim niezmienna: zamiłowanie do moich pasztetów.
Przy czym, nawet jako dwulatek, bezbłędnie odróżniał te mojego od kupnych i włożonych do foremki;-D bo akurat czasu nie miałam czy byłam zbyt zmęczona.
Gdy tylko zauważył, że przygotowuję się do robienia pasztetu lub poczuł jego zapach, odmawiał wszelkiego innego jedzenia i co kilka minut przybiegał do kuchni, niespokojnie pytając, czy to już. Przypominam sobie, że na wszelki wypadek nosił z sobą łyżeczkę - taką zwykłą, do herbaty. Podejrzewam, że nie chciał tracić czasu na szukanie jej, gdy ulubiona dobroć zostanie wyciągnięta z piekarnika ...
Lubił później różne moje potrawy, czasem z dziecinną powagą na buzi mówił: "Mama, gratuluję Ci doboru przypraw!". Ale nic, absolutnie nic, nie wzbudzało takiego entuzjazmu mojego synka, jak dowolny pasztet.
Bo łatwo zrozumieć, że przyrządzałam go dość często, zawsze robiąc go więcej i dzieląc się z rodziną i przyjaciółmi. Pierwsze pasztety to były dokładne klony tworów mojego Ojca lub pasztetu Ćwierciakiewiczowej, ale z czasem przestałam trzymać się niewolniczo przepisów, i wtedy powstały moje najlepsze dzieła ;-D
Na najwyższej pozycji listy przebojów zawsze plasował się
Pasztet z kaczki:
Składniki:
1 duża, tłusta kaczka (świeża lub mrożona), 30-40 dag wątróbek drobiowych, 1 cebula, kilka ząbków czosnku, marchew, pietruszka, listek laurowy, ziele angielskie, grzybek suszony, 10 ziaren owocu jałowca, kawałeczek gałki muszkotołowej, 4 jajka, 4 czubate łyżki bułki tartej (najlepsza domowa - wystarczy sukcesywnie suszyć wszelkie bułki, jakie nam zostały, a potem je zetrzeć na tarce i przesiać przez sitko o drobnych oczkach) + trochę do wysypania formy, tłuszcz do wysmarowania formy, sól i pieprz.
Sposób przygotowania:
Kaczkę umyć, osuszyć (jeśli mrożona - rozmrozić wcześniej w lodówce na dolnej półce; prawdopodobnie zajmie to ok. 36 godzin), włożyć do brytfanny lub żaroodpornego naczynia z przykrywką. W braku takowego - jakiekolwiek żaroodporne naczynie, które przykrywany folią aluminiową. Dorzucamy cebulę, czosnek, marchew, pietruszkę, grzybek suszony, przyprawy (poza solą i pieprzem). Pieczemy w temp.180 stopni do momentu, aż mięso będzie z największą łatwością odchodzić od kości - w zależności od wielkości kaczki i jej tłustości powinno to być 2-2,5 godziny. Na pół godziny przed końcem pieczenia dorzucić wątróbkę.
Wyjąć z piekarnika, przestudzić lekko, obrać z kości i ze skóry (chyba, że ktoś się skóry nie brzydzi, ale w niej są syby, więc nie radzę). Płynu z dna brytfanki nie odlewać! Będzie nam jeszcze potrzebny!
Mięso i warzywa wraz z grzybkiem (odrzucić przyprawy - można sobie ułatwić życie, zawijając je wcześniej w kawałek sterylnej gazy). Masę przepuścić przez maszynkę (siatka o najdrobniejszych oczkach, tzw. pasztetowa) co najmniej dwa razy (pierwszy raz to pikuś; namęczymy się dopiero od drugiego wzwyż). Można też użyć blendera - masa zrobi się dużo rzadsza.
Do bardzo dokładnie zmielonej masy dodać jajka, bułkę, sól, pieprz i tyle przecedzonego wywaru spod kaczki, aby masa była gęsta, ale dawała się z łatwością wymieszać. Mieszać trzeba długo, bardzo długo, ażprawie do przesady. Naczynie żaroodporne wysmarować tłuszczem, wysypać bułką tartą (nadmiar odsypać), przełożyć doń masę mięsną, wstawić do piekarnika rozgrzanego do temperatury 180 stopni. Piec przez godzinę; po wyłączeniu piekarnika pozostawić w nim pasztet do ostudzenia.
Zimny pasztet wstawić do lodówki na co najmniej 12 godzin; dopiero wtedy ostrożnie wyjąć z formy.
Uwagi:
To jest podstawowy wariant psztetu, dla początkujących. Pasztetowi dobrze robi zapieczenie w formie wyłożonej - od dołu i góry - cienitkimi plastrami słoniny lub też, w innej wersji, w cieście francuskim lub półkruchym.
Masę mięsną można przekładać częscią wątróbek w całości (ale tego to dzieci nie lubią) lub kawałkami niezmielonego mięsa.
Kiedyś pasztet zroił furorę, gdy nazbierałam kilka garści bardzo małych kurek i nie wiedziałam, co z nimi zrobić - w rezultacie powstałpasztet inkrustowany grzybami.
Tak więc możliwości jest naprawdę nieskończenie wiele ...
