Przyjeżdżają Polacy do Szwecji do pracy i pierwsze, co robia to się rozmnażają. W kręgu znajomych dwóch powiło w listopadzie i styczniu, jeden będzie rodził za dwa tygodnie, a czwartemu coś się zapowiada na maj.
I dziwi mnie to niepomiernie. Póki mieszkali w Polsce szło im to rozmnażanie się opornie i niechętnie. Przecież politycy w Polsce gęby maja pełne od polityki prorodzinnej, ulgi podatkowe, wspólne rozliczanie, becikowe, zachęty z ambony, namawiania i straszenia. A ludzie nie chcą - przyrost naturalny jeden z najniższych w Europie - po Polsce zdaje się, że jedynie równie katolicka Słowacja ma niższy.
Tymczasem w Szwecji małżeństwa homoseksualne istnieją (upadek rodziny, upadek rodziny, groza, groza). Aborcja na życzenie (cywilizacja śmierci, cywilizacja śmierci, horror, horror). I przy tym jeden z najwyższych w Europie wskaźników przyrostu naturalnego.
Więc ci Polacy przyjeżdżają tu i jak tylko się dowiadują, że mogą sobie usunąc niechcianą ciążę - a gdyby im przyszła ochota to i zawrzec związek z osobą tej samej płci - w kościele, a jakże, co prawda protestanckim - to z tej radości sprawiaja sobie dziecko, albo dwoje.
No więc w czym rzecz? Może jednak, tytułem eksperymentu, zalegalizowac małżeństwa jednopłciowe - a przyrost naturalny się podniesie?
Inne tematy w dziale Polityka