Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
60
BLOG

Niszczyciele pamięci

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 57
Oficerowie WSI oraz dwóch pracowników Instytutu Pamięci Narodowej mieli czarnymi markerami uniemożliwiać odczytanie nazwisk ważnych dla siebie dawnych agentów. A prezes IPN Leon Kieres ukrywał w zbiorze zastrzeżonym dokumenty dotyczące uznanych przez siebie za istotne autorytety. O wszystkim tym donosi tygodnik "Wprost. I jeśli informacje te się potwierdzą to będziemy mieli do czynienia z gigantycznym skandalem, by nie powiedzieć wprost ze zbrodnią przeciwko pamięci narodu i złamaniem fundamentalnej zasady sprawiedliwości.

Oto bowiem okaże się, że nagrodą za współpracę i za szczególnie paskudne donosy (bo niszczono głównie dokumentację osób, które uznano za szczególnie zasłużone) jest już nie tylko dożywotnia ochrona, ale wręcz ochrona na wieczność. Donosiciele zatem, tak spośród profesorów, jak dziennikarzy, polityków i niestety duchownych, których wojskówka uznała za najważniejszych, na wieki wieków będą mogli być uznawani za niewinnych. I pal licho ich dobre samopoczucie, istotne jest to, że za pomocą markera zniszczono na zawsze możliwość poznania pełnej meandrów części historii PRL-u. Oficerowie WSI uznali się za kreatorów historii najnowszej Polski, za kogoś kto ma prawo i obowiązek ją poprawiać, tak by ich współpracownicy nigdy nie ponieśli odpowiedzialności, nawet przed historią.

Wyjątkowo niedobra jest także rola Leona Kieresa, który przenosił dokumenty dotyczące osób, które uznawał za istotne i będące autorytetami do zbiorów zastrzeżonych. W ten sposób uznał on sam siebie za osobę, która ma prawo - bez jasnych kryteriów - kreować i unicestwiać autorytety, a także pozbawiać społeczeństwo wiedzy, która mogła mu pomóc w rozpoznawaniu rzeczywistości. Trudno też nie dostrzec w takim postępowaniu głębokiej niesprawiedliwości. Na jakiej zasadzie bowiem Leon Kieres uznał iż TW Hejnał może zostać ujawniony, a już TW Historyk - nie? Kto dał mu takie prawo, i dlaczego w ten sposób uniemożliwił on wyczyszczenia przynajmniej jednej sprawy na KUL-? Zaskakujące jest również przyznanie sobie roli kogoś, kto rozstrzyga, którzy politycy mogą, a którzy nie mogą być osądzeni przez sądy lustracyjne. Dokumentacja jednych była bowiem dostępna, a innych nie... Trudno nie zadać sobie pytania, dlaczego, i kto o tym decydował. A w decyzyjną moc Kieresa nikt, kto go znał raczej nie uwierzy.

Ta sprawa pokazuje niestety, że decyzja o likwidacji WSI była jedyną możliwą i wymusza pytanie o to, czy ci, przynajmniej niektórzy, którzy tak wytrwale bronili "fachowców z wojskówki" nie mieli w tym osobistego interesu. I nie chodzi tylko o to, czy sami byli agentami, których przed społeczeństwem a nawet historią chronili oficerowie, ale również o tych, którzy mogli wykorzystywać tajną dla innych wiedzę do własnych celów.
 
I dlaczego dobrze, by było, żeby prokuratura szczegółowo sprawdziła te sprawy. Ale jakoś nie ma we mnie wiary, że to zrobi... W dobie miłości - pamięć i tożsamość nie są wartościami szczególnie cenionymi. 

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (57)

Inne tematy w dziale Polityka