Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
528
BLOG

Piotr Piętak błądzi

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 8

Piotr Piętak w swoim eseju Antynarodowa rewolucja kapitalizmu  łapie kilkanaście srok za ogon.

http://mediologia.salon24.pl/484194,antynarodowa-rewolucja-kapitalizmu

Wychodzi od spostrzeżenia, nie własnego pomysłu, ale ciągle żywego, że Polska nie ma swojej tradycji mieszczańskiej, tradycji przedsiębiorczości, a tradycję chłopską ma w głebokiej pogardzie. Wspólczesna Polska najgłębsza mentalność to dziedzictowo tradycji szlacheckiej, dziedzictwo mocno niefunkcjonalne i anachroniczne, dziedzictwo nakazujące odwoływać się do wydarzeń sprzed 150 lat tak, jakby niosły jakiekolwiek odpowiedzi na dzisiejsze pytania i wyzwania. To oczywiście prawda, podobnie jak prawdziwa jest konstatacja, że nosicielem tego wirusa tradycji jest warstwa iteligencji wywodząca się w Polsce ze szlachty.

Ma też rację, kiedy pisze, że kooptacja do tego ekskluzywnego klubu, dizerżącego ciągle jeszcze przywilej formułowania pytań i odpowiedzi, nabór z innych grup społecznych, odbywa się niczym inicjacja do loży wolnomularskiej, gdzie petent staje nagi i odarty z całej swojej przeszłości, wartości i tradycji, aby narodzić się na nowo, już jako inteligencki Konrad. Dotyczy to w głównej mierze potomków chłopskich, ale może równie dobrze dotyczyć np mniejszości - od Ślązaka pretendującego do inteligenskości też będzie się wymagać, by mówił Mickiewiczem i Sienkiewiczem, a jego obiekcje, że ta literaura nie ma żadnego przeniesienia na jego osobiste doświadczenia - no cóż, wystarczy wspomnieć słowa o ukrytej opcji niemieckiej, czy wysiłki polonizacyjne trwające nieprzerwanie od prawie siedemdziesięciu lat. Że śląska przeszłość miałaby coś wartościowego do zaoferowania Polsce nie znajduje zrozumienia.

O miastach nie będę mówić, miasta to wiadomo, Żydzi. To oczywiście tylko częściowo prawda, ale etos przedsiębiorczości, kupiectwa jest w pogardzie. Dorobkiewiczostwo, geszeft, pogarda dla zapobiegliwości, oszczędzania i rozumnego inwestowania jest głeboko zakorzeniona. Nie jest jednak prawdą, że polscy przedsiębiorcy, jak to opisuje Piętak, wiszą u brukselskiej klamki i żebrzą o europesjskie ochłapy datków i dotacji. Widziana z zewnątrz prężna polska klasa drobnych i średnich przedsiębiorców, zdobywających rynki europejskie swoimi produktami mile łechce moją narodową dumę. Wygrywają w konkurencji nie tylko ceną ale i jakością, produkują na całą Europę i zapewne mają głeboko w nosie rojenia o secesji z Unii. Tyle, że ta klasa przedsięborców przegrywa w debacie z pieszczeniem narodowych mitów i histerycznym odgrywaniem kolejnych przegranych powstań.

Ale ja o chłopach, tych najbardziej pogardzanych z pogardzanych. Pogarda jest głeboko zakorzeniona w języku i mentalności, pogarda mimowolna, pogarda wyrażąjąca się na codzień w długiej litanii obraźliwych, a odnoszących się do chłopstwa, epitetów: burak, wiocha, słoma z butów. Gdy któryś z salonowych trolli, nie mogąc mnie dosięgnąć chce mi dopiec, plecie coś o czworakach i inne głupoty. Całkiem niedawno przedmiotem narodowej dyskusji był niezbyt udany felieton niejakiego Mazurka, nie wiadomo dlaczego nazywanego dziennikarzem, o lemingach. I Mazurek, chcąc dopiec lemingom, wypominał im z jednej strony chłopskie pochodzenie i śmieszne ich aspiracje do smakowania espresso i chianti, z drugiej piętnował ich rzekomy wstyd za rodziny pozostawione gdzieś w interiorze. Bo przecież wiadomo, że w piątkowe popołudnie Warszawa wraca masowo do domów, w kierunku na Sochaczew, Krynki, Opole Lubelskie i Grójec.

Przyjeżdżają te chłopskie dzieci do takiej Szwecji i doznają szoku - ich pracowitość, umiejętności manualne, twarde dorabianie się, znajdują uznanie i podziw tubylców. To, co w Polsce czyniło z nich najniższą kastę, tutaj jest doceniane. Że wartości chłopskiej kultury mogłyby znaleźć uznanie, by mogły wzbogacić Polskę o etos pracy, o tym w Polsce, kultywującej mary przeszłości, mowy nie ma.

Ale recepty Piętaka, że przeorać polską mentalność mogłaby któraś z partii są naiwne, że mógłby tego dokonać Ruch Narodowy jest śmiesznostką, jeśli pomyśleć, że RN jest wilkołakiem żywiącym się trupem narodowych resentymentów.

Trzeba była 100 lat po zniesieniu niewolnictwa w USA, aby wielkimi marszami, ruchem protestów, który zaczął się od Rosy Parks i odzyskiwania praw obywatelskich, potomkowie niewolników uzyskali equal rights, a codzienny rasizm znalazł się w odwrocie, potrzeba było kolejnych 50, by prezydentem mógł zostać czarny obywatel, zresztą nie potomek niewolników.

Ale różnica między sytuacją Czarnych w USA i potomków chłopów pańszczyźnianych w Polsce jest również taka, że tym drugim łatwiej w drodze mimikry i udawania zatrzeć za sobą ślady. Więc nie widzę dla Polski szansy wielkiego ruchu społecznego, ni codziennej walki ze stanowym przesądem i odzyskiwania godności. Ze szkodą dla Polski potomkowie polskich chłopów więcej wniosą chyba do wspólnej puli tradycji szwedzkiej niż polskiej. Za to w Polsce odbywać się będzie taniec narodowych szkieletów z kotylionem spotworniałej tradycji uczepionym u nagiego żebra.

 

 

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka