Dawniej było lepiej. Każdy oczekiwany koniec świata zapowiadany był znakami na długo przed - a to pojawieniem się komety, a o narodzinami cielęcia o dwóch głowach. Panika rozgrywała się według ustalonego scenariusza, tu biczownicy w workach pokutnych i żal za grzechy, obok zaraz oddawanie się uciechom i rozpuście, byleby zdążyc. Kiedy zaś pokutnicy i rozpustnicy zmęczyli się w swym zajęciu wszystko sie uspokajało i świat wracał w swe łożysko - aż do nastepnego razu. Ale do nastepnego razu musiało upłynąc co najmniej pokolenie.
Nie to co dzisiaj. W co trzecim uczonym wpisie na S24, w co drugim komentarzu czytam ci ja co w tytule. I całą rozrywkę diabli wzięli, profecjonalistyka nam zinflaczała zupełnie. Bo przy tej częstotliwości pojawiania się przepowiednie wyrażnie straciły na wartości. A i turgoru nie staje. Jeszcze nie tak dawno wiadomo było - "mąka, kasza, cukier, sól". Rodacy rzucali sie do sklepów i wykupywali co było - a że za realnego socjalizmu to i o to było trudno. A dzisiaj - jeśli jakś kolejka się ustawia to jedynie za kolekcją Jimmy Choo w H&M. Nie przypuszczam by skutkiem przeczytania kolejnego dramatycznego wpisu w S24.
O co chodzi z tym upadkiem cywilizacji zaś to nie bardzo wiadomo. Poza tym oczywiście, że listopad, miesiąc podły i ponury. Wskaźniki socjo-ekonomiczne mają się dobrze, świat wychodzi z lekkiego dołka i patrzy w najbliższą przyszłośc z względnym optymizmem, na wielką wojnę nie zanosi się, a ogniska zapalne są znane od lat i w miarę skutecznie izolowane, Również w rankingach krajów najszczęśliwszych od lat zachodzą tylko niewielkie przetasowania - Skandynawowie wymieniają sie miejscami od pierwszego do trzeciego. Co innego w krajach z drugiego końca tabeli - w Afganistanie, Somalii czy Iraku można mówic o końcu cywilizacji - ale to nie nasza cywilizacja i co nas obchodza jakieś brudasy.
Prawdę mówiąc nie było chyba w cywilizacji zachodniej drugiego tak szczęśliwego i spokojnego okresu jak obecny. Wskażniki długowieczności, zdrowia, zamożności, poczucia szczęścia i optymizmu oczywiście różnią się w różnych krajach zachodu ale wszędzie nastrajają optymistycznie.
Więc skąd groza - raczej grózka - i alarmistyczne tony. Skąd taki wysyp Nostradamusów, gdzież jeźdcy Apokalipsy?
Po pobieżnym przesudiowaniu kilku wpisów wydaje mi się, że według autorów upadek cywilizacji to "feminizm, ekologizm i pedalizm". Kończą zaś swoje wywody triumfalistycznym "Muzułmanie spuszczą wam wpierdol".
Z wywodów wynika, że autorzy nie wiedzą za wiele o cywilizacji, której członkami się mienią i której upadek przepowiadają. To co dla nich jest symptomem upadku jest dowodem na jej siłę i atrakcyjnośc. Nic zresztą dziwnego - Polska dopiero od niedawna może w pełni na powrót w cywilizacji zachodniej uczestniczyc, długo przedtem trzymana pod ochronnym kloszem komunizmu. Kompromisy i rozwiązywanie problemów w sposób demokratyczny, walka na argumenty rzeczowe i przekonywanie przeciwników do swoich racji to tradycja w Polsce w pewnych środowiskach słabo zakorzeniona. Owszem, weźmy homoseksualistów - wywalczyli sobie w Europie prawa do zawierania związków partnerskich lub małżeństw - ale cywilizacja na tym nie ucierpiała, bo i w jaki sposób?
A i hordy muzułmańskie, które im się w majakach zwidują, tym naszym, pożal się Boże, Nostradamusom zupełnie inaczej się przedstawiają, gdy przyjrzec sie raportom socjologicznym i demograficznym. Owszem, istnieje poczucie wykluczenia wśród imigrantów i ich dzieci, ale wyznawane przez nich systemy wartości, przywiązanie do demokracji, wartości liberalnych, szacunek dla odmienności i tolerancja nie wyróżniają muzułman Europy Zachodniej w sposób znaczący od reszty społeczeństwa. Wskażniki demograficzne - cóż pokazuja, że przyrost naturalny w środowiskach imigranckich również tylko nieznacznie sie różni od przyrostu naturalnego krajów zamieszkania. Wyższy jest wśród imigrantów, by ustabilizowac się na niższym poziomie wśród ich dzieci. Procesy integracyjne mogłyby iśc szybszym tempem ale i tutaj nie ma wielkich powodów do niepokoju.
Masowych konwersji na islam nie ma i nie będzie, radykalizm religijny bywa widoczny, ale ograniczony jest do wąskich choc krzykliwych grup. Większości odpowiada model państwa religijnie indyferentnego, w której religia nie wyznacza stosunku do spraw publicznych (tak samo zresztą jest i w Polsce, kochani krzykacze i orędownicy 98% poparcia dla ekstremizmu religijnego), a wszystkie grupy mają te same prawa do artykulacji i zachowania własnych interesów.
Sumując - głupstwa mówicie Panowie profetnicy, głupstwa kompromitujące was i wykazujące waszą ignorancję.
Inne tematy w dziale Polityka