DAJ NAM NORMALNOŚĆ
Wczoraj przed północą wyszłam z Obwodowej Komisji Wyborczej, gdzie byłam tzw. mężem zaufania, pilnując przebiegu głosowania i nagle lunął rzęsisty deszcz. Dzień był upalny, parny, więc byłam w letnim ubraniu.
Przechodząc obok kościoła, zapytałam Boga: - dokąd tak będziesz nas doświadczał?
Susząc głowę, długo jeszcze w nocy oglądałam Republikę i TVN24 – na przemian. Radowało się moje serce. Żal przeistaczał się w radość. Żal pozostał, bo mimo wygrania prezydentury przez Pana Nawrockiego, były to wybory z piętnem oszustw.
O co chodzi? Ustawodawca /większości głąby/ ustanowił prawo wyborcze iż wyborca w II turze dopisany jednorazowo „gdzieś tam” - może głosować „gdzieś tam” na podstawie zaświadczenia do głosowania poza miejscem zamieszkania.
PKW wykonało, a wyborca w nadmiernej ilości skrupulatnie przeinaczył. Dlaczego?
Uważam, że nastąpiła turystyka wyborcza: między Warszawą a ościennymi miejscowościami i vive versa. Ta forma w II turze praktycznie jest nie do sprawdzenia. 600 tys pobrano zaświadczeń.
Nie wiem, ilu dopisało się w Warszawie, bo w moim mieście to SZOK!.
Ranek obudził mnie słoneczny. Jest potwierdzenie iż mimo pomówień, rodem z piekła, rzuconych na Pana Nawrockiego – wynik wyborów jest niezmienny.
Robię kawę, postawiam się do pionu, myję gary, wczorajsze /no bo kiedy miałam to zrobić/ i na chwilę włączyłam media dla potwierdzenia rzeczywistości przed snem. Jestem spokojna. Patrzę na drzewa, które przez noc tak zgęstniały w zieloności, nie widzę bloków vis a vis. Moje kwiatki w skrzynkach tańczą jak wirtuoz wiatr im pozwala.
Jest pięknie i wietrznie. Niech wywieje złe z naszego kraju.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo