Czarne chmury zbierają się nad głową Andrzeja Sośnierza, posła PiS i byłego szefa NFZ. Policjanci zajmujący się zwalczaniem korupcji przesłuchują pracowników zagranicznego koncernu farmaceutycznego i sprawdzają źródła finansowania założonej przez Sośnierza Fundacji Zamek Chudów.
- Najprawdopodobniej śledztwo w tej sprawie rozpocznie się na nowo, bo pojawiły się nowe wątki afery - mówi osoba znająca kulisy śledztwa. Oficjalnie prokuratura jednak zaprzecza. - Oficjalnie sprawa wciąż jest umorzona - mówi Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
W 2001 r. na konto fundacji wpłynęło ponad 800 tys. zł. Sponsorami były przedstawicielstwa amerykańskich koncernów farmaceutycznych, m.in.: Schering-Plough, Eli Lilly Polska, Johnson & Johnson Poland, Novartis Poland i GlaxoSmithKline oraz firmy informatyczne (m.in. Computerland SA). Koncerny wygrywały przetargi na dostawe leków czy realizację programów zdrowotnych organizowane przez Śląską Regionalną Kasę Chorych, któej szefem był Andrzej Śośnierz.
Na razie pisząc o Sośnierzu w kontekście Fundacji Zamek Chudów, dziennikarze używają pełnego nazwiska jej założyciela i fundatora. Wkrótce może to się zmienić.
Z moich informacji wynika, że prokurator kazał policjantom z wydziału do walki z korupcją śląskiej policji nie tylko zabezpieczyć dokumenty księgowe Fundacji „Zamek Chudów", ale również przesłuchać nowych świadków. Wezwania na przesłuchania wysłano m.in. do Stephena Zieglera, dyrektora generalnego Schering Plough Central East SA w Polsce, szefów działów: onkologicznego i lecznictwa szpitalnego oraz głównej księgowej oraz audytora firmy.
- Schering-Plough Polska w latach 1999-2001 wpłacił na konto Fundacji Zamek Chudów ponad 315 tysięcy złotych. W tym samym czasie kiedy firmy podpisywały z kasą chorych kontrakty, Sośnierz zatrudniał w fundacji swoje dzieci, wpłacał pieniądze na konto fundacji, aby prokuratura nie zajęła mu oszczędności w związku z innym postępowaniem. Do tego się przyznał - mówi poseł Julia Pitera, która od kilku lat stara się o wznowienie postępowania. Faktycznie, Sośnierz tak mi powiedział, kiedy opisałem lata temu sprawę jego Fundacji, jeszcze w "Rzeczpospolitej".
Śledztwo Prokuratura Okręgowa w Katowicach umorzyła wtedy w 2004 roku. Nie stwierdzono wtedy, żeby Sośnierz działał na szkodę swojej fundacji. Śledczy nie zainteresowali się jednak wątkiem korupcyjnym czy fikcyjnymi wpłatami na jej konto. Przez ponad trzy lata prokuratura nie zainteresowała się tym, iż Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) ukarała 500 tysiącami dolarów amerykański koncern Schering Plough za wpłaty na konto fundacji.
Wiem, że śledczy badają operacje finansowe Fundacji. Fundacja, oprócz najbardziej znanego zamku w Chudowie koło Gliwic, ma także trzy inne zabytkowe nieruchomości na Dolnym Śląsku. W 2001 roku kupiła w Siedlęcinie koło Jeleniej Góry ruiny wieży rycerskiej z dobrze zachowanymi, jedynymi w Europie freskami z XIV wieku, w Owieśnie koło Dzierżoniowa - ruiny zamku , a w Wierzbnej koło Świdnicy od 2002 r. należy do niej (za 15 tys. złotych) zniszczony XVIII-wieczny kompleks opactwa cystersów.
Skad taki majatek? Kiedy Śląską Kasą Chorych kierował Andrzej Sośnierz, to firmy, które podpisywały z nią kontrakty, wpłacały jednocześnie setki tysięcy złotych na konto fundacji „Zamek Chudów". Gdy kilka lat temu wybuchła afera, Sośnierz wycofał się z kierowania fundacją. Tłumaczył, że "chciał ratować zabytki i nie było żadnego związku pomiędzy tym, że był dyrektorem kasy chorych a licznymi wpłatami na konto fundacji od firm farmaceutycznych".
Teraz całą sprawę uważa za nagonkę polityczną na niego i PiS oraz prywatna zemste Julii Pitery. Z moich źródeł dowiedziałem się, że działalnością posła interesuje się od jakiegoś czasu CBA.
Inne tematy w dziale Polityka