Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1377
BLOG

Ufka przyznaje rację krytykom Prezesa

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 48

O tutaj. Nie frontalnie, nie otwarcie, Boże broń, i nie samego Prezesa (wyłącznie dużą literą) ale gdy Prezes dokonał ostatniej wolty, nawet ona przyłącza  się do chóru i przyznaje rację tym, którzy ot tylu lat delikatnie zwracali uwagę, że może wizerunek PiS, tworzony, nie, nie przez samego Prezesa, ale przez jego akolitów i przybocznych odstrasza elektorat bardziej niż ten "czarny pijar" rzekomo rozpowszechniany przez reżimowe media. By porwać się na świętokradztwo i poddać krytyce samego Prezesa, tym razem Ufce nie starczyło odwagi

Po prawdzie specjaliści od "czarnego pijaru" zbytnio nie musieli się wysilać, Prezes regularnie dostarczał mięsistych cytatów, które wystarczało puścić w ruch. Leniwa fucha, strzelanie do siedzącego wróbla, wybieranie piskląt z gniazda.

Ile dni Prezes wytrzyma w męczącej pozie odpowiedzialnego męża stanu?  Doświadczenie mówi, że niedługo. Przybierał już kilka razy pozę odpowiedzialnego polityka, stroił się w togę, ale szybko zaczynał przestępować z nogi na nogę, nienaturalnie ustawiona postać, mająca udawać pomnik, ciążyła mu i przeszkadzała. To ostatnie zresztą to bujda, nic nigdy mu nie przeszkadzało, by puścić w obieg jeden ze swoich słynnych bon motów, dać wywiad, rzucić od niechcenia celne sformułowanie, wypowiedzieć się w manierze ignoranta o sprawach, o których nie miał pojęcia i obrazić kogoś indywidualnie albo hurtem. Zdaje się, że są ludzie i całe instytucje skrzętnie zbierające złote myśli, więc wątpiących odsyłam do nich.

Rozumiem go, też sobie czasami obiecuję, że to czy tamto i z lekkim sercem obietnicy nie dotrzymuję.

Ale jest i problem poważniejszy, zdaje się, że nikt go jeszcze nie poruszał, więc przypada mi jak zwykle niewdzięczna rola wieszcza. Niewdzięczna, albowiem proroków zawsze miano w pogardzie, natrząsano się z nich, a gdy już i jednak proroctwa zaczynały się spełniać nikt nie pamiętał, kto pierwszy je wypowiedział. Chyba uronię łzę, nim zacznę kontynuować.

O co mi chodzi wyjaśnię na przykładzie naszego byłego kolegi FYMa. Przez dwa lata gromadził wokół siebie gromadkę wyznawców, spijających z jego ust każdą niedorzeczność, każdy opis potencjalnego spisku, w którym brać udział mieli Putin, Tusk, Obama, Merkel i dziesiątki tysięcy wtajemniczonych wykonawców. Im bardziej niedorzeczne były teorie i wyjaśnienia FYMa tym większy zdobywał podziw swej trzódki. Aż tu nagle FYM poszedł o jeden krok za daleko. No i zaczęło się. Wyznawcy nie przyjęli do wiadomości zmiany poglądów przywódcy, odzrucili fałszywego FYMa i na jego miejsce postawili FYMa wirtualnego. Stworzyli FYMa bez Fyma, a nawet FYMa przeciwko FYMowi. Wstrząśnięty czytałem jak to FYMa im podmieniono, zastraszono, wręcz zlikwidowano i na jego miejsce podstawiono FYMa Samozwańca. Znależli sobie nowych przywódców, bardziej fymowych od oryginału, ci zaczęli w walce o rząd dusz gryźć się między sobą o to, który jest jedynym prawdziwym kustoszem opętanych idei. Jaki jest stan na dzień dzisiejszy nie bardzo wiem, ale chyba następuje dezintegracja wiernych, skoro widziałem ostatno, jak niektórzy z nich pojawiają się na miejscach dotąd przez nich nienawiedzanych, choćby na blogu Wywczasa.

Czy więc najwierniejsi z wiernych zaakceptują przemianę Prezesa, czy gotowi są za nim pójść? Owszem, kilkakrotnie już dzielnie bronili już poprzednich metamorfoz, ale wtedy w wiedzy, że to tylko na niby, dla zmylenia przeciwnika i przyciągnięcia elektoratu, któremu, jak wiadomo brakuje pojęcia. To był tylko bal maskowy, okulary, lampa, półka z książkami w tle i tekst napisany dla picu.

Teraz jednak rzeczy mogą przyjąć poważny obrót, A przecież wyznawcy nie oczekują od prezesa, by mówił im o zbilansowanym budżecie, o ochronie zaciągniętych przez nich kredytów lub, o zgrozo, o sobotnim grillowaniu i niedzielnym espresso w galerii handlowej. Doprawdy, wyznawcy nie oczekują, by prezes mówił o kredytach mieszkaniowych, kredyty to lemingi, wyznawcy nie mają zdolności kredytowej i tak już chyba pozostanie. Bujda zresztą po raz kolejny, nawet wyznawcy po dwudziestu latach transformacji zakładają konto w banku, biorą od niechcenia przygarść reklam ze stojaka, liczą i nagle wychodzi im, że stać ich na wzięcie kredytu, całkiem, całkiem. I gdyby tak sprzedać stare dwa pokoje w bloku, dołożyć z oszczędności, wziąć 50 tysięcy z banku... rozmarzają się. Przecież i te nowe osiedla mieszkaniowe nie są budowane wyłącznie dla lemingów z korporacji.

Ale wyznawcy nie oczekują od Prezesa kalkulacji ekonomicznych, oni chcą mrocznych opowieści o zamachu, kondominium, opcji niemieckiej, młodych, rozwydrzonych miłośnikach pornografii internetowej, służbach, układzie. Chcą słuchać o nadchodzącej rewolucji, o ostatnich uczynionych pierwszymi, chcą słuchać o zadośćuczynieniu i przegnaniu uzurpatorów, o Michniku nareszcie ponownie osadzonym tam, gdzie jego miejsce (to już hardcore, ale nie mówcie mi, że takich nie ma) i o rozwiązaniu GW, o pognębieniu lemingów, o przywróconej młodości, chcą jeszcze raz doznać błysku w oku i prężnych mięśni, chcą tego wszystkiego.

Czy wierne hufce, oddane oddziały pójdą więc za odnowionym Prezesem, czy też wybiorą sobie prawdziwego Jarosława, podróbkę porzucając?

 

 

 

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka