MN
MN
Republikaniec Republikaniec
322
BLOG

Presja ma sens!

Republikaniec Republikaniec Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

W ciągu kilku tygodni poprzedzających Święto Niepodległości liczny zastęp wyrobników środowiska, które zbiorczo można nazwać gie-wu, nadawał relacje z mającego się dopiero odbyć w Warszawie Marszu Niepodległości. Zajawki  o zlocie faszystów, białych rasistów i przewidywanych zamieszkach, najczęściej sygnowane kilkoma literami, pojawiały się od USA po Katar, ze szczególnym nasileniem w mediach Niemiec. Przy bliższym oglądzie  sygnatury owe ujawniały polsko brzmiące nazwiska swoich autorów, „współpracowników”. Toteż trudno się zdziwić, że jeszcze zanim uczestnicy Marszu rozeszli się do domów, nie zniechęceni brakiem wieści o walkach ulicznych, spalonych samochodach, kostnicach pełnych trupów i szpitalach nie nadążających z opatrywaniem rannych, a rozgrzani aktywiści antifskiej mieżdunarodówki zaczęli się dzielić swoimi hmm… przemyśleniami.
Nie bacząc na to, że ich polscy koledzy, nie mogąc bez całkowitej autokompromitacji łgać dalej, ograniczyli się do dywagacji, ileż to różnych marszów szło od Ronda Dmowskiego pod Stadion Narodowy, zaczęli rozlewać w Internetach  swoje wizje.
"Przerażające. 200 tys. nacjonalistów i neo-nazistów maszeruje w Warszawie, Polsce" - napisał 11 listopada w sieci znany szwajcarski dziennikarz śledczy Fabian Eberhard. Pod wpisem jeszcze w tym samym dniu pojawiły się komentarze - głównie Polski, ale nie tylko. Oburzeni uczestnicy marszu, oraz trzeźwi internauci wykazali mu bezmiar jego głupoty i ignorancji. Szwajcar próbował iść w zaparte i dyskutować, ale zabrakło mu argumentów. Postanowił zrejterować,  blokując swoje konto na Twitterze. Wyjaśnienia złożył na  Facebooku.  Przynał, że nie przeanalizował sytuacji, jaka miała miejsce w Warszawie. Żalił się, że dostał około 70 tysięcy wiadomości z pretensjami i chce poczekać, aż sytuacja się uspokoi. Na koniec spróbował jednak wbić szpilkę polskim nacjonalistom – i zabawa zaczęła się od nowa. Parę godzin później ten post, po obśmianiu go przez kilkudziesięciu użytkowników też wziął i zniknął. Zostały posty na każdy inny temat, ale o Marszu Niepodległości na profilu Eberharda nie znajdziecie ani słowa.
Potencjalnie jeszcze groźniej zagrzmiał amerykański politolog Francis Fukuyama. Głośny niegdyś autor przewrotnych tez o końcu historii i końcu człowieka, rankiem11  listopada był łaskaw napisać, że prezydent i premier RP wezmą udział w marszu faszystów. Ponieważ zdanie owego popularnego wykładowcy liczy się w świecie (jego konto TT ma ponad 100 tys. obserwatorów),  nasi totalni opozycjoniści wpadli wręcz w euforię.
Jako jeden z pierwszych  Ryszard Petru udostępnił ów tweet, opatrując go własnym komentarzem: "nie będzie łatwo odkręcić tego zaściankowego i nacjonalistycznego wizerunku Polski".
Ale tymczasem polscy i niepolscy uczciwi internauci potraktowali nadętą wielkość tak samo, jak Eberharda. Zimny kubeł zmył wpis w niebyt. Jego polskojęzyczni piewcy pozostali ze swoimi wynurzeniami i ikonką o treści : „ten tweet jest niedostępny”.
Listę podobnych wypadków można wydłużyć o wiele jeszcze pozycji. Pamiętajmy więc – asertywność i presja mają sens! Chore urojenia nie mają szans w starciu z argumentami, choćby nawet stał za nimi sam TSUE z Guyem na dodatek. Do pozytywów całej zadymy możemy zaliczyć, oprócz pulicznej a sromotnej rejterady awtoritietow  dokonanej na oczach licznej widowni, potężne zachwianie wiarygodności  wspomnianej na wstępie czeredki  wyrobników gazwyba. Sponiewierane awtoritiety prędko im tej kompromitacji nie zapomną.
Nie wszyscy rejterowali cichaczem, udając że nic się nie stało. Uczciwie i honorowo zachowała się chorwacka telewizja publiczna HTV.  Tuż po Marszu Niepodległości relacjonowała ona wydarzenia mówiąc o "zgromadzeniu w Warszawie tysięcy ekstremistów, którzy domagają się czystej etnicznie Polski". Za fałszowanie informacji przeprosili we wtorek, 13 listopada w głównym wydaniu wiadomości. Reporter prowadzący przepraszając powiedział, że do niedzielnego wydania "zakradł się błąd, spowodowany wykorzystaniem niesprawdzonych źródeł i skracaniem wiadomości". Nie ma sprawy, bracia Chorwaci! Pamiętajcie tylko, kto wam tę świnię podłożył.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo