Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
79
BLOG

Iskoni be słowo

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Kultura Obserwuj notkę 0

Na początku było ciało.

Ciało jadło, srało, pierdziało.

Gdy naszła je chuć spotykało się z innym ciałem i spółkowało.

Miało dużo wolnego czasu i leżąc na wznak w zielonej trawie i wpatrując się w przesuwane Palcem Bożym obłoczki nie miało żadnych ale to żadnych odczuć abstrakcyjnych, ni nie oddawało się rozważaniom moralnym, jeno se sennie wspominało którąś z zaprzednich, a wymienionych przeze mnie przyjemności lub też rozmarzało się o przyjemnościach czekających je - a to o żarciu, piciu, sraniu, spaniu i tej największej z największych, za wymienienie której wylatuje się z Salonu.

Mogło też patrząc na chmurki rozmyślać czy spadnie deszcz czy nie spadnie, a w takim razie jak to wpłynie na... ale akurat sen miły i krzepiący je zmorzył i rozważań nie dokończyło. Co i dobrze, bo w czczych spekulacjach albo raczej spekulacjach na czczo nie było zbyt sprawne.

Aż tu któregoś dnia ujrzało Ciało coś. Coś jakby było albo nie było, jakby siedziało ale jakby nie siedziało na przydrożku.

Po prawdzie to było tak, że coś było gdy się na nie nie patrzyło, a gdy się spojrzało to wzrok na wylot przelatywał.

No więc jeśli było, to niewyraźne było, jakby przezroczyste, ale takie z bladością i chudością i ogólną mizerią. A jeśli nie było to jakby tych aspektów nie posiadało, choć od niebycia nie nabywało ni wyrazistości, ni tuszy, ni animuszu.


- Kto ty jesteś - zapytało Ciało, dobra bowiem i przyjazna istota z tego Ciała była.

- Jam ci jest twa Dusza Nieśmiertelna - odpowiedziało Coś na wpół niesłyszalnym głosem.

I ulitowało się Ciało i przygarnęło Duszę, choć żadnego pożytku w swoim postępku nie widziało, ale posiadało ukrytą w sobie istotę dobra nie wypływającą jednak ni z prawa naturalnego ni z moralności wyrozumowanej.

Kłopoty zaczęły się wieczorem gdy Ciało przygadało sobie inne Ciało, by czynić to, za opis czego wylatuje się z Salonu.

Lirykę najpierw stwórz, chamie jeden - zagrzmiało mu z wnętrza - Może być utwór rymowany, boć niewprawny jesteś, ale bez tego ni chuchu.

Zdziwiło się Ciało, bo do tej pory z wnętrza dobywały mu się jedynie bekanie gdy był najedzony lub burczenie żołądka gdy był głodny. Żaden jednak z tych odgłósów nie powstrzymywał go od..., no wiecie czego.

Wyciągnął więc dłoń by położyć ją na miejscu upatrzonym drugiego Ciała, gdy jak coś nim nie walnie o ziemię, jak go nagle lęk transcendentny nie ogarnie, jak mu się całe jestestwo w trąbkę trząchliwą nie zwinie, jak Angst mu zimnymi poty czoła nie zaleje.

Bez żadnej potrzeby od tysiącleci tworzy zniewolone ciało sonety, wzory matematyczne, rozważa o Geiście i Gestalcie, buduje katedry, tworzy banki, konstruuje rakiety. a gdy tylko ustaje w tym wysiłku już go Dusza nieśmiertelna przymusza do galopu depresją, której nie zwalczysz największą dawką prozacu.

I tak jakoś żyją ci dwoje w małżeństwie na wpół szczęśliwym.

Albo raczej żyli, albowiem całkiem niedawno, pewnego dnia, gdy rodzina na sumę się udała, Kowalski, albo może Nowak, nawałem zajęć służbowych od udziaału w nabożeństwie się wymawiając, odpalił kompa swego nieletniego syna i drżącą ręką zaczął pisać wycie swej Duszy a może Ciała: - Jezdem cztreynastą letnią dziewczynką, co zapozna dorosłego Pana...

W tej właśnie chwili narodziła się Istota Wirtualna, spełniając Trójcę Człowieczeństwa.

Od tej chwili wszystko będzie inaczej.

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura