Irańczycy udowodnili ponad wszelką wątpliwość, że są zdolni do przeprowadzania hipersonicznych ataków z dużymi głowicami bojowymi z dużą precyzją. I choć wciąż nie wiadomo, ile tych pocisków najwyższej klasy faktycznie posiadają i jakie jest tempo ich produkcji, to jednak Iran odniósł znaczące zwycięstwo strategiczne, które niesie ze sobą silny efekt odstraszający. Z każdym miesiącem Irańczycy będą rosnąć w siłę – a Izraelczycy będą coraz bardziej zdesperowani, by coś z tym zrobić. Wątpię, by pokój znalazł się w ich planach". Will Schryver, analityk wojskowy.
Gdyby Iran posiadał broń jądrową, Izrael nigdy nie przeprowadziłby ataku 13 czerwca. To jest jedyny niepodważalny fakt, który powinien kierować irańskim procesem decyzyjnym w przyszłości. Broń jądrowa równa się bezpieczeństwu. To takie proste.
Mike Whitney
"Irańczycy udowodnili ponad wszelką wątpliwość, że są zdolni do przeprowadzania hipersonicznych ataków z dużymi głowicami bojowymi z dużą precyzją. I choć wciąż nie wiadomo, ile tych pocisków najwyższej klasy faktycznie posiadają i jakie jest tempo ich produkcji, to jednak Iran odniósł znaczące zwycięstwo strategiczne, które niesie ze sobą silny efekt odstraszający. Z każdym miesiącem Irańczycy będą rosnąć w siłę – a Izraelczycy będą coraz bardziej zdesperowani, by coś z tym zrobić. Wątpię, by pokój znalazł się w ich planach". Will Schryver, analityk wojskowy.
Gdyby Iran posiadał broń jądrową, Izrael nigdy nie przeprowadziłby ataku 13 czerwca. To jest jedyny niepodważalny fakt, który powinien kierować irańskim procesem decyzyjnym w przyszłości. Broń jądrowa równa się bezpieczeństwu. To takie proste.
Irańscy przywódcy nadal sprzeciwiają się rozwojowi broni jądrowej z powodów religijnych. Uważają, że żadna broń, która nieuchronnie zabija miliony niewinnych ludzi, nie może być moralnie usprawiedliwiona. Nie jest to jednak właściwe podejście do tej kwestii. Iran potrzebuje broni jądrowej po to, by ratować życie, a nie je zabijać. Iran nie dąży do poszerzania swoich granic ani inwazji na inne kraje, lecz do zapewnienia bezpieczeństwa swoim obywatelom i kontynuacji swojej cywilizacji. Mając to na uwadze, potrzebuje arsenału, który odstraszy zagranicznych agresorów, którzy wykorzystują dostęp do broni jądrowej do realizacji własnych celów polityki zagranicznej.
Izrael może zostać odstraszony jedynie przewagą siły ognia , co powinno być już jasne. Gdyby Izrael wiedział, że Iran dysponuje zapasami broni jądrowej, nigdy nie rozpocząłby operacji dekapitacji, w której zginęli liczni naukowcy, dowódcy wojskowi i politycy. Nie rozwijając broni jądrowej, Iran sam zaprosił Izrael do agresji. Przywódcy Iranu muszą wziąć odpowiedzialność za tę porażkę. Gdyby postąpili inaczej i rozwinęli broń niezbędną do obrony kraju, nie doszłoby do 12-dniowej wojny. Postrzegana podatność Iranu na ataki sprowokowała izraelskie awanturnictwo. Powyższy fragment pochodzi z artykułu agencji Reuters:
"Netanjahu chce użyć większej siły, powiedziało źródło znające poglądy izraelskiego przywódcy, zmuszając Teheran – w razie potrzeby nawet do upadku rządu… Netanjahu nie chce dla Iranu niczego innego, jak tylko libijskiego modelu, powiedziało źródło. Oznacza to, że Iran całkowicie zlikwiduje swoje instalacje nuklearne i rakietowe pod ścisłym nadzorem oraz zrezygnuje ze wzbogacania uranu na swoim terytorium, nawet na potrzeby cywilne.
Izrael dąży nie do dyplomacji, lecz do zmiany reżimu, twierdzą przedstawiciele Zachodu i regionu. A Netanjahu wie, że potrzebuje co najmniej zielonego światła od Białego Domu – jeśli nie bezpośredniego wsparcia – na prowadzenie dalszych operacji, jeśli Teheran odmówi rezygnacji ze swoich ambicji nuklearnych, twierdzą.
Dla Izraela opcja awaryjna jest oczywista, jak stwierdziła osoba znająca poglądy Netanjahu: polityka trwałego powstrzymywania poprzez okresowe ataki, aby zapobiec odrodzeniu się konfliktu nuklearnego. W następstwie wojny powietrznej z Iranem, Izrael umocnił swoją pozycję niezrównanej potęgi militarnej w regionie, bardziej niż kiedykolwiek skłonnej do użycia siły i zdolnej do robienia tego z precyzją i względną bezkarnością…
Netanjahu dostrzega ulotną strategiczną okazję, która wymaga przyspieszenia, a nie wahania , powiedziało źródło bliskie jego osobie. Według niego, czas na mocniejsze uderzenie jest teraz , zanim Iran odzyska równowagę, powiedziało źródło. USA i Izrael różnią się w kwestii sposobu realizacji ostatecznego celu z Iranem po atakach, twierdzą dyplomaci" - Reuters.
Iran stanowi ostatnią przeszkodę blokującą syjonistyczne marzenie o Wielkim Izraelu, rozszerzającym się na Bliski Wschód, z Jerozolimą jako Stolicą. Netanjahu nie da się powstrzymać od swojego życiowego dążenia do pokonania Iranu i przejęcia kontroli nad tym bogatym w zasoby krajem.
Obecne zawieszenie broni to tymczasowa przerwa w działaniach wojennych, którą Izrael wykorzystuje do odbudowy swojej obrony i przygotowania się do kolejnej fazy wojny. Jak widać z powyższego fragmentu, Netanjahu i jego gabinet wojenny nadal koncentrują się na rozbrojeniu Iranu, obaleniu jego rządu i unicestwieniu kraju, tak jak zrobili to w Iraku, Syrii i Libii. Właśnie dlatego Bibi udał się w tym tygodniu do Waszyngtonu, aby poinformować Trumpa o zmianach w jego strategii i poprosić o „zielone światło od Białego Domu na dalsze operacje, jeśli Teheran odmówi rezygnacji ze swoich ambicji nuklearnych”. Izrael chce móc bombardować Iran, kiedy tylko zechce (tak jak robi to w Libanie i Syrii) i chce mieć pewność, że Trump „będzie go wspierał”. Bibi uważa, że jeśli sprowokuje Teheran kolejnymi nalotami, Iran zasypie Izrael pociskami balistycznymi, zmuszając Wujka Sama do pójścia na ratunek. Taka jest strategia operacyjna Izraela – skłonienie USA do walki w wojnie prowadzonej przez Izrael.
Artykuł nie wspomina, że Izrael nie wda się w kolejną bijatykę z Iranem, dopóki nie będzie miał pewności, że możliwości Iranu do odwetu zostaną ograniczone. Netanjahu wielokrotnie powtarzał, że nie zamierza „wdawać się w wojnę na wyniszczenie z Iranem”. Iran jest na to zbyt dobrze uzbrojony. Musimy zatem założyć, że Bibi planuje podbić stawkę, albo prowokując Trumpa do przystąpienia do wojny, albo używając bomb jądrowych o małej mocy, niszczących bunkry, aby zastraszyć Iran i zmusić go do poddania się. Tak czy inaczej, druga runda konfliktu będzie znacznie bardziej niszczycielska i śmiercionośna niż pierwsza. Oto wypowiedź zastępcy koordynatora Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej w Iranie, Alego Fazliego:
"Przez wiele lat czekaliśmy na atak wroga i byliśmy gotowi do obrony. Rakieta „Sejil” była dla wroga nieoczekiwana. W niedawnej wojnie wykorzystaliśmy zaledwie 25% naszego potencjału rakietowego. Jesteśmy dziś w najlepszej kondycji od 45 lat. Jesteśmy przygotowani do długoterminowej obrony. Posiadamy wiedzę dotyczącą broni jądrowej, ale nasze zasady ideologiczne nie pozwalają nam jej użyć. Decyzje dotyczące sił zbrojnych nie są podejmowane na chwilę, pracujemy nad opracowaniem naszych dokumentów i planów. W ostatnim dniu wojny syjonistyczna organizacja skupiła swoje ataki na centra bezpieczeństwa. Nie otworzyliśmy jeszcze drzwi do żadnego z miast rakietowych".
Podsumowanie: Iran nie użył jeszcze swoich najlepszych i najpotężniejszych pocisków balistycznych. Cierpliwie oczekuje kolejnego ataku Izraela, kiedy to użyje pełnej siły swoich najnowocześniejszych pocisków hipersonicznych. Nie powinniśmy oczekiwać, że ta konfrontacja będzie stopniową, odwetową potyczką, w której obaj uczestnicy będą wymieniać ciosy niczym bokserzy na ringu. Prawdopodobnie zobaczymy roje pocisków balistycznych przelatujących przez nocne niebo, niszcząc wszelkiego rodzaju infrastrukturę wojskową i cywilną, w tym zakłady odsalania wody, magazyny ropy naftowej, elektrownie wodne, zbiorniki amoniaku, porty głębokowodne, lotniska międzynarodowe, a być może nawet Dimonę.
Szkody mogą być tak rozległe i dotkliwe, że Izrael nie przetrwa jako „funkcjonujące, nowoczesne państwo”. Istnienie Izraela zależy wyłącznie od wsparcia ze strony USA.
Jesteśmy zaskoczeni, że media poświęciły tak mało uwagi irańskim najnowocześniejszym pociskom balistycznym. W końcu to właśnie te pociski zmusiły Izrael do ubiegania się o zawieszenie broni, więc można by się spodziewać, że wzbudzą nieco większe zainteresowanie. Jak już wspomnieliśmy, Iran jest supermocarstwem w dziedzinie pocisków balistycznych, które bez wątpienia zwyciężyłoby w każdej wojnie konwencjonalnej jeden na jeden z Izraelem. Aby docenić postęp technologiczny, jaki Iran poczynił w ciągu ostatnich kilku lat, zamieściłem kilka linków do prezentacji na YouTubie, które dają wgląd w imponujący potencjał Teheranu. (Tych filmów jest znacznie więcej).
Iran używa swojej najpotężniejszej broni Sejjil – irański nie do zatrzymania pocisk https://www.youtube.com/watch?...(link is external)
Jak Iran przebił się przez izraelską obronę powietrzną; hipersoniczny pocisk rakietowy Fattah https://www.youtube.com/watch?...(link is external)
Jak Iran narusza Żelazną Kopułę Izraela https://www.youtube.com/watch?...(link is external)
Warto zauważyć, że nowe technologie często odgrywały decydującą rolę w wygrywaniu wojen w przeszłości. Od wynalezienia prochu strzelniczego, przez rozwój karabinów maszynowych i czołgów (I wojna światowa), radary i nowoczesne samoloty (II wojna światowa), aż po rozwój pierwszej broni jądrowej – innowacje technologiczne odegrały znaczącą rolę w rozstrzyganiu wojen. Ta sama zasada z pewnością będzie obowiązywać również i tutaj. Iran ma zdecydowaną przewagę w technologii pocisków balistycznych i dronów i wykorzysta ją do przechylenia równowagi sił w regionie na swoją korzyść . Wadą tego jest to, że zwiększa to prawdopodobieństwo, że Izrael „zaangażuje się w broń jądrową”, jeśli będzie się wydawało, że stoi w obliczu porażki. Oczywiście Netanjahu mógł już rozważać taką możliwość i (potajemnie) przedstawić prezydentowi swoje przemyślenia na ten temat, sugerując, aby Trump „przejął inicjatywę” i prewencyjnie zaatakował Iran bronią jądrową w imieniu Izraela. Zapoznaj się z tym fragmentem najnowszego artykułu Philipa Giraldiego:
"Mam własną teorię na temat tego, dlaczego Netanjahu będzie w Waszyngtonie… Widzisz, Bibi chce ustanowić hegemonię Izraela „od rzek do morza”, co oznacza od Eufratu, Litanii i Nilu, aż po całe wybrzeże aż po Morze Śródziemne. Będzie to wymagało zmiany reżimu w Iranie i wyeliminowania tego państwa jako przeciwnika, ale niedawna krótka wojna z Irańczykami jasno pokazała, że Izrael nie może tego zrobić sam, chyba że sięgnie po broń nuklearną, co mogłoby poważnie zaszkodzić zdolności Tel Awiwu do radzenia sobie z resztą świata i mogłoby łatwo oznaczać de facto koniec państwa żydowskiego. Musi więc przekonać naiwnego Donalda Trumpa, aby zrobił to za niego i jest gotów kłamać bez opamiętania na temat zagrożenia ze strony Iranu, aby to osiągnąć."
Zgadzamy się z Giraldim i uważamy, że właśnie dlatego Bibi jest dziś w Waszyngtonie: aby wciągnąć Stany Zjednoczone w wojnę z Iranem.
Czy zatem można uniknąć wojny? Czy można przywrócić pokój na Bliskim Wschodzie? Czy można zmusić Izrael do powściągliwości i pozostania w granicach?
Tak, tak i jeszcze raz tak. Musimy jednak zakwestionować niektóre przestarzałe pojęcia o nierozprzestrzenianiu, które uniemożliwiają nam poszukiwanie rozwiązań mających większe szanse powodzenia. Najważniejszym z tych błędnych przekonań jest przekonanie, że „Iran nie może posiadać broni jądrowej”. Opiera się ono na przekonaniu, że gdy Iran zbuduje bombę, wpadnie w szał i zmiecie Izrael z powierzchni ziemi. Ale – jak pokażemy – nic nie może być dalsze od prawdy. Poświęćmy chwilę i rozważmy analizę analityka geopolitycznego, którego John Mearsheimer nazwał „najważniejszym teoretykiem stosunków międzynarodowych ostatnich 50 lat ”. To wysoka ocena, ale w pełni zasłużona ze strony autora prowokującego do myślenia komentarza z 2012 roku pt. „Dlaczego Iran powinien zdobyć bombę” w „Foreign Affairs”. Waltz argumentuje, że Iran posiadający broń jądrową mógłby ustabilizować Bliski Wschód, przeciwstawiając się regionalnemu monopolowi nuklearnemu Izraela. Oto Waltz:
"Większość amerykańskich, europejskich i izraelskich komentatorów i decydentów ostrzega, że Iran posiadający broń jądrową byłby najgorszym możliwym rezultatem obecnego impasu. W rzeczywistości byłby to prawdopodobnie najlepszy możliwy rezultat: taki, który najprawdopodobniej przywróci stabilność na Bliskim Wschodzie .
Historia pokazuje, że kraje, które zdobywają bombę atomową, czują się coraz bardziej bezbronne i stają się świadome, że ich broń jądrowa czyni je potencjalnym celem w oczach mocarstw. Ta świadomość zniechęca państwa posiadające broń jądrową do odważnych i agresywnych działań …
W żadnym innym regionie świata nie istnieje samotne, niekontrolowane państwo nuklearne. To arsenał nuklearny Izraela, a nie dążenie Iranu do jego posiadania, najbardziej przyczynił się do obecnego kryzysu . W końcu siła domaga się równowagi… Dlaczego Iran powinien zdobyć bombę , Kenneth N. Waltz, Foreign Affairs (cytaty z Grok)
Waltz dodaje, że monopol nuklearny Izraela zwiększył niestabilność, pozwalając Izraelowi bezkarnie atakować regionalnych rywali, zmuszając wrogów do opracowania środków obrony. W związku z tym „obecne napięcia najlepiej postrzegać nie jako wczesne stadia stosunkowo niedawnego irańskiego kryzysu nuklearnego, lecz raczej jako końcowe stadia trwającego od dziesięcioleci kryzysu nuklearnego na Bliskim Wschodzie, który zakończy się dopiero po przywróceniu równowagi sił militarnych”.
Waltz twierdzi również, że Iran posiadający broń jądrową wzmocniłby mechanizmy odstraszające i tym samym zapobiegłby konfrontacji z Izraelem. Przekonująco twierdzi, że „nigdy nie doszło do wojny na pełną skalę między dwoma państwami posiadającymi broń jądrową. Krótko mówiąc, Iran posiadający broń jądrową doprowadziłby do bardziej stabilnego i pokojowego Bliskiego Wschodu, kończąc ten okropny okres ekspansji i rzezi syjonistycznej”.
Oto krótki klip Johna Mearsheimera, który stwierdza: „Myślę, że nie ma wątpliwości, że Iran posiadający broń jądrową przyniósłby stabilność regionowi , ponieważ broń jądrowa to broń pokoju, broń odstraszająca… A gdyby Iran miał broń jądrową, nie ma mowy, żeby Stany Zjednoczone lub Izrael groziły atakiem na Iran , tak samo jak gdyby Saddam miał broń jądrową w 2003 roku, Stany Zjednoczone nie najechałyby Iraku. A gdyby Libia miała broń jądrową w 2011 roku, Stany Zjednoczone nie wypowiedziałyby wojny Libii. Gdyby istniał Bliski Wschód, na którym inne kraje oprócz Izraela miałyby broń jądrową, byłby to bardziej pokojowy Bliski Wschód”.
Wreszcie – jak sugeruje artykuł Reutersa – Izrael już planuje kolejną fazę krwawego ataku na Iran. Nic nie wskazuje na to, by zagrożenie ze strony irańskich rakiet balistycznych w jakikolwiek sposób osłabiło determinację Izraela. Netanjahu i jego poplecznicy są tak samo chętni jak zawsze do wznowienia działań wojennych i zadania Iranowi jak największych ofiar i zniszczeń. Tylko jedna rzecz może pokrzyżować plan ataku na Iran autorstwa Bibiego: broń jądrowa.
Iran powinien działać szybko, póki jeszcze może.
Inne tematy w dziale Polityka