Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski
135
BLOG

Gazeta bez TW Ketmana już nie ta sama ;-)

Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski Polityka Obserwuj notkę 52

Nie będę obłudny - ucieszyłem sie wiadomością http://tinyurl.com/692haw

"Lesław Maleszka nie jest już pracownikiem "Gazety Wyborczej". Odszedł z niej na własną prośbę.

Maleszka był działaczem krakowskiej opozycji i zarazem agentem SB. W latach 70. donosił na swojego kolegę Stanisława Pyjasa, zamordowanego najprawdopodobniej przez SB w 1977 roku.

Po 1989 roku Maleszka pracował w "Gazecie Krakowskiej" i "Gazecie Wyborczej". W 2001 roku grupa jego dawnych kolegów, w tym Bronisław Wildstein, odkryła, że przed laty Maleszka był Tajnym Współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Ketman".

Maleszka, publicysta sprzeciwiający się lustracji, przyznał się wówczas na łamach "Gazety" do współpracy z SB w artykule "Byłem Ketmanem"

Od tego czasu nie pisał już artykułów do "Gazety Wyborczej", ale nadal był jej pracownikiem.

Na stronie Wyborcza.pl pojawiło się
oświadczenie redaktorów naczelnych "Gazety Wyborczej" w tej sprawie."
Dlaczego tak późno? Siedem lat to sporo czasu na decyzję. O refleksji nie wspominając. Czy Maleszka odchodzi dobrowolnie? Zapewne na pożegnanie z GW dostał pokaźna odprawę.
Teraz GW atakując autorów książki o TW Bolek będzie jak żona Cezara...
Odejście Maleszki oznacza również, że w ciągu najbliższych dni będzie jeszcze większa ofensywa na łamach GW wymierzona w Cenkiewicza i Gontarczyka.
 A dla przypomnienia - tak siedem lat temu kierownictwo GW pisało o Maleszce - Ketmanie:
  • Ujawniony niedawno fakt wieloletniej współpracy naszego kolegi, redaktora i publicysty Leszka Maleszki z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa był ciosem dla całego zespołu i środowiska "Gazety Wyborczej".(...)
    Przez 25 lat nikomu nigdy nie powiedział, co robił. I żył z tym przez 25 lat. Jest to świadectwo człowieka złamanego i zakłamanego, ze wszystkimi straszliwymi tego konsekwencjami. I, niestety, jest to świadectwo wymuszone – gdyby fakt współpracy z SB nie wyszedł na jaw, Leszek Maleszka prawdopodobnie sam by się nie przyznał. Pogrzebałby w sobie tę prawdę.(...)
    Zawsze uważaliśmy i nadal uważamy, że w wolnej Polsce więcej złego niż dobrego przynosi sądzenie i skazywanie takich ludzi, publiczne roztrząsanie jako dowodów w ich sprawie raportów, zeznań, SB-ckich fałszerstw – świadectw ludzkiej słabości, strachu i upodlenia. O tym wszystkim pamiętamy i będziemy pamiętać; o tym trzeba wiedzieć, to także budzi moralne obrzydzenie.
    Nikt ze środowiska "Gazety" nie znał prawdziwej przeszłości Leszka Maleszki. Znaliśmy kogo innego. Dzisiaj musimy się zmierzyć z faktem, że przez wiele lat cieszył się w zespole autorytetem znakomitego redaktora i autora, ogłaszał na naszych łamach teksty, do których publikowania – dzisiaj już to wiemy – nie miał tytułu moralnego. Leszek Maleszka stracił w naszych oczach wiarygodność i szacunek. Jego nazwisko musi na długie lata zniknąć z łam "Gazety", bo to nazwisko wprowadzało nas i Czytelników w błąd.
    Czy można się podnieść z moralnego upadku? Czy człowiek może wrócić z tak dalekiej podróży? Czy możemy i powinniśmy mu w tym pomóc?
    Nie wiemy. Ale byłoby okrutną pychą z naszej strony wykluczyć pozytywne odpowiedzi na te pytania.
    Redaktorzy naczelni:
    Adam Michnik, Helena Łuczywo, Juliusz Rawicz, Piotr Pacewicz, Piotr Stasiński
    • Opis: Stanowisko redaktorów naczelnych «Gazety Wyborczej» w sprawie Lesława Maleszki, Gazeta Wyborcza, 13 listopada 2001
Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj52 Obserwuj notkę

szymborski[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (52)

Inne tematy w dziale Polityka