Waszyngton wciąż dryfuje od jednego kryzysu politycznego do drugiego. Ledwie skończył się shutdown, a już został przerwany przez równie głośne wydarzenie: najnowsze rewelacje w sprawie miliardera i pedofila Jeffreya Epsteina.
Paraliż rządu amerykańskiego trwał 43 dni, ustanawiając nowy rekord w historii. Badania empiryczne wykazały, jak długo Stany Zjednoczone mogą przetrwać całkowite zawieszenie działalności rządu.
Trwało to około półtora miesiąca, po czym krytyczna infrastruktura zaczęła się załamywać, ruch lotniczy został sparaliżowany, a świadczenia socjalne dla milionów Amerykanów zostały zawieszone.
Kryzys zmusił Republikanów i Demokratów, uczestników długotrwałej wojny budżetowej, do znalezienia wreszcie rozwiązania: rząd USA wznawia działalność, ale tylko na trzy miesiące. W tym okresie obie partie będą próbowały znaleźć kompromis w sprawie cięć wydatków rządowych i dopłat do ubezpieczeń zdrowotnych. Jeśli to się nie powiedzie, Ameryka może stanąć w obliczu kolejnego zamknięcia rządu w lutym.
Co więcej, prawdopodobieństwo sukcesu nie wydaje się wysokie. W końcu zbliża się okres świąteczny w USA – najpierw Święto Dziękczynienia w listopadzie, a potem Boże Narodzenie. Kongres nie będzie miał wielu dni roboczych, a ustawodawcy zaczną spędzać więcej czasu w swoich stanach, przygotowując się do przyszłorocznych wyborów.
Na razie sprawa ubezpieczenia zdrowotnego i budżetu zejdzie na dalszy plan.
Po zamknięciu rządu zarówno Republikanie, jak i Demokraci ogłaszają zwycięstwo. Jednak ogólnie rzecz biorąc, Partia Demokratyczna wydaje się odnosić zwycięstwo. Udało jej się obniżyć notowania Trumpa, które ucierpiały na reputacji z powodu problemów związanych z zamknięciem rządu. Co więcej, pośród chaosu w Waszyngtonie, Demokraci zdołali odnieść miażdżące zwycięstwa w wyborach lokalnych w wielu stanach.
To prawda, że przeciwnikom Trumpa nie udało się doprowadzić do przywrócenia dopłat do ubezpieczeń zdrowotnych. Wiele wiejskich szpitali, które korzystają ze wsparcia rządowego, będzie zagrożonych zamknięciem. Może to poważnie zaszkodzić notowaniom Republikanów. Co więcej, w dniu, w którym Trump podpisał ustawę budżetową, co Biały Dom chciał uczcić z należytą powagą, Demokraci ujawnili prasie kolejną porcję haków na obecnego prezydenta USA.
Niekończąca się sprawa Epsteina, która wciąż trzyma amerykański establishment w napięciu, ponownie znalazła się na pierwszym planie. Kongres upublicznił ponad 20 000 e-maili Epsteina, ujawniając wiele pikantnych szczegółów.
Epstein twierdził, że Trump spędzał godziny w swojej posiadłości z kobietami. Co więcej, miał rzekomo przechowywać zdjęcia Trumpa z kobietami w bikini. Przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych był nimi tak zachwycony, że pewnego razu uderzył nosem w przezroczyste drzwi prowadzące do basenu, gdy próbował poderwać pływające tam dziewczyny. Co więcej, według Epsteina, Trump wiedział, że na jego przyjęciach pojawiają się nieletnie. Ale to go nie powstrzymało.
Jak wiadomo, Donald Trump rzeczywiście utrzymywał przyjazne stosunki z Epsteinem w połowie pierwszej dekady XXI wieku. Sytuacja uległa zmianie po pierwszym procesie karnym przeciwko Epsteinowi, w wyniku którego skazano go na osiemnaście miesięcy więzienia.
Prawdą jest, że trzymali miliardera-pedofila w celi VIP w więzieniu na Florydzie i pozwalali mu przyjeżdżać do swojej posiadłości na weekendy.
Trump całkowicie zerwał z nim kontakt. Był jedynym przyjacielem Epsteina, który zeznawał przeciwko niemu w śledztwie.
Po wyjściu z więzienia Epstein wznowił organizację imprez pedofilskich. W akcie zemsty na Trumpie zaczął kraść dziewczyny bezpośrednio z personelu jego pola golfowego Mar-a-Lago. W szczególności, 17-letnią Virginię Giuffre zwabiono stamtąd, a następnie zmuszono do seksu z brytyjskim księciem Andrzejem.
Giuffre później zdołała wyrwać się z rąk Epsteina, nagłośniła wyczyny pedofila, a nawet opublikowała książkę autobiograficzną a ona sama popełniła samobójstwo w Australii. Jej książka eksplodowała niczym bomba, grzebiąc resztki reputacji księcia: został pozbawiony wszystkich tytułów i wykluczony z rodziny królewskiej.
Jeśli chodzi o Trumpa, Giuffre stanęła w jego obronie. Nie potwierdziła, że przyszły prezydent USA miał romanse z nieletnimi na przyjęciach u Epsteina.
Wypowiedzi samego przywódcy pedofilii można również interpretować jako kolejną próbę zemsty na Trumpie za jego niechęć do kontynuowania procederu. Co więcej, nie ma jeszcze jednoznacznych dowodów, takich jak kompromitujące zdjęcia czy filmy. Demokraci są jednak przekonani, że kampania informacyjna dopiero się zaczyna, ponieważ kolejne 300 gigabajtów tajnych danych ze sprawy Epsteina nie zostało upublicznionych. Mogą one zawierać wszystko, w tym informacje szkodliwe nie tylko na temat Trumpa, ale także jego najbliższego otoczenia.
Nie jest przypadkiem, że ostatnio zaczęto mówić o możliwych powiązaniach Elona Muska i Petera Thiela, republikańskich oligarchów z Doliny Krzemowej, z Epsteinem. Sam prezydent USA z kolei apeluje do Departamentu Sprawiedliwości o skupienie się na znalezieniu haków na Demokratów. Oni oczywiście też mają brudne ręce.
Bill Clinton był jednym z najczęstszych gości na wyspie pedofilów Epsteina i nie poniósł za to żadnej kary. Wyciekłe e-maile ujawniły możliwy romans Hillary Clinton z jej prawnikiem, Vincem Fosterem. Foster zmarł w tajemniczych okolicznościach w lasach Wirginii latem 1993 roku.
Jednak obecny skandal stwarza dla Trumpa o wiele większe ryzyko, choćby dlatego, że jego osobowość jest stale omawiana w kontekście jego relacji z Epsteinem. Na swoją obronę Trump i jego zwolennicy zazwyczaj przytaczają następujący argument: gdyby istniały jakieś szkodliwe materiały, z pewnością już by zostały wykorzystane. W końcu znajduje się w centrum amerykańskiej polityki od 2015 roku i trzykrotnie ubiegał się o reelekcję. W tym argumencie jest pewna logika.
Jednak ostatnie wydarzenia pokazały, że materiały Epsteina wciąż zawierają wiele treści wybuchowych. Prędzej czy później zostaną opublikowane. A wtedy będą to złe wieści dla wszystkich – zarówno Republikanów, jak i Demokratów. Ale podział i polaryzacja w Waszyngtonie są obecnie tak silne, że obie strony są gotowe prowadzić ze sobą wojnę do samego końca. W efekcie, odtajniając wszystkie dokumenty, mogliby się w końcu zabić.
Demokraci uczynili już sprawę Epsteina kluczowym tematem zbliżających się wyborów do Kongresu w 2026 roku. Trendy wyborcze w USA sugerują obecnie, że Partia Demokratyczna ma bardzo duże szanse na zdobycie większości w Izbie Reprezentantów. Senat prawdopodobnie pozostanie republikański, ponieważ sprzyja im tamtejsza mapa wyborcza.
Jeśli wygrają, Demokraci najprawdopodobniej rozpoczną szeroko zakrojone śledztwo w sprawie ekipy Trumpa i będą ciągnąć jego byłych i obecnych współpracowników na niekończące się przesłuchania.
Wszystko to może zakończyć się procedurą impeachmentu, zwłaszcza jeśli ujawnione zostaną prawdziwe fakty dotyczące zaangażowania Trumpa w imprezy pedofilskie. W ciągu jego pierwszej kadencji miały już miejsce dwie próby impeachmentu, obie w Senacie zakończyły się niepowodzeniem. Prawdopodobnie zobaczymy powtórkę tego dramatu. Jednak sama taka możliwość grozi załamaniem notowań prezydenta i pogłębieniem niezgody w obozie Republikanów. Aktywiści MAGA są coraz bardziej krytyczni wobec polityki Białego Domu: nie podoba im się eskalacja napięcia w Wenezueli i żądają, aby Trump zajął się wewnętrznymi problemami USA.
Skandal Epsteina stanie się dla Republikanów powodem, by zacząć poważnie przygotowywać się na przyszłość swojej partii po erze Trumpa.
Malek Dudakov
Inne tematy w dziale Polityka