Nie potrafiłem sobie odmówić zadania tego ironicznego i retorycznego pytania.
Kiedy na cztery dni przed terminem podpisania skandalicznych umów jakie NFZ narzucił lekarzom , premier zdymisjonował szefa NFZ Jacka Paszkiewicza, a minister Arłukowicz marszczył brwi jaki to Paszkiewicz zły, wydawało się że teraz wszystko będzie już w porządku. Sprawca wszelkiego zła – „zły wujek” Jacek Paszkiewicz poleciał, „dobry wujek” Bartosz Arłukowicz ukarał nicponia za okłamanie lekarzy i nałożenie na nich horrendalnych kar finansowych. Premier Tusk zaś przypieczętował karę za sprzeniewierzenie się intencjom rządu który wszak rządzi po to by żyło się lepiej – wszystkim. I można by było rozpalać pod grillem – tyle tylko że ... umowy pozostały.
Dotychczasowe umowy z NFZ-tem wygasają z końcem czerwca. Zwykle przedłużano je bez jakiegoś wyprzedzenia. Tym razem zrobiono inaczej – zobligowano lekarzy aby nowe umowy podpisali do końca maja czyli z miesięcznym wyprzedzeniem. Wiadomo bowiem było że wielu z nich nie podpisze umów od razu aby dać Naczelnej Izbie Lekarskiej i Naczelnej Radzie Lekarskiej, lub może jeszcze Porozumieniu Zielonogórskiemu legitymację do prowadzenia negocjacji z NFZ-tem. Od tego ilu lekarzy podpisało umowy zależało czy izby będą miały siłę przebicia. Wiadomo jednak było od początku że ci lekarze którzy do końca maja nie podpisali umów, prędzej czy później będą zmuszeni je podpisać – czy to w dotychczasowej czy w zmienionej wersji. Szczególnie ci w prywatnych gabinetach – czyli tam gdzie prawo do wypisania recepty z refundacją zależy od indywidualnej umowy między lekarzem a NFZ-tem Nie będą mieli wyboru bo pacjenci do nich nie przyjdą. Albo podpiszą umowę albo będą musieli zwinąć gabinet. To nie była od samego początku żadna tajemnica. Choć w Małopolsce ponad 80 procent lekarzy nowe umowy odrzuciło.
Cała nadzieja była w nowym – pełniącym obowiązki szefa NFZ Zbigniewie Teterze.
Minęły trzy tygodnie i mamy apel Naczelnej Rady Lekarskiej do wszystkich lekarzy aby wypisywali od 1 lipca recepty bez refundacji. Zaczął się już druk nowych formularzy recept a Naczelna Izba Lekarska instruuje lekarzy jak ma wyglądać formularz recepty bez refundacji. Wszystko wskazuje na to ze od lipca NFZ nie będzie już refundował leków pacjentom.
Dotychczasowe próby rozmów z nowym p.o. szefa NFZ trafiały w próżnię. Rzeczniczka prasowa NIL Katarzyna Strzałkowska cytuje fragment listu jaki 11 czerwca b.r. wystosował do Tetera szef NRL Maciej Hamankiewicz:
„Pomimo braku odpowiedzi z Państwa strony i braku rzeczywistych liczb w skali kraju, chciałbym podkreślić, iż docierają do nas sygnały o niepodpisywaniu aneksów do umów z Narodowym Funduszem Zdrowia”
Strzałkowska poinformowała też że szef NFZ wciąż nie odniósł się do postulatów lekarzy. Czy Teter podzieli więc los Paszkiewicza?
Na jutro działacze lekarskich izb zostali zaproszeni na rozmowy do Ministerstwa Zdrowia. Zaproszenie wystosował osobiście Bartosz Arłukowicz. Czy jest nadzieja że osiągną porozumienie?
Proponuję przypomnieć sobie wywiad z Jackiem Paszkiewiczem, jakiego udzielił TVN24 zaraz po tym jak został odwołany z funkcji szefa NFZ. :
„Powiedział także,[Paszkiewicz, przyp. mój]że Arłukowicz nigdy nie kwestionował wzoru umowy pomiędzy Funduszem a lekarzami w sprawie uprawnień do wypisywania recept refundowanych (w którym wpisano możliwość karania medyków za niewłaściwe wypisywanie recept). - Gdyby minister zdrowia oficjalnie miał coś przeciwko, to na pewno wszcząłby procedurę unieważnienia mojego zarządzenia, którym wprowadziłem wzór umowy zawierający taki zapisy - mówił Paszkiewicz.
Po co więc Arłukowicz miałby przedkładać Tuskowi wniosek o odwołanie Tetera za wyrolowanie lekarzy i pacjentów? Przecież od początku oto właśnie chodziło.
http://www.nil.org.pl/aktualnosci/list-prezesa-nrl-do-prezesa-nfz
Inne tematy w dziale Polityka