Kilka dni temu ostrzegałem, że jazda Hofmana i tego drugiego na Krym może skończyć się tragicznie dla Ukrainy.
Miałem złe przeczucia: http://tekstykanoniczne.salon24.pl/570439,pis-na-krymie, był precedens wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie, od której zaczęła się eskalacja przemocy wobec demonstrantów na Majdanie.
Tym razem sprawy wydają się jeszcze poważniejsze, już w kilkanaście godzin po przybyciu na Krym Hofmana i tego drugiego zaczęły się antyukraińskie i prorosyjskie demonstracje, następnie zajmowanie budynków władz Krymu przez prorosyjskie grupy paramilitarne (to się tylko tak nazywa, można przypuszczać, że trzon tych grup stanowią czynni wojskowi z wojsk rosyjskich stacjonujących w bazach na półwyspie) później ruchy wojsk, w chwili obecnej grupy milicji i wojskowych bez identyfikatorów zajmują krymskie lotniska liczą, że albo Ukraina ugnie się przed demonstracją siły, albo doprowadzi to do gorącej wojny, w któej osłabiona Ukraina nie będzie miała szans. Zdaje się, że Rosja wybiera wariant stawiania na fakty dokonane, a pretektem będzie wola mieszkańców Krymu wyrażona w antyukraińskich protestach i obrona mniejszości rosyjkiej przed atakami "faszystów i nacjonalistów". Putin dokonał rachunku zysków i strat i wyszło mu, że nawet wieloletnie zamrożenie kontaktów z Zachodem, bojkoty i międzynarodowe potępienie opłacą mu się w ostatecznym rozrachunku, jeśli Krym zostanie przywrócony Rosji.
PiS mógłby sobie jednak odpuścić palanterię polityczną. W zaistaniałej sytuacji.różowe balety amatorów i ignorantów mogą przybrać postać tragiczną.
Inne tematy w dziale Polityka