Diversey Diversey
407
BLOG

Operacja "Uderzenie pioruna"

Diversey Diversey Polityka Obserwuj notkę 0

Postanowiłem podzielic się z Wami swoim krótkim opowiadaniem political-fiction. Wszelkie podobieństwa są przypadkowe i nie o to tu chodzi. Moim celem było stworzenie pewnego napięcia, fajnej, emocjonującej opowieści, która mimo, że z prawdą nie ma nic wspólnego to jednak mogła się wydarzyc. Historia będzie publikowana w kilku częściach. Miłej lektury.

 


 

Operacja "Uderzenie pioruna"

 

Gdy wieczorem 12 grudnia 2010 roku do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Piotra Kwiatkowskiego wszedł szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego gen. bryg. Andrzej Walicki nic nie zapowiadało osobistego dramatu, jaki miał dotknąć tak osobiście premiera jak i nasze państwo. Premier, jak zwykle, siedział przy swoim biurku przeglądając dokumenty i szykując podróż do Francji, gdzie miał następnego dnia spotkać się z prezydentem Ernestem Bonnetem.

- Panie premierze mamy ogromny problem – zaczął zdenerwowany Walicki. Premier wyraźnie wyczuł podenerwowanie rozmówcy.

- O co chodzi? Coś nie tak z jutrzejszą podróżą?

- Nie o to chodzi. Godzinę temu pod drzwiami Agencji ktoś zostawił niewielki pakunek. Początkowo nie wiedzieliśmy co jest w środku, dlatego w pełnej dyskrecji ewakuowaliśmy pierwsze piętro budynki i sprowadziliśmy saperów oraz psy. Jak się okazało, w paczce nie było bomby. Było jednak coś o wiele niebezpieczniejszego, szczególnie dla pana, panie premierze. W środku znaleźliśmy kasetę wideo…

- Proszę mówić dalej…Co na niej było?

- Panie premierze, wszystko, co teraz powiem należy utrzymać w ścisłej tajemnicy. Cokolwiek pan teraz usłyszy proszę nie panikować i nie podejmować żadnych decyzji pod wpływem emocji. Otóż nagranie przedstawia porwanie dokonane przez Bojową Grupę Rewolucyjną…Przez terrorystów. Nie mamy pewności, ale z naszych wstępnych ustaleń wynika, że osoba ta przetrzymywana jest jeszcze w Polsce.

- Słucham? W naszym kraju porwanie przez terrorystów? Co to za ludzie? Jak do tego doszło do cholery?! – wykrzyczał zdenerwowany Kwiatkowski.

- Mamy bardzo mało informacji o tej grupie, wiemy na dzień dzisiejszy, że to radykalna grupa quasi-komunistyczna, której celem jest obalenie kapitalizmu i walka z imperializmem amerykańskim. Prawdopodobnie działa nie tylko w Polsce. Żadne wcześniejsze informacje nie pozwoliły nam zinfiltrować jej działaczy i nic nie wskazywało, że dojdzie do tego wydarzenia. Jednak najbardziej istotne jest to, kim jest osoba uprowadzona…

- Psia mac! Tylko niech pan generał mi nie mówi, że to ktoś znaczący! Jeszcze tego mi brakowało!

- Proszę się uspokoić. Przykro mi, ale muszę to panu powiedzieć. Osobą porwaną jest pańska córka…

Na twarzy premiera pojawił się grymas ogromnego bólu a twarz zrobiła się ciemnoczerwona. Dłonie powędrowały w okolice skroni.

- Panie premierze nasza służba robi wszystko, co w jej mocy. Zawiadomiliśmy wszystkich naszych niezbędnych ludzi w terenie, ściągnęliśmy cały niezbędny zespół. Będziemy pracować bez przerwy, jeśli będzie trzeba nie będziemy spać…Proszę nam zaufać, zrobimy wszystko, aby pańska córka wróciła do domu cała i zdrowa. Właśnie nawiązujemy kontakt z wywiadem niemieckim i francuskim, być może oni wiedzą więcej o tej grupie.

- Ale…ale…dlaczego? Dlaczego porwali moją córkę? Czego chcą? Pieniędzy? Zapłacimy tyle, ile będzie trzeba, proszę im przekazać!

- Nie chcą pieniędzy. Taka oferta mogłaby ich tylko jeszcze bardziej rozzłościć. Żądają wycofania naszych wojsk z Afganistanu, uwolnienia trzech swoich działaczy i potępienia zbrodni Izraela i Stanów Zjednoczonych. Dali nam 72 godziny na podjęcie wszystkich tych decyzji. W przeciwnym razie…

- W przeciwnym razie co? Przecież nie będzie przeciwnego razu!

- W przeciwnym razie grożą zabiciem porwanej. Jak już mówiłem zrobimy wszystko, aby do tego nie doszło. Zrobimy wszystko, aby te bestie znalazły się w więzieniu, a pańska córka wróciła do domu. Proszę o pełną dyskrecję, nikt nie może się o naszej rozmowie dowiedziec. Rozgłos medialny jest nam bardzo nie na rękę.

- Oczywiście generale. Mam do Was pełne zaufanie, złapcie tych cholernych drani! Ja sam muszę przemyśleć całą tą sytuację… Jutro mam spotkanie z prezydentem Francji…

- Tak, wiem. Proszę się z nim spotkać i udawać jakby wszystko było normalne. Wiem, że to bardzo trudne w tej sytuacji, ale niech pan to zrobi dla swojej córki. Jeszcze jedno panie premierze – poinformuje pan swoją żonę czy ma to zrobić ktoś z naszych ludzi?

- Nie, nie…Ja to zrobię, tak będzie lepiej. A czy prezydent i któryś z ministrów zostali poinformowani?

- Jeszcze nie. Prezydent dostanie informację od mojego zastępcy w ciągu godziny, odpowiedni ministrowie i marszałek sejmu z powodu ogromnej presji czasu i dyskrecji dopiero jutro. Jak na razie o całej sprawie wie tylko kilka osób w państwie. Tak musi przez kilka następnych godzin pozostać, abyśmy mogli obserwować podejrzane ruchy.

- Dobrze panie generalne, dostosuje się do tego.

- Wracam do obowiązków, o wszystkim będę pana informował. Do widzenia!

Piotr Kwiatkowski nawet nie odpowiedział, siedział przy swoim biurku zamyślony i nie wiedział, co ma robić. A jeśli nie uda się odnaleźć porywczy o czasie i zabiją Ewelinę? Może lepiej spełnić żądania terrorystów? Te pytania nie dawały mu spokoju przez całą noc.

CDN.


Diversey

 
Diversey
O mnie Diversey

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka