Jean-Léon Gérôme: Fryne przed Areopagiem (polscy artyści też lubili sobie malować nagie hetery - Siemiradzki i Żmurko)
Jean-Léon Gérôme: Fryne przed Areopagiem (polscy artyści też lubili sobie malować nagie hetery - Siemiradzki i Żmurko)
Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1427
BLOG

Przepraszam Einego

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Kultura Obserwuj notkę 29

W dyskusji wczorajszej o moralności prywatnej publicznego eksperta od moralności, biskupa Wielgusa, zbyłem Einego, przypisując mu stosowanie argumentów z autorytetu.

Ale wróćmy na chwilę (i zapewne kilka razy jeszcze w tym wpisie) do biskupa Wielgusa. Z okazji swego bowiem ingresu napisał wielce uczoną rozprawkę o grzechu i winie. Przeczytałem ją całą, zadziwiony wielce, bo po jej przeczytaniu stałem się jeszcze głupszy niż byłem przed. Może z powodu takiego, że jako ateista grzechu popełnić nie mogę, choćby nie wiem, jak mnie kusiło tarzanie się w (czymś tam) i słodka rekapitulacja miłych, minionych chwil z okazji spowiedzi.

Coś mnie jednak uwierało, jakoś mi replika udzielona Einemu nie leżała, gdzieś wyczuwałem fałsz, błąd popełniony z lenistwa umysłowego, płytkiego studiowania Wikipedii, lekkomyślności i niedbałości, wewnetrzny robak mnie gryzł.

Błąd popełniłem, pokornie do błędu się przyznaję, replikę odwołuję wstydliwie.

Jakże mogłem posądzać kogoś tak biegłego w etyce arystotelesowskiej, że prymitywnego, niegodnego argumentu z autorytetu mógł użyć. To tylko moje nieuctwo sprawiło, że nie ujrzałem prawdziwego oblicza zastosowanego chwytu erystycznego.

Przepraszam Einego, przepraszam, że nie zauważyłem zastosowanej przez niego najczystszej wody kalokagathii.

Ponieważ błąkają się jeszcze po S24 niedobitki niedouków z armii cywilizacji śmierci, prymitywni admiratorzy kondominium rusko-pruskiego, zamachowe niedowiarki i inny pojedynczy leming kierują do nich kilka słów wyjaśnienia, zerżniętego życem z Wikipedii - no bo i skąd mam czerpać wiedzę?

Kalokagathia to pojęcie wywodzące się z greckiej zbitki słownej kalos kai agathos - tłumaczącej się na piękny i dobry. Oznacza ono spełnienie i jedność dwóch zasad - etycznej i estetycznej. Innymi słowy - piękno - według antycznych - chodzi w parze z cnotą, cnota była może nieco inaczej rozumiana przez Greków niż dzisiaj, ale pojęcie zostało przepuszczone przez maszynkę nauk moralnych ojców Kościoła i to co stało na głowie postawiono na nogach, jak tutaj na przykład w erotyku skierowanym nie do kobiety ale do wiary katolickiej: gdy ciebie, wiecznej i prawej piękności, samej nie widzi, celu swej miłości.

Poświęcil kalokagathii  swoje rozważania o etyce Arystoteles - niewątpliwie znają je i biskup Wielgus i Eine. Motyw jedności piekna i dobra występuje obficie w literaturze, bodaj ostatnio natknąłem się nań w którymś w wierszy Brodskiego (ale zapomniałem i tytułu i treści, czytelników proszę pokornie o wyguglanie źródła).

Polemikę z pojęciem znajdziemy z kolei w "Dzwonniku z Notre Dame", gdzie czyste dobro kryje się w odrażającej postaci Quasimodo i w disneyowskim filmie rysunkowym "Piękna i bestia".

Bodaj najbardziej przeze mnie lubiane zastosowane kalokagathii  znalazłem w antycznych Atenach. Piękna Fryne oskarżona została przez odtrąconego i zazdrosnego kochanka o profanację misteriów eleuzyjskich. Gdy mowa obronna Hypereidesa zdawała się nie przekonywać sędziów i werdykt widomo mógł się zakończyć dość nieprzyjemnym wyrokiem skazującym Hypereides zerwał ze swojej klientki suknie wypowiadając słowa: to piękno nie może być złe  (sprawdzić czy nie apokryf) uzyskując tym jednym gestem uniewinnienie hetery.

Codzienna obserwacja zdaje się być potwierdzana przez pretendującą do miana nauki psychologię - łacniej przypisujemy osobom o miłej powierzchowności pozytywne cechy charaktery, chętniej też powabnym przebaczamy ich drobniejsze lub grubsze wpadki moralne.

NIc więc dziwnego ni, że Eine dla obrony księdza Wielgusa użył argumentu, który da się streścić następująco: tak piekny umysł nie może być naznaczony skazą moralną - ergo dokumenty służb są prowokacją, a wokół postaci Wielgusa już dzisiaj roztacza się wonność świętości.

Ale ja i tak w to nie wierzę. Bo przecież drobny krętacz i wielce uczony mąż Kościoła przyznał, przyparty do muru, że zarzuty przeciwko niemu były prawdziwe.

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura