Republikaniec Republikaniec
662
BLOG

Kto Ursulą wojuje, od Donalda ginie

Republikaniec Republikaniec Polityka Obserwuj notkę 14

Żale i radości z powodu niebezpodstawnego sflekowania Donalda Tuska przez jego amerykańskiego imiennika sprawiają równie żałosne i przygnębiające wrażenie. Staczamy się bowiem ponownie do pozycji z XVIII wieku, gdy o tym, kto może reprezentować polską kamieni kupę, decydowały obce potęgi. 

Afront uczyniony premierowi polskiego rządu, z punktu widzenia administracji US był ze wszech miar uzasadniony. Nietrudno wyjaśnić dlaczego — Donald Tusk, wiedziony służalczością wobec liberalnego mainstrimu z entuzjazmem politycznego idioty wziął się własnoręcznie za kołnierz i wystawił ciupasem poza drzwi waszyngtońskiej polityki. Sztubacki pistolecik z dumą osła prezentowany w autobiograficznej książce jakoś by mu może uszedł, ale publiczne opowiadanie na wyborczym ewencie, że Donald Trump jest od trzydziestu lat rosyjskim agentem, to już, jak mawiają ci, co nazywali DFT swoim człowiekiem w Warszawie, pieriebor. Już w politycznym przedszkolu uczą, że obrażanie nawet nielubianych polityków mocarstw, z którymi utrzymujemy stosunki, jest głupie i szkodliwe. Ale jak toś bardzo wcześnie zaczął wagarować, a za główny motor kariery uznał ulokowanie się w odpowiedniej kieszeni... No to teraz szef rządu kluczowego państwa wschodniej flanki NATO, w obliczu wyzwań i zagrożeń może sobie porozmawiać z pilnującym drzwi Białego Domu cieciem, o ile ten będzie w dobrym humorze.

Nie jedyny, w ekipie ma swoje zasługi i wicepremier Sikorski, z niezwykle ubogacającą stosunki tego środowiska z kręgami Republikanów  małżonką, której nienawistną manię prezentowaną z chorobliwym ekshibicjonizmem w mediach USA i Europy daje się porównać chyba tylko z polskimi wyczynami Romana Giertycha. Na marginesie,  polityczną przyjaźń  Sikorskich i RG cementuje wyraźnie podobna, zwichrowana umysłowość. Jeśli przypomnieć uporczywą próbę obsady waszyngtońskiej ambasady RP równie zasłużonym Bogdanem Klichem, możemy śmiało ocenić działania aktualnego polskiego rządu wobec naszego najważniejszego sojusznika jako szczyty dyplomatołectwa.

Nie ostatnie zresztą, wkrótce po misji przedstawiciela Departamentu Stanu USA Christophera Smitha na Białorusi który spotkał się z Aleksandrem Łukaszenką i szefem białoruskiego KGB, Radosław Sikorski pryncypialnie odrzuca możliwości jakichkolwiek rozmów ze złym, ale sąsiadem. Sukces! Jacy jesteśmy europejscy, wartościowi i niezłomni! Cichanouski wyszedł z łagru, a Poczobut siedzi dalej, że o hordach migrantów napuszczanych nam na granicę nie wspomnę.

W dodatku, nieszczęśnicy nie za bardzo mogą publicznie lamentować i oskarżać przeciwników, nie narażając się na natychmiastowe przypomnienie własnych zasług z lat 2015-2023.

Gorzkie żale sponiewieranych, co czepiali się latami euroklamki, żebrząc o sankcje i wstrzymywanie wypłat należnych Polsce funduszy nie powinny przesłonić jednak faktu, że druga strona, radując się otwarcie z amerykańskiej interwencji, popełnia dokładnie ten sam grzech. Przybliżanie usunięcia ekipy nieudaczników podporządkowanych w tak wielu kwestiach obcym interesom  to ważna, życiowa sprawa. Ale koszty pozostają kosztami. W 1764 obóz zwący się patriotycznym i postępowym też wykorzystał obce poparcie dla zdobycia władzy, ustanowienia królem swojego kandydata, i rozpoczęcia ozdrowieńczych reform. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka