marcinw2 marcinw2
235
BLOG

To kto rządzi (również w IT)? (na podstawie dyskusji o biednych emigrantach na granicy)

marcinw2 marcinw2 Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem komentarze do mojej poprzedniej notatki „Współczesne pokolenie nie umie nawet szukać, a ja wiem dlaczego”, w której wyraźnie wskazałem na przesuwanie granic w rozumieniu problemów. Od słowa do słowa, i nagle temat umiejętnie został skierowany w stronę prześladowania pewnego narodu w trakcie II wojny światowej. Poniekąd przykro mi się zrobiło, że nie było tu jeszcze mowy o nietolerancji, mniejszościach seksualnych czy szurach (w "postępowym świecie" to tematy dyżurne), ale i tak z drugiej strony nawet na tej próbce dało się zauważyć:

  • albo totalną ignorancję / naiwność (nie chcę mówić o głupocie, bo tej najwyraźniej nie było)
  • albo realizowanie konkretnych celów

Tak się składa, że w wielu przypadkach, gdy ktoś nie ma nic merytorycznego do powiedzenia, to zaczyna właśnie wspominać chociażby o niemieckich obozach. I tu się pojawia pewien problem. Wbrew widocznej tu i tam narracji nikt nie neguje tragedii i ludobójstw z II wojny światowej (nie, nie było tylko jednego, a wiele), do tego każdy słyszał o tym do znudzenia. Ale żeby wrzucać to do każdej rozmowy? Żeby się przerzucać tym, kto jest bardziej pokrzywdzony? To już nie jest nawet nudne, natomiast robi się niesmaczne, nachalne, uciążliwe i wywołuje efekt obronny (i jak tu się dziwić, że ludzie później się irytują?)

Ci, którzy bronią Polski albo próbują się do niej włamać, nie mają chyba nic wspólnego z wyczynami SS-manów. Tak się składa, że dziś przeczytałem o tym, że Instytut Spraw Międzynarodowych zrobił publikację o pomocy ze strony Polaków dla ich braci, a w niej wykazał wielkość tego, co robiła polska dyplomacja (i nie są to drobiazgi). Pójdźmy dalej – kojarzy ktoś firmę IBM i jej techniczny wkład w cały proces (o dziwo, pisze o tym nawet Wikipedia), albo historię statku „St. Louis”? I kto jest bielszy?

To wszystko bolesne tematy, ale żeby to łączyć z hybrydową wojną z Polską, to dla mnie nowość. Pytanie teraz, czy Polacy dadzą się urobić jak inni i pozwolą sobie na przekraczanie kolejnych granic?

Bardzo mi się spodobały merytoryczne komentarze o polskiej emigracji, która miała zupełnie inną sytuację (dziękuję!). Porównajmy to zresztą do narracji z Onetu z dzisiaj. Biedni ludzie z Kongo (gdzie Rzym, a gdzie Krym? Pieszo przeszli z Afryki?) trzy dni się błąkali, i niedobra Straż Graniczna udała, że nie widzi ich rozpaczliwej sytuacji (oczywiście za to na wysokości zadania stanęli bohaterscy reporterzy i aktywiści, którzy przypadkiem znaleźli się w strefie chronionej).

Ludzie, w jakim świecie my żyjemy?

Ja rozumiem, że kraj, w którym jest tygiel wszystkiego, łatwiej podbić (stąd te podchody z „uchodźcami”), ale… z czymś takim do Polaków? Naprawdę tak nisko jesteśmy oceniani na świecie? Ktoś myśli, że można tak nas podejść?

Ale OK, spójrzmy trochę dalej. Sobota. Pan, którego można nie lubić za poglądy, próbuje wjechać do kraju, z którymi nie mamy otwartego konfliktu. I co? I nic. Bardzo prawdopodobne jest, że do tego przyczyniła się pani o hinduskich korzeniach. Czyli kobieta tak naprawdę z Azji (choć urodzona w UK, ma geny azjatyckie) uczy człowieka z Polski, jak wygląda jego własna historia. Znów wchodzimy w tematy obozów, itp.

Tak wygląda realizacja czyichś celów, i w tym świecie nie liczą się fakty, tylko polityka. „Ktoś” podrzuca nam kukułcze jajo, i mówi, żebyśmy się nie bronili, a nawet Biblia nie odmawia prawa do obrony (owszem, jest słowo o pomocy bliźniemu, ale tylko do pewnej granicy, i ta granica jest mocno przekraczana).

No dobrze, tyle o tematach ważnych i ważniejszych, wróćmy do IT. Ostatnio miała premiera kolejnego wspaniałego systemu od firmy Microsoft. Można tu i tam poczytać o tym, że gry mogą chodzić nawet do 30% wolniej, że przy niewspieranej konfiguracji możemy nie dostać uaktualnień bezpieczeństwa z Windows Update, a na Ryzenach wydajność spada nawet o 15%. Tak się zastanawiam, że wspomniany system operacyjny zaczyna przypominać filmy z Bollywood (oczywiście to, że Hindus jest CEO, to tylko przypadek) – dużo gadżetów i błyskotek, a merytorycznie…

I teraz moje pytanie na dzisiaj: to kto rządzi światem (albo w IT)? Poniżej podam typy (w kolejności alfabetycznej):

  1. Amerykanie
  2. Chińczycy
  3. ludzie z Indii
  4. przedstawiciele pewnego kraju z Bliskiego Wschodu

Kto z nich jest najbardziej wygranym? I komu z nich może zależeć na tym, żebyśmy byli uwikłani we wzajemne konflikty, albo żebyśmy byli „ubogaceni” albo działali "jak należy"?

Weźmy choćby ekologię:

Tak bardzo jesteśmy upominani o węgiel, a tu proszę: według carbonbrief.org USA wyprzedzają mocno wszystkich w emisjach, podobnie nad nami stoją Chiny, Niemcy, UK, itd. 

Tak wygląda polityka.

Mądrość na dzisiaj: tak się składa, że wszystkie wojenki o słowa (uchodźcy czy emigranci, przyjmować czy nie przyjmować, itd.) tylko zajmują nam czas i odciągają nas od prawdziwych problemów i budowania w nas siły. I owszem, może i instytucje od wieków uważane za ostoję naszej kultury się kompromitują, ale… nawet w tych ciężkich czasach można być dobrym człowiekiem i nie dać się złu, które najwyraźniej tu i tam podnosi głowę. Dlatego nie dajmy się - w jedności moc. Polacy już raz stworzyli najjaśniejszą Rzeczpospolitą Obojga Narodów, i mają mądrość w genach.

marcinw2
O mnie marcinw2

Pisał m.in. dla Chipa, Linux+, Benchmarka, SpidersWeb i DobrychProgramów (więcej na mwiacek.com). Twórca aplikacji (koder i tester). Niepoprawny optymista i entuzjasta technologii. Nie zna słów "to trudne", tylko zawsze pyta "na kiedy?".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo