Co mają wspólnego zeznania Kaczmarka, złożone w czasie przesłuchania w sprawie okoliczności śmierci Barbary Blidy z procesem zomowców? Dużo.
Z zeznań Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego wynika, że Bogdan Święczkowski miał bardzo duży wpływ na politykę kadrową - nie tylko w ABW, ale też w sądach i prokuraturze. Wykorzystywał bliską znajomość ze Zbigniewem Ziobro z czasów studiów, a także swoje kontakty z czasów, kiedy był prokuratorem na Śląsku. Załatwiał także prywatne sprawy.
Jeżeli potwierdzą się zeznania Janusza Kaczmarka, to będzie powód do ewentualnej kasacji wyroku w procesie zomowców oskarżonych o strzelanie do górników z „Wujka" i „Manifestu Lipcowego" w grudniu 1981 roku.
- Okazało się, że niezawisłość sądów była fikcją, bo duży wpływ na ich obsadę personalną miał szef służb specjalnych. Może się zdarzyć, że w przypadku gdyby Sąd Apelacyjny podtrzymał wyroki w sprawie „Wujka", zostanie to wykorzystane jako powód do kasacji i nie doczekamy się wyroku - mówił rozgoryczony mecenas Leszek Piotrowski.
Jego emocje sa usprawiedliwione, bo Kaczmarka i Kornatowskiego przesłuchiwano w łódzkiej prokuraturze, zajmującej się wyjasnieniem okoliczności śmierci Barbary Blidy, na jego wniosek. W procesie „Wujka" Piotrowski był pełnomocnikiem oskarżycieli posiłkowych, czyli rodzin zabitych i rannych górników. Jest także pełnomocnikiem rodziny Barbary Blidy w postępowaniu, które wyjaśnia okoliczności jej śmierci.
- Rzeczywiście są przesłanki do ewentualnej kasacji wyrok. Poczekajmy jednak na wynik apelacji od wyroków, które zostały złożone przez strony - stwierdza mecenas Jerzy Feliks, adwokat dwóch oskarżonych milicjantów.
To właśnie kulisy niektórych nominacji w wymiarze sprawiedliwości ujawnił Kaczmarek w prokuraturze w Łodzi.
Zeznał, że Konrad Kornatowski były komendant główny policji opowiedział mu rozmowę z Bogdanem Święczkowskim (ówczesny szef ABW), która odbyła się tuż po wyjściu z narady u premiera przed zatrzymaniem byłej posłanki SLD Blidy. Kornatowski miał powiedzieć Bogdanowi Święczkowskiemu, że „na tym materiale dowodowym żaden sąd nie zastosuje tymczasowego aresztowania".
„Na co Święczkowski miał odpowiedzieć, żeby Kornatowski się tym nie martwił, bo >>w Katowicach jest już wszystko ustalone<<. Tak to zapamiętałem. W swoim czasie Święczkowski zabiegał o to, aby prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach została określona, wskazana przez niego osoba, podobnie jak szefem ABW w Katowicach też miała być wskazana przez Bogdana Święczkowskiego osoba. Jeżeli chodzi o prezesa sądu to w mojej obecności odbyła się jedna rozmowa Święczkowskiego z ministrem Ziobro, gdzie Święczkowski jako argument do wymiany prezesa sądu wymieniał to, że jego żona też jest sędzią (w Sosnowcu - T.S.) i jest szykanowana przez ówczesnego prezesa sądu okręgowego. Jednocześnie utyskiwał w dalszych relacjach, że minister Kryże nie chce dokonać tej zmiany" - zeznawał Kaczmarek.
Jak wynika z moich informacji prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach w 2007 roku miał zostać sędzia Michał Niedopytalski. Był nawet na spotkaniach w ministerstwie sprawiedliwości. Rozmawiał z jednym z zastępców Ziobry - wiceministrem Andrzejem Kryże.
- Powiedziano Michałowi, że jest pewnym kandydatem ministra Ziobro na prezesa. Najlepszym. Jednak przekazano mu, że minister ma prośbę, aby do czasu zgromadzenia przedstawicieli sędziów Sądu Okręgowego, gdzie oficjalnie zostanie to ogłoszone, zachował planowany awans w tajemnicy. Niedopytalski milczał. I go zamurowało, kiedy tym zgromadzeniu usłyszał, że nie będzie prezesem - mówi jeden z katowickich sędziów.
Prezesem Sądu Okręgowego została młoda sędzia Monika Śliwińska. Jej męża, Rafała Śliwińskiego kilka miesięcy wcześniej Święczkowski mianował na stanowisko dyrektora delegatury ABW w Katowicach. Jego podwładni rozpracowywali „mafię węglową", w której pojawiło się nazwisko Barbary Blidy jako pośrednika w przekazywaniu łapówek.
Historia zatoczyła koło. Sędzia Śliwińska przed niespodziewanym awansem była przewodniczącą składu orzekającego w trzecim procesie pacyfikacji kopalni „Wujek", w której zgineło 9 górników.
W maju ubiegłego roku w tej sprawie zapadł wyrok. Romuald Cieślak, dowódca plutonu specjalnego został skazany na 11 lat więzienia. Czternastu jego byłych podwładnych uznano za winnych strzelenia do górników i skazano na kary więzienia. Zastępca komendanta wojewódzkiego MO Marian Okrutny został uniewinniony. Cieślak od czerwca czeka w areszcie na rozpatrzenie apelacji.
Inne tematy w dziale Polityka