Republikaniec Republikaniec
664
BLOG

Polnord. Nie omdlewajcie z wrażenia

Republikaniec Republikaniec Gospodarka Obserwuj notkę 21

Dziennikarz Leszek Kraskowski opublikował ostatnio kolejne wyniki swoich dochodzeń w sprawie afery Polnordu.

Przypomnijmy: w 1977 roku pod auspicjami ministra obrony PRL Wojciecha Jaruzelskiego powstało przedsiębiorstwo państwowe pod nazwą Generalny Wykonawca Eksportu Budownictwa, specjalizujące się w realizacji budów komercyjnych poza granicami PRL. W latach 80.głównie w Niemczech — tak NRD, jak i RFN. Oprócz rzeczywistych prac, które uzyskiwała jako zamówienia dzięki operowaniu tanią polską siłą roboczą, pełniła rolę przykrywki dla różnorakich działań wywiadowczych służb komunistycznych, tak prl-owskich, jak i sowieckich. Na szersze wody wypływa wraz z reformami Wilczka i prywatyzacją, od 1988 występując pod nową nazwą Polnord. Od 1999 spółka akcyjna, notowana na giełdzie warszawskiej do 2021. Rozwinęła się w branży deweloperskiej w latach 90., około roku 2000 była już potentatem. W 2005 spółka rozszerzyła działalność rynek rosyjski. Budowała obiekty mieszkalne i biurowo-rekreacyjne, ale ostatecznie poniosła tam porażkę.  W sporze z firmą Stroj-Dom Siergieja Kurichina (w swoim czasie agenta GRU), któremu pożyczyła równowartość kilkunastu milionów euro. Wyprocesowała po paru latach (2019) zwrot pożyczonej kwoty nominalnie w rublach, przy czym rosyjska inflacja zmniejszyła sumę wyjściową w euro o ok. 60%. Złośliwi twierdzą, że była to sprytna forma zwrotu pożyczki z lat 90.

Ta sprawa, i trwające równolegle zawirowania na polskim rynku nieruchomości zachwiały firmą, która wycofała się z części form działalności, koncentrując na czystej deweloperce mieszkaniowej.  W 2020 większość akcji Polnordu wykupiła węgiersko-brytyjska deweloperska spółka akcyjna Cordia International (Grupa Futureal), która rok później wycofała akcje Polnordu z giełdy. Przejęcie, dzięki kłopotom finansowym Polnordu (w 2019 miał on spore problemy z płatnościami dla kontrahentów) mimo oporu głównego akcjonariusza, holdingu Hanapeta zakończyło się sukcesem, a nowy właściciel zdobył największy "bank nieruchomości" w polskich wielkich miastach.

Od lat 90. do około 2016 głównym udziałowcem/akcjonariuszem spółki był znany biznesmen Ryszard Krauze. Kłopoty finansowe, w jakie popadł około 2010, skłoniły go do pewnych, niekoniecznie zgodnych z prawem operacji. Jedną z nich było wyprowadzenie z Polnordu ok. 93 milionów złotych. Głównym elementem był tu zakup  bezwartościowych wierzytelności od spółki Prokom Investments SA (to druga spółka Ryszarda Krauzego,, która dorobiła się majątku w latach 90. na informatyzacji polskiej sfery publicznej — m.in. MON, MSW, MEN, ZUS) w kwocie blisko 73 mln zł. Otóż Krauze toczył spór a władzami Warszawy o zbudowane w ramach kontraktu z lat 90. kanalizacje sanitarne i deszczowe wraz z aparaturą sterującą. System użytkuje warszawskie MPWiK, posiadające umowę z 1999 r., w której Prokom zobowiązał się do nieodpłatnego przekazania infrastruktury gminie po upływie terminu kontraktu. Krauze próbował zerwać tę umowę i zażądał od miasta 57 mln zł (plus naliczane sukcesywnie odsetki). Sprawę badało CBA, prokuratura, a także Generalny Inspektor Informacji Finansowej. Śledczy ustalili, że biznesmen miał pełną wiedzę o bezpodstawności swoich żądań.

Otóż roszczenia owe Prokom sprzedał Polnordowi (przy pełnej współpracy zarządów obu spółek), a obsługę prawną tej owocnej współpracy zapewniała kancelaria adwokacka Romana Giertycha. Początkowo niebezpośrednio.

Oto w 2011 roku długoletni kierowca, ochroniarz i w ogóle totumfacki mecenasa Romana Sebastian Jargut, znany pod pseudonimem "Foka",  poczuł nagle wolę do zajęcia się wielkim biznesem. Obycie w wielkim świecie zastąpiło wykształcenie i doświadczenie,  zarejestrował więc dwie spółki z o. o. New Industry i TG, z kapitałem zakładowym po 5 tys. zł każda, zarejestrowane w pokoju w domu żony "Foki". Natychmiast uzyskały pełnomocnictwo Polnordu  do prowadzenia sporu z Miastem Stołecznym Warszawa. I na konta spółek — krzaków, które to konta były jedynymi ich działającymi aktywami, popłynęły pieniądze.  Z wyliczeń dziennikarza, które według niego samego mogą być niekompletne,  wynika, że w ciągu kilku miesięcy 2011 roku obie spółki zapłaciły kancelarii adwokackiej Romana Giertycha 2 406 000 złotych.

 "Obie spółki nie prowadziły żadnej działalności, mieściły się w kilkunastometrowym pokoju w domu  żony "Foki". Nie zatrudniały żadnych pracowników. Zostały powołane do życia tylko i wyłącznie po to, aby pomóc Romanowi Giertychowi jako "spółki buforowe" w wyprowadzaniu pieniędzy z giełdowej spółki Polnord. Dokumenty zgromadzone przez lubelską prokuraturę, dają stuprocentową pewność, że umowy o świadczenie usług adwokackich, stanowiące podstawę przelewów dla Giertycha, miały charakter pozorny. Chodziło tylko o pretekst do przelewania pieniędzy.

Pralnia "Foki" była pierwszą fazę operacji, która doprowadziła do wyprowadzenia z Polnordu około 93 mln zł. Zabawa na całego zaczęła się później. Kolejnym etapem były już bezpośrednie umowy o obsługę prawną i rozliczenia majątkowe między Polnord S.A. a kancelarią Giertycha". 

Nietykalny Consigliere Rodziny został przez wolnego neoasesora sądowego uwolniony od wszelkiej winy, "Foka" po dobrowolnym przyznaniu się do machinacji czeka na proces. Takie rzeczy tylko w Tenkraju. 

https://x.com/LKraskowski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Gospodarka