Będzie tak z 15 lat temu, gdy spotykałem bardzo poważnych urzędników państwowych, prawników na wysokich stanowiskach, którzy oceniac mieli zupełnie nowy wynalazek Internet (to się pisało wtedy dużą literą). I widziałem ich zupełną bezradnośc i kompletną niewiedzę w materii, którą jakoś tam prawnie mieli ując w zasady i przepisy.
Bo od internetów mieli sekretarki, a poza tym byli o pokolenie starsi ode mnie i rewolucja informacyjna zaskoczyła ich w takim momencie życia, w którym ludzie niechętnie przyswajają sobie nowości.
Choc co prawda znałem i 80-latków, którzy te komputery i te internety i pocztę elektroniczną sobie bez większych problemów przyswoili.
Minęło 15 lat i oto okazuje się, że można byc poważnym kandydatem na prezydenta większego europejskiego kraju i nic o internetach nie wiedziec.
Bo od tego są sekretarki?
Jeden z kandydatów dostał w skórę za wypowiedź o internautach kilka lat temu i od tego czasu przynajmniej udaje zainteresowanie.
Drugi obnażył swoją ignorancję wczoraj.
Trzeci z kandydatów mógłby zwrócic się ze swoją ofertą wyborczą najpierw do tych dwóch (mowa o Pawlaku i jego iPadzie dla każdego).
Inne tematy w dziale Polityka