Internet to w głównej mierze ogromne śmieciowisko bezwartościowych treści. Czasami jednak, nie tylko w wyniku oddzielania ziarna od plew, ale również za sprawą czystego przypadku można odkryć tam coś ciekawego.
Nie dalej jak wczoraj udało mi się właśnie odkryć niezwykłą wokalistkę polskiego pochodzenia: Katy Carr, która w swojej twórczości przypomina zapomniane historie polskich bohaterów z czasów Drugiej Wojny Światowej.
Dwa jej utwory zwróciły moją szczególną uwagę. Pierwszy z nich to „Kommander's Car” przedstawiający niezwykłą historię ucieczki z Oświęcimia przedwojennego harcerza Kazimierza Piechowskiego, drugi zaś to „ Mala little Flower” również nawiązujący do okresu Drugiej Wojny Światowej, w tym przypadku bohaterami są Irena Gut i Janek Ridel, których planowany ślub w dramatycznych okolicznościach burzy śmierć Janka, który ginie w akcji zbrojnej podziemia, na jeden dzień przed zaplanowanym ślubem.
Warto zaznaczyć przy okazji, że Irena Gut uratowała z pożogi wojennej 12 Żydów, za co otrzymała w 1982 medal Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.
Utwory Katy są łatwo wpadające w ucho i orginalne jednocześnie. Ciekawostką jest w nich wplatanie języka polskiego w angielski tekst, oraz stojąca na wysokim poziomie animacja, szczególnie w teledysku „ Kommander's Car”.
Jednak aktywność Katy na rzecz sławieniu polskich bohaterów nie kończy się na utworach muzycznych. Wraz z Hanah Lovell zrealizowała w 2010r. film dokumentalny pt. „ Kazik and the Kommander's Car” opowiadający historię ucieczki z Oświęcimia wspomnianego już wyżej Kazimierza Piechowskiego. Udało mi się obejrzeć ten wzruszający film. Pan Kazimierz dzieli się w nim swoją niezwykłą historią i nie kryje przy okazji łez i wzruszenia. Stwierdza, że dopiero teraz za sprawą Katy czuje się spełniony. Film ten obejrzało dotychczas dziesiątki tysięcy ludzi, w tym wielu polskich harcerzy i skautów na całym świecie.
Katy Carr także koncertuje w Polsce promując płytę „Paszport” na której w/w utwory się znajdują.
Pojawiła się również w wielu programach polskiej telewizji. W jednym z nich, w porannym programie TVN, przybyła do studia w biało czerwonej opasce z emblematem polski walczącej na ramieniu, czym wywołała niedowierzanie redaktor prowadzącej, a na pytanie skąd ten strój, bez ogródek łamaną polszczyzną odpowiedziała: jestem cały czerwono biały bo chciałam pobyć w patriotycznym geście.
Katy Carr należa się głęboki ukłony za jej postawę i za przybliżanie ludziom w ciekawy artystycznie sposób zapomnianych historii polskich bohaterów.
Zapewne wiele jest jeszcze zapomnianych życiorysów, niezwykłych epizodów Polaków uwikłanych w wojenną zawieruchę, a nieznanych szerszej publiczności, bądź znanych tylko garstce zapaleńców.
Jednak trudno oczekiwać, że to się raptownie zmieni, skoro porządnych filmów fabularnych nie doczekali się tacy bohaterowie herosi jak Irena Sendler czy Witold Pilecki, a co dopiero mówić o mniej znanych postaciach takich jak Kazimierz Piechowski, choć przecież historia jego ucieczki z Oświęcimia to gotowy scenariusz filmowy.
Widocznie polskich artystów bardziej inspirują wydumane historie podobne do tych stworzonych w „Pokłosiu” przez Pasikowskiego, niż autentyczne przykłady bohaterstwa jak w przypadku Kazimierza Piechowskiego.
Mam nadzieję, że Katy Carr zainspiruje również polskich artystów, bo przecież Polska historia to kopalnia diamentów, tych znanych jak i również tych czekających na odkrycie, o czym przekonałem się właśnie słuchając jej utworów.
Na prośbe ironicznego anglosasa wklejam link na stronę Katy Carr na facebooku, zachęcając jednocześnie do wspierania jej w ten sposób: https://www.facebook.com/KatyCarr1940?fref=pb&hc_location=friends_tab
Inne tematy w dziale Kultura