Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
388
BLOG

Polska czyli płaksiwa ofiara losu

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 5

Polityka jest teatrem. Nie tylko i nie wyłącznie, ale jest. Politycy odgrywają przydzielone sobie role, ten premiera, ów przywódcy opozycji, lepiej lub gorzej, improwizując lub posługując się gotowymi tekstami przez mniej lub bardziej utalentowanych ghost writerów. Żelaznym punktem zaciekłych debat sejmowych jest osądzanie pomysłów na rządzenie strony przeciwnej i barwne malowanie katastrof i nieszczęść, jakie spadłyby na Umęczoną, gdyby je wprowadzić w życie/gdybye od nich nie odstąpić.

Czego niektórzy obserwatorzy zewnętrzni nie potrafią zrozumieć, że po zakończeniu przedstawienia aktorzy odkładają maski i fraternizują się. Morderca flirtuje z ofiarą, policjant wybiera się na wódkę z hersztem złoczyńców, a jeśli pogoda dopisuje umawiają się na grilla w poniedziałek.

Jak napisałem nie rozumie tych obyczajów część obserwatorów z zewnątrz, domagających się od uczestników teatru nieustającej krwiożerczości. Tutaj na marginesie - zdarzyło się w Warszawie, na Rynku Staromiejskim, że w czasie którejśc z elekcji jeden z kandydatów wynajął trupę teatralną, aby dała spektakl promujący jego kandydaturę. Jednemu ze szlachty przypatrującej się widowisku nie spodobała się postać przedstawienia i pragnąc wyrazić swoją dezaprobatę naciągnął cięciwę, wypuścił strzałę tak celnie, że położył aktora trupem. To chyba dobrze, że czeredka z S24 nie nosi się z łukami, a i w posługiwaniu się bronią jest niewprawna?

Również i polityka międzynarodowa jest wielkim teatrem, w którym narodu odgrywają swoje historyczne role. Polska specjalizuje się w odgrywaniu wspaniałego reprtuaru nieszczęść narodowych, katastrof, nieudanych powstań i klęsk - zawinionych przez nienawistnych sąsiadów. Największym bodaj nieszczęściem jest, że i na tym polu ustępuje pola narodom bardziej od niej sprawny. Nikt nie zagrozi Serbom, gnębionym od klęski na Kosowym Polu, nie ma co się równać z alawitami, ciągle opłakującymi śmierć Alego z rąk zdrajców, Grecja też ma swój żelazny repertuar.

Nikomu z uczestników nie przychodzi do głowy, że publiczność, jeśli już się przygląda (raczej się nie przygląda) rzuca komentarzami w rodzaju: dobrze tak nieudacznikom  i wcale nie chce okazywać współczucia ni zrozumienia dla naszej płaksiwości. Zaś na polskie zakusy mesjanistyczne i chęć na przykład rechrystianizacji Europy wzdryga się z lekkim obrzydzeniem.

Są i soliści, mocni histrionii, na potrzeby wewnętrzne odgrywające tak nęcące role drama queens. Ot, w tygodniu niektórzy politycy pojawili się w, przyznaję, mocnej scenerii cmentarza i ekshumacji i rozwijając cały swój kunszt narazili na śmieszność partię przez siebie reprezentowaną.

Po co to wszytko piszę? Tylko i wyłącznie, by przedstawić fragment poniższy:

Nie rozumiemy języka, ale przecież rozumiemy. Główna bohaterka w sukni ślubnej szykuje się do wesela nie z tym, którego u jej boku chciałaby widzieć publiczność. I mamy nadzieję, że umknie od ołtarza nie z tym nudnym łysoniem, ale z pięknogłosym młodzieńcem, bez grosza przy duszy ale o sercu szczerozłotym.

Chyba, że to my jesteśmy akurat nudnym łysoniem.

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka