Popadam w obłęd spowodowany zbyt długim patrzeniem w otchłań. Oto dowiaduję się, że naczelnym redaktorem URze został niejaki Piński. Nigdy nie miałem tego organu w ręku co prawda, ani nie przeczytałem chyba żadnego w nim zamieszczonego artykułu, ale znam toto z zaciętych dyskusji w S24 - czy jest "nasz" czy "nie nasz".
Otóż nazwisko tego nowego naczelnego obiło mi się o uszy dwukrotnie.
Swego czasu reklamował swój produkt w S24 i była to najbardziej nieudana kampania marketingowa jaką można sobie wyobrazić. Produkt miał z rozmysłem nazwę i layout naruszające markę "Wprost" a sprytnym zamysłem było wywołanie skandalu i rozpropagowanie skandalem nowego periodyku. Skandalik był, ale nic nie pomógł. Ukazało się tego trzy numery i poległo.
Potem rzeczony Piński pałętał się bez celu, aż wreszcie wyciągnął go z niebytu Ryszard Opara i mianował redaktorem czegoś tam w Nowym Ekranie. Do Nowego Ekranu czuję wstręt od czasu, gdy przyjrzałem się dokładniej działalności biznesowej Ryszarda Opary (uczynił słupem w spółce wydającej Nowy Ekran swoją stojącą nad grobem teściową), publicystycznej Tomasza Parola (Łażącego Łazarza) i zawartości tego portalu blogowego, grupującego przedziwną mieszaninę odpadków po PRLowskich służbach i nowego naboru fiksatów i frustratów.
Nie wiem, czy to te dwie przygody Pińskiego stanowiły wystarczającą rekomendację na prestiżowe stanowsiko czy miał jeszcze inne osiągnięcia, o których nie dane mi wiedzieć. Rezultat może być taki, że do URze dokonany zostanie zaciąg frustratów z NE, a po opublkowaniu trzech numerów wydanych za rządów Pińskiego tygodnik zostanie złożony do grobu.
Co i dobrze, chociażby ze względu na obleśny tytuł tygodnika.
PS. Link do hucznych zapowiedzi produktu tygodnikopodobnego:
http://przeciwnie.salon24.pl/346345,wprost-przeciwnie-wrecz-przeciwnie-o-co-walczymy
Inne tematy w dziale Gospodarka