waldburg waldburg
512
BLOG

Stawy

waldburg waldburg Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

 

 

 

TO SIĘ DZIEJE CICHO A NIEUBŁAGALNIE. TYLKO NIE DAJEMY TEMU WŁAŚCIWEJ UWAGI

 z Mordoru

 

 Zbliżałem się do końca mojego dystansu. Biegłem jak zwykle po trawniku, żeby nie przeciążać stawów, kiedy wyczułem na sobie czyjś wzrok. Dwa kroki ode mnie zobaczyłem starego człowiekaz nalaną twarzą. Wyglądał, jakby miał mi coś do powiedzenia. Szedł ciężko po wysypanej żwirem alei wspierając się niezgrabnie na dwóch chwiejnych laskach. Kiwał się, jakby na chwilę przed upadkiem. Jego ręce wyginały się w stawach, tułów odchylał się niepewnie od środka ciężkości.   

Skinął mi głową. Nieco z przodu szła starsza pani, zapewne jego żona. Ona także pozdrowiła mnie uśmiechem. Skądś znałem tę parę. Upłynęło kilka sekund, zanim przypomniało mi się, że już z nimi rozmawiałem. Było to wczesną wiosną. Siedzieli na ławce, obok bawiła się dziewczynka, która nie spuszczała ze mnie oczu.  Kiedy odwzajemniłem jej spojrzenie, schowała się za babcią.

To z jej powodu zatrzymałem się wtedy. Ptaki śpiewały, drzewa się zieleniły po raz pierwszy w tym roku, była ładna słoneczna pogoda. Zapytalem małą, czy ma mi coś do powiedzenia. Nic nie powiedziała. Stary człowiek mrugnął do mnie i zażartował, że wnuczka mnie podziwia. Jego żona dorzuciła, że ona też mnie podziwia i kibicuje mi. Dlatego że biegam.

Dowiedziałem się, że mieszkają w domu po przeciwnej stronie ulicy i lubią oglądać mnie z balkonu podczas joggingu w parku.  Ale wczoraj z początkiem jesieni prawie ich nie poznałem. Może dlatego. że nie siedzieli na ławce, tylko szli? I szło im to tak ciężko?

Wiosną nie sprawaiali wrażenia  tak ociężałych. Zawróciłem. Postanowiłem wytłumaczyć starej kobiecie, że jej mąż nie powinien się poddawać. Nawet stawy i ścięgna regenerują się pod wpływem umiejętnie dozowanego wysiłku. Nasz organizm jest pod tym względem cudem natury, medycyna wie na ten temat ciągle  za mało. Próbowałem podtrzymać ją na duchu i przekazać coś z moich krzepiących doświadczeń.

Trzeba było mu topowiedzieć dziesięć lat temu, odparła. Teraz jest za późno. Ależ proszę pani, nie ma pani racji, nigdy nie jest za późno, zaprzeczyłem. Chciałem opowiedzieć o kontuzji mojego kolana, z której wygrzebałem się właśnie bieganiem i ćwiczeniami na równowagę, ale przerwała mi w pół słowa.

Proszę pana, jest za późno. Mój mąż nie ma stawów kolanowych i stawu biodrowego. Nie ma. Wszystko mu wymienili, dostał nowe, gruntownie odnowione i jak to się mówi, jest naszpikowany środkami przeciwbólowymi, które bierze codziennie.

Zamilkłem. Wątek mi się urwał.  Odwróciłem głowę w jego kierunku. Twarz miał uderzająco pogodną, rozpromienioną. Uśmiechał się podnosząc rękę, żeby mi pomachać i o mało się nie przewrócił.

Nadal nie wiedziałem, co powiedzieć. Wykrztusiłem coś, co miało być komplementem albo wyrazem uznania, że jej mąż przynajmniej podchodzi do tego z taką pogodą ducha.

Spojrzała na mnie z uwagą, a potem na niego.

Proszę pana, to też do tego należy, powiedziała z naciskiem.

 

waldburg
O mnie waldburg

By                                                                                                            

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości