Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
791
BLOG

Walcząc o prawa krokodyli

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 38
Szowinizm, nie dostrzeganie praw odmieńców i rozmaitych "innych" - to choroba, która dręczy ludzkość. I dotyka ona nie tylko prawicę (do której, przyznaję się bez bicia i ja się zaliczam), ale w nie mniejszym stopniu także lewicę, także tę najbardziej postępową. Przykładów na taką dyskryminację, prześladowania, opresję, która odbywa się pod sztandarmi najbardziej (pozornie) postępowych ruchów możemy zaś obserwować na każdym kroku. Także wśród ekologów czy bojowników o prawa zwierząt.

Przykładem takiego prześladowania jest sprawa wniesiona do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przez Paulę Stibbe z Wiednia. Ta 36-letnia Brytyjka postanowiła wystąpić do sądu z postulatem przyznania praw osobowych 26-letniemu szympansowi o wdzięcznym imieniu Mateusz. Zwierzak ten (tfu, wychodzi ze mnie szowinista gatunkowy) zamieszkuje obecnie wiedeńskie schronisko dla zwierząt, które rychło może zbankrutować. I dlatego pani Stibbe postanowiła uzyskać dla Mateusza prawa ludzkie, tak by zostać jego prawną opiekunką, a także móc przyjmować datki na jego utrzymanie. Uzasadnieniem tej, jakże szlachetnej inicjatywy, jest oczywiście głębokie przekonanie Brytyjki o osobowej godności szympansa. - Każdy kto zna go osobiście, dostrzega w nim osobę – podkreśla Stibbe i dodaje, że w dżungli szympans mógłby sam zapewnić sobie bezpieczeństwo, ale w obcym sobie środowisku, po traumatycznych przeżyciach związanych z przeniesieniem go do miasta, potrzebuje szczególnej opieki, którą zapewnić mu może tylko ona.

Nie dajmy się jednak zwieść tej pozornie postępowej i antyszowinistycznej retoryce. W istocie bowiem pani Stibbe jest zwyczajną szowinistką. W schronisku bowiem poza Mateuszem przebywa także krokodyl, którego imienia ani ona, ani media, które relacjonują tę sprawę nie podają. Trudno o lepszy dowód ich ludzkiego, gatunkowego szowinizmu. To doprawdy oburzające, że nikt nie zajął się tą sprawą. A przecież - bez wątpienia - gdyby ktoś zajął się krokodylem z choćby minimalną czułością, gdyby zechciał zapoznać się z jego zębami, paszczą, ogonem i łapkami, gdyby zajrzał w jego oczy - to z pewnością dostrzegłby w nich odblask uczuć osobowych. A gdyby jeszcze zapoznał się z jego traumatyczną przeszłością, z wyrwaniem go z naturalnego środowiska, oderwaniem od bliskich i przyjaciół - to bez większych wątpliwości zdecydowałby się poświęcić mu życie i skierować sprawę do ETPC. A potem, kto wie, może i ożenić się z nim, by dzielić z nim życie.

Ale nic takiego się nie stało. Krokodyl nadal jest samotny. Nikt nie dostrzega w nim osoby, dla nikogo nie jest on ważny. Obrońcy praw zwierząt ujmują się za szympansami, a o krokodylu nikt nie pomyśli. Czyż nie jest to przypadkiem spadek po przesadnym antropocentryzmie? Czy przyczyną (prawdziwą, a nie deklarowaną przez obłudnych pseudo-obrońców praw zwierząt) nie jest przypadkiem to, że szympans bardziej przypomina człowieka niż krokodyl, a do tego ma więcej z nami wspólnych genów? Czy dyskryminacja krokodyli nie wypływa przypadkiem z jakiegoś ssakocentryzmu, będącego społeczną chorobą, którą trzeba zwalczyć w imię postępu i rzeczywistej równości?

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Polityka