Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
382
BLOG

Jak elity w chamstwo z ludem pogrywają.

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 29
Prymitywne chamstwo bywa wprawdzie pożyteczne, ale nigdy nie jest dobre. Problem polega na tym, że z czasem z binarnej relacji między ludźmi zamienia się we własność pojedynczych osobników. I tak właśnie chamiejemy. Dziś oba człony POPiS-u starają się jak mogą proces ten przyspieszyć, a media, nie tylko te społecznościowe, staja się narzędziem schamiania społeczeństwa. U nas tym bardziej skutecznymi, że kulturowo wisimy wciąż między Wschodem a Zachodem, a podświadoma pamięć poddaństwa i pańszczyzny wychodzi wielu naszym władcom jak słoma z butów sołdata.


Kiedy entuzjastyczni zwolennicy PiS pytają mnie dlaczego bywam (bo to nieprawda, że stale jestem) do PiS-u nastawiony negatywnie odpowiadam, że dokładnie z tego samego powodu dla którego oni nastawieni są pozytywnie. Z powodu charyzmy naczelnika i nieudolnego kopiowania tejże przez innych członków wierchuszki. Bo – przynajmniej u nas – ta charyzma łączy się z budowaniem coraz głębszych podziałów i budzeniem bardzo niskich instynktów. No i coś jeszcze, co mnie osobiście (nie wiem jak innych, ale sądząc po wpisach w S24 osamotniony nie jestem) najbardziej w tym poglądzie na PiS i jego propagandę utwierdza; styl jej uprawiania. To taka przeróbka markiza de Sade, na galicyjskiego chłopa z okresu Rabacji pomieszanego z ambicjami Pana Jourdain. Łączenie wielkich emocji, np. nienawiści czy zawiści, że ktoś jest jakoś lepszy (bogatszy, mądrzejszy, szczęśliwszy, etc., zob. wprowadzone chyba przez Churchilla pojęcie „polskiego piekła”) z próbą gadania choćby tylko poprawną polszczyzną jest raczej trudne, a dla ludzi „kumatych inaczej” nawet bardzo trudne. Nawet naszym politykom nie zawsze się to udaje (choć ich o szczerość wyrażanych w emocjonalnych wystąpieniach uczuć nie posądzam). Jednak komentarze pod notkami w S24 przebijają chyba wszystko. Większość z nich nie ma żadnego związku z komentowanym tekstem i sprawia wrażenie efektu wykonania ciężkiej pracy poszukiwania obelg i pomówień mających w zamyśle komentatora dowieść jego racji. Bo „dyskusje” pod notkami nie są prowadzone po to, by wymiana poglądów wzbogacała wiedzę dyskutantów. Celem takiej nawalanki jest aby „mieć rację”. Bez względu na to jak bardzo jest owa „racja” pokraczna i szkaradna. Jeśli notka jest prawomyślna, to autor na ogół (nie zawsze) stara się przeciwnika (tak,tak, tu też są „przyjaciele” i „wrogowie”) ośmieszyć i opluć „pozytywnie”, a jeśli nieprawomyślna, to „negatywnie”. W pierwszym przypadku polega to na przytoczeniu mniej lub bardziej urojonych „przewag” własnej formacji, w drugim zazwyczaj podkreślaniu doznanych krzywd i niezgodności notki z (autorsko rozumianym) poczuciem jakiegoś dobra (demokracji, wiary, odpowiedzialności, etc.). No i tak sobie uroczo rozmawiamy i dajemy dobry przykład młodszym (w moim odczuciu większość dyskutantów to ludzie nawet bardzo „dorośli”) obywatelom RP. Bo oni, choć rzadko, też tu zaglądają, a bywa, że i głos zabiorą.

Mamy kampanie wyborczą. Najostrzejszą chyba od wielu lat. Ja nie rozumiem żadnej z dwu najbardziej naparzających się formacji. Gdyby nie chamski ton dyskusji jednej ze stron, pewnie nie wiedziałbym w ogóle jak głosować, bo w tych najważniejszych sprawach istotnych różnic w poglądach (programach?) nie dostrzegam. Staram się rozumieć ograniczenia zewnętrzne (np. wojnę na Ukrainie) czy wewnętrzne (np. rozkład stopnia inteligencji elektoratów), ale jakkolwiek by obecnej sytuacji nie tłumaczyć, wybierać nie ma w czym. Nie wiem jaki będzie rezultat wyborów, ale jestem pewien, ze jako Polacy, ludzie mający to konkretne Państwo, przegramy. Wydaje mi się, że nie my jedni; świat zdaje się zmierzać w kierunku „demokracji Arystotelesowskiej” (Demokracja, to rządy hien nad osłami), ale mało mnie to pociesza. Nasze hieny są – pod wieloma ważnymi względami - znacząco słabsze niż hieny innych nacji (jeśli nacje w ogóle mają tu jakieś znaczenie) i bywa, że (nie rozumiem dlaczego) chętnie deklarują się jako sługi innych. Nie jest to jakaś szczególna nasza cecha; inni robią podobnie, choć tak jasno tego nie artykułują. Bóg jeden wie dokąd, jako Ludzkość, zmierzamy.

Nasze rozmowy w S24 są jakimś markerem nie tylko rozkładu nastrojów (tu trzeba by uwzględnić trudną do oszacowania liczbę troli i „nawiedzonych” czy megalomanów), ale również dobrym odbiciem rozkładu jakiegoś stopnia ogólnej niechęci do ludzi innych poglądów. Bo to nie jest tak, że można systematycznie opluwać ludzi w S24 z tytułu innych poglądów np. na sprawy Ukrainy i być poza S24 tolerancyjnym dla innych w życiu „pozablogowym”. Plucie i – ogólniej chamstwo – staje się nawykiem, który utrudnia koegzystencje z chamem właściwie wszędzie. To chamstwo przestaje być własnością relacji między opluwającym i opluwanym, a staje się własnością tego opluwającego niezależną od żadnego jego interlokutora. To jest znakomita droga do schamienia dużych grup społecznych (np. elektoratów). Wydaje mi się, że zjawisko wykracza poza nasze granice, ale coraz częściej mam wrażenie, że u nas rośnie ono znacznie szybciej niż, tak przez naczalstwo wychwalany, nasz PKB. Najwięcej chyba chamstwa widać w POPiS-ie. Co ciekawe, rodzaj tego chamstwa dość wyraźnie zależy od formacji politycznej; PO grawituje w kierunku mniej lub bardziej zamierzonych obelg, a PiS bardziej subtelnych/perfidnych pomówień (w S24 zwolennicy PiS biją „opozycjonistów” w obu kategoriach). Jest to ciekawe dlatego, że z powierzchownego oglądu obu formacji wnosić można, że powinno być odwrotnie. Ale nie jest. Tak czy owak nikt już chyba nie wie jak toto zahamować. Nie wiadomo nawet czy ktoś chce.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka