venivici venivici
749
BLOG

Wyskakali awans o 59 miejsc

venivici venivici Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

    

image

Tadeusz Fijas

    Skoki oglądałem już za Peerelu, gdy transmisje były z Turnieju Czterech Skoczni, a inne konkursy to od święta. Oglądałem jeszcze w czasach, gdy skoczkowie oddawali po 3 skoki, a liczyły się tylko dwa najlepsze. Oglądałem bardziej z zamiłowania do liczenia niż dla emocji sportowych. No bo jakie to były wtedy dla polskich kibiców emocje w Pucharze Świata, nie mówiąc o TCS? Czasami Piotr Fijas coś tam skrobnął (a nawet jego bratu, Tadeuszowi się zdarzyło), Stanisław Bobak miał przebłyski formy, nawet Januszowi Malikowi się udało. Ale to wszystko raz na jakiś czas. Od święta. Po tych kilku, średniej klasy światowej skoczkach, przez długie lata całkowita posucha. Niby były talenty, Robert Mateja, Wojciech Skupień, ale sukcesów żadnych. A potem przyszedł ten, którego jak się przeczytało imię i nazwisko wspak, to uśmiech zdziwienia na twarzy się pojawiał, a niektórzy mówili, że gęsiej skórki dostawali. I od tego czasu, a to już prawie 20 lat jest, oględnie mówiąc, nieźle. Ale to co pokazali dzisiaj Polacy, przejdzie do historii sportów zimowych i to nie tylko polskich. I można kręcić nosem, że warunki, że parodia sportu, że jakby warunki były takie same dla wszystkich... Żeby wygrać w takich jak dzisiaj warunkach trzeba być klasowym sportowcem. Jakoś nikomu, kto chociażby po 1. serii był pomiędzy Dawidem i Kamilem (18 i 27 miejsce), nie udało się wskoczyć na podium, chociaż skakali w podobnych warunkach. Zrobili to tylko nasi. I jeszcze awans Stefana Huli o 17 (!) miejsc, z 29. na 12. Łącznie Polacy w drugiej serii awansowali o 59 miejsc - Kubacki z 27 na 1, Stoch z 18 na 2, no i Hula z 29 na 12.


    Gdyby tak jeszcze Piotrek Żyła awansował do drugiej serii, a niewiele zabrakło, 2.2 punktu! I podium biało czerwone. I tak w sumie było całe biało czerwone, ale trochę tego mikstu kolorów było zasługą Stefana Krafta. Z drugiej strony, Dawida też mogło nie być w 2. serii, wystarczyło, żeby dostał 1.2 punktu mniej! No, działo się.

    I mamy czwartego w historii mistrza świata w skokach!!!

    Co do liczenia zamiast emocjonowania się samymi skokami, to siedziałem, jako wczesny nastolatek i przeliczałem sobie te punkciki, komu ile brakuje, jaka jest szansa, że ktoś tam kogoś wyprzedzi lub nie. Przeliczniki za wiatr, to współczesność, 30 - 40 lat temu nie do pomyślenia. I tak  zresztą liczę do dzisiaj, już co prawda nie punkty na skoczni, ale zamiłowanie do rachunków zostało. A, że jak Polacy zaczęli odnosić sukcesy, to bardziej od zabawy w kalkulator zacząłem się emocjonować samymi skokami, to chyba jest OK.



venivici
O mnie venivici

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport