Gdzie wdepnął?
Wdepnął w ONR. Już zaczęły się tłumaczenia i wyjaśnienia, że nie wdepnął, tylko przechodził obok, że nie całą podeszwą, tylko brzeżkiem, że wcale nie cuchnie, a w ogóle, to nikt nic nie widział, nie słyszał.
Nagle okazało się, że ONR to ONR - bo do tej pory, to były tylko wtpliwości i pomówienia naszych dzielnych patriotów. Że rzekomo, że nic tak naprawdę nie wiadomo, że - piękne tłumaczenie - to wina Komorowskiego.
Nagle obudził się aparat wyjaśniający, jakiś Brudziński ustala linię, jakiś Wipler przyznaje półgębkiem, że on się nie spodziewał i właściwie go tam jakby nie było.
W S24 Rybitzky ustala linię, Ufka się jakby pogubiła, ale ona właściwie też nie maszerowała, tylko się przyglądała i nie ma nic wspólnego, a poza tym nic nie widziała, nic nie słyszała i w wielosłownie nic nie może powiedzieć.
A można było się wycofać, wystarczyła tylko chwila namysłu, z kim i dlazego będzie się maszerować. Można było przeczytać np mój krótki wpis:
http://tekstykanoniczne.salon24.pl/461730,jeszcze-jest-czas-na-wycofanie-sie-z-udzialu-w-mn
Jest tam w dwóch zdaniach wyłożone, to co Rybitzky, Brudziński i wielu zapewne innych rozwija w długaśnych i mętnych analizach:
"Ich udział w tym przedsięwzięciu, to błąd podwójny.
Raz, bo stwarzają wrażenie, że rasizm, antysemityzm i wrogość dla demokracji w jakiś sposób mieszczą się w głównym nurcie programowym PiS.
Dwa, bo swoim udziałem wspierają marginalną organizację polityczną, konkurencyjną na co dzień z ich własną partią."
Wyszło na moje? Ano wyszło.
I jeszcze raz zacytuję sam siebie:
"Prezes bardzo się wystrzega, by go nie skojarzono z Marszem Niepodległości, nic mi nie wiadomo, by był antysemitą, rasistą czy antydemokratą. Ale zaniedbał też jasnego postawienia sprawy i nie postawił żelaznej kurtyny na prawo, licząc zapewne na głosy w wyborach ze strony "narodowców" i "patriotów".
Co wyczyniają szeregowi członkowie PiS to zupełnie inna sprawa. A i niektórzy co bardziej prominentni oficjalni reprezentanci partii pogubili się zupełnie i swoimi nazwiskami firmowali imprezę propagandową skrajnych organizacji ONR i MW.
Ja, przyznaję, udziału niektórych osób w imprezie ONR nie rozumiem, podobnie jak nie rozumiem, czego tam szukali członkowie i sympatycy PiS.
Nie rozumiem też prób apologii i wybielania z jednej strony, bagatelizowania z drugiej podstaw ideowych ONR. Są jakie są i ONR się ich ni nie wypiera, ni nie wstydzi."
Można było chwilkę pomyśleć. A, myślenie nie jest mocną stroną? To szkoda, to doprawdy wielka szkoda.
Ktoś się pokaja, przyzna mi poniewczasie rację? A w życiu.
Inne tematy w dziale Polityka