Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski
238
BLOG

Śmierć Blidy czyli rozmowy kontrolowane

Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski Polityka Obserwuj notkę 17

Jak wynika z informacji „Rz", do śledztwa w sprawie tragedii w domu Barbary Blidy wraca wątek nieszczęśliwego wypadku:

http://www.rp.pl/artykul/147382.html

I dalej dziennikarz "Rzepy" ciągnie swoją (?) opowieść:

Prokuratorzy badają, czy śmierć byłej posłanki SLD na pewno była samobójstwem, a nie wynikiem postrzału, do którego mogło dojść np. podczas szamotaniny.

Taka wersja była zakładana od poczatku śledztwa w sprawie okoliczności śmierci Barbary Blidy, zatem to nic nowego. Szamotanine w łazience wykluczyły eskpertyzy biegłych. Ale jak u Hitchcocka pojawia się dziś nagły zwrot  akcji:

Jak dowiaduje się „Rz", łódzka prokuratura prowadząca postępowanie w sprawie śmierci Barbary Blidy przesłuchała już świadka, którego zeznania na to właśnie mogą wskazywać. Z naszych informacji wynika, że świadek nie jest związany ze sprawą byłej posłanki. Prokuratorzy trafili na jego ślad dzięki listom, które do nich słał z aresztu. Przebywa w nim w związku ze sprawami gospodarczymi, w które jest zamieszany.

O takich świadkach to można napisać pracę doktorską z psychologii. Siedzą, nudzą się i kombinują, czym zainteresować śledczych, aby zasłużyć na lepsze traktowanie. Ilu takich świadków pojawiało sie np. w sprawach zabójstwa komendanta głównego policji czy Edwarda Mazura? Mam nadzieję, że do łódzkiej prokuratury listów nie słał słynny Zbigniew Stonoga (próbka jego mozliwości tu: http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,42985,3168359.html)

Ale analizujmy dalej sensację "Rz": 

Kilka miesięcy po tragedii w domu Barbary Blidy świadek miał być przewożony przez agentów ABW z Bydgoszczy na przesłuchanie do Katowic. W samochodzie miał podsłuchać (sic! - TS) rozmowę konwojujących go funkcjonariuszy. Mieli oni podobno dyskutować na temat przebiegu wypadków u Blidy. Zrobili to przy nim, bo byli przekonani, że śpi. Według jego zeznań z rozmowy miało wynikać, że samobójstwo to jedynie oficjalna wersja zdarzeń.

M.in. o takim nagle pojawiającym się świadku i spekulacjach o szamotaninie, kilku strzałach etc. pisałem na S24 jakis czas temu:

http://tosz.salon24.pl/71888,index.html

Myślałem, że jakieś granice bezmyślności moich kolegów po fachu. Przypominam sobie jeden z artykułów, jaki opublikowano kilka dni po śmierci Blidy, którego autorka twierdziła, że w łazience posłanki SLD padło .... kilka strzałów.
Tekst z "Polski" jest jeszcze bardziej sensacyjny  http://www.polskathetimes.pl/9,33302.htm lub tu: http://archiwum.naszemiasto.pl/archiwum/3160782.html

Z Bydgoszczy do Katowic samochodem jedzie się około 6 godzin.  Dużo czasu. Na rozmowę i nie tylko. Jeżeli mężczyzna "podsłuchał" rozmowę "kilka miesięcy po śmierci Blidy" (popełniła samobójstwo pod koniec kwietnia 2007 r.) , to było to już zapewne po wyborach przegranych przez PiS. W takim przypadku jego zeznania czy list zostałyby zaraz wykorzystane przez PO czy SLD jako argument na "zbrodniczą akcję ABW".

No chyba, że podróż odbyła się jeszcze za rządów tej partii. Ale w takim wypadku istnienie tego świadka i jego list do prokuratury także byłoby natychmiast nagłośnione. Albo przez mecenasa Leszka Piotrowskiego ("tragiczna szamotanina z funkcjonariuszką ABW w łazience Blidy") albo przez Ziobrę ("ABW próbowało uniemożliwić samobójstwo byłej posłanki SLD").

Nie wierzę w świadków pojawiających się nagle i na dodatek z tak ważnymi informacjami w głośnej sprawie. Pojawianie się takich przecieków czemuś służy. Na pewno nie wyjaśnieniu, jak naprawdę przebiegało zatrzymanie w domu Barbary Blidy. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj17 Obserwuj notkę

szymborski[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka