Diversey Diversey
592
BLOG

Ręce precz od Iranu!

Diversey Diversey Polityka Obserwuj notkę 17

           Codziennie słyszymy o coraz to nowych spekulacjach dotyczących ataku na Islamską Republikę Iranu. Powody ataku od lat się zmieniają, ale skupiają się mniej więcej w jednym punkcie – wytwarzania przez to państwo technologii atomowej. Czy faktycznie obawy przed atomem w Iranie są słuszne?

           Historia tego leżącego nad Zatoką Perską kraju jest bardzo długa. Ustrój panujący dzisiaj ma swoje źródło w rewolucji islamskiej z 1979 roku. Wtedy to doszło do gwałtownych demonstracji dużej części społeczeństwa (głównie studenci, ale także robotnicy, miejska klasa średnia, duchowni), które doprowadziły do obalenia szacha. Monarchia konstytucyjna przestała istnieć, a w jej miejsce ustanowiono republikę islamską. Nowym faktycznym przywódcą państwa został Ruhollah al-Musawi al-Chomeini. Ustrój Islamskiej Republiki Iranu to tzw. demokracja islamska, gdzie wszelkie procedury demokratyczne w wyborach do parlamentu i na urząd prezydenta są dotrzymane, jednak nad wszystkim piecze sprawują duchowni szyiccy. Od 2005 roku prezydentem Iranu jest Mahmud Ahmadineżad (wcześniej burmistrz Teheranu).

           Tak się składa, że Iran jest jednym z najstabilniejszych państw Bliskiego Wschodu – politycznie i ekonomicznie. Od kilkudziesięciu lat kraju nie nawiedzają żadne poważniejsze, radykalne przesunięcia i skandale polityczne, a uzupełnia to dobry stan gospodarczy. Co więcej, w Iranie (czego nie można powiedzieć o innych państwach) istnieje w pełni legalna opozycja, która może praktycznie bez przeszkód działać. W 2000 roku liczba zarejestrowanych partii wynosiła 103. Działa nawet partia kobiet :). Oczywiście zdarzają się pewne obszary „zakazane”, ale występują one w większości krajów, szczególnie demokratycznych (np. zakaz propagowania faszyzmu czy komunizmu). A więc dlaczego jedno z największych mocarstw na świecie, przy współudziale wielu innych krajów od lat straszy Islamską Republikę Iranu użyciem siły?

           Sprawa jest banalnie prosta. Otóż Iran ma ogromne zastrzeżenia do polityki bliskiego sojusznika Stanów Zjednoczonych, a nawet próbuje czasem podważać legalność i sens istnienia tegoż państewka. Mowa oczywiście o Izraelu. W dzisiejszych czasach każde złe słowo przeciwko Izraelowi wiąże się z ogromną wrzawą na arenie międzynarodowej, a w konsekwencji do sankcji gospodarczych, a nawet do użycia siły. Iran zrobił to, czego dzisiaj robić nie wolno – przeciwstawił się statusowi quo, który buduje dzisiejszą politykę i sprawy międzynarodowe. Skrytykowanie Izraela wiąże się z wypowiedzeniem wojny całemu „cywilizowanemu” światu, z USA na czele.

           Islamska Republika Iranu to nie tylko gwarancja stabilności, ale także pokoju. Od znamiennej rewolucji w 1979 roku, Iran prowadził tylko jedną wojnę – w 1980 roku. Wtedy to iracka armia zaatakowała opisywany przeze mnie kraj, który zmuszony był się bronić. Wojna trwała 8 lat i pozostawiła po sobie ogromne cierpienie i śmierć. A więc przez dziesiątki lat jedna wojna i to w dodatku obronna…

           Nie tylko Stany Zjednoczone noszą się z zamiarem zaatakowania Iranu na rozkaz Izraela (a może oba kraje zaatakują?). W całej Europie słychać głosy „elit”, które nawołują do powstrzymania tego państwa. Unia Europejska proponuje nawet oprócz sankcji gospodarczych, założenie embargo na irańską ropę. W Polsce także są ludzie, których uwiera samodzielność Iranu; nasz „kochany” były już trzeci bliźniak Ludwik Dorn napisał: „w polskim interesie jest, by prewencyjne uderzenie na Iran nastąpiło raczej szybciej, niż później”. Dalej rozpisywał się, że zależy mu na szybkim uderzeniu, aby Rosja nie mogła uczestniczyć w pacyfikacji konfliktu, za który zapłaci wtedy Polska naruszalnością swojej przestrzeni powietrznej. Nie warto nawet tych głupot komentować

           Iran naruszył niepisany status quo, odciął się od tej całej bagnistej poprawności i uległości na rzecz budowania stabilności, suwerenności i wolności. Odsunął się od wszelkiej światowej „elity” i postanowił prowadzić własną politykę i stosunki międzynarodowe po swojemu. Takie posunięcia ogromnie rozgniewały „panów świata”, których chore ambicje nie akceptują żadnej samodzielności. Ich chore ego nastawione jest jedynie na kolonizację kolejnych państw i budowanie ogromnych stref własnych wpływów. W tym przypadku jeszcze się nie udało, a więc czas na plan B – użycie siły w celu destabilizacji nie tylko Iranu, ale i całego regionu. Unieszkodliwienie i kolonizacja Islamskiej Republiki, a później uniezależnienie jej od siebie to interes Stanów Zjednoczonych, które wypełniając swoje zadanie upieczą dodatkową pieczeń – zapewnią ochronę i dyktat Izraela w całym regionie. Od tej pory Izrael będzie mógł robić praktycznie wszystko.

           Każdy powód do ataku jest dobry. Jednym jest rzekoma chęć usunięcia Izraela z powierzchni ziemi, innym próba rozwijania technologii atomowej. Tylko nasuwa się pytanie – dlatego Iran nie może tego robić, a Izrael może? Przecież nie od dziś wiadomo, że państwo żydowskie posiada nie tylko technologie atomową, ale właśnie ogromną ilość broni atomowej! Wychodzi na to, że co wolno jednemu (temu dobremu), kompletnie zakazuje się drugiemu (wiadomo – to ten zły). Nie wiadomo jaka instytucja albo grono ma ustalać kto może, a kto nie może pracować nad tego typu technologiami. Zapomniałbym o jeszcze jednym – Iran jest agresywny i chce zablokować cieśninę Ormuz. Faktycznie chce, ale dopiero, kiedy zostanie zaatakowany. W czasach pokoju nie ma takiego zamiaru, co potwierdzić może historia, gdyż nigdy tego nie zrobił. Nie wiadomo do dziś na czym ma owa agresja polegać….

           W ramach podsumowania powtórzę tytuł – RĘCE PRECZ OD IRANU! Jest to państwo suwerenne, które nie stanowi żadnego zagrożenia. Nie ma zamiaru nikogo atakować, co potwierdzać mogą poprzednie lata pokoju. Nikt nie ma prawa atakować Iranu. A głosy z Polski, które popierają inwazję uznaję za przejaw kompletnego zaciemnienia mózgu propagandą. Tyle ode mnie.

 

 

           

 

Diversey
O mnie Diversey

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka