Były premier Kazimierz Marcinkiewicz w wywiadzie udzielonym w TVN24 Konradowi Piaseckiemu prognozuje:
„wydaje mi się że jeśli PO wygra wybory europejskie to Donald Tusk zastąpi Barosso, w moim przekonaniu. W moim przekonaniu, takie jakie mam informacje i z Londynu i z Berlina, od różnych znajomych, wszyscy mówią, że nie tylko chadecja wybrała już Donalda Tuska ale nawet Cameron jest za jego kandydaturą /.../” [1]
Żartów nie ma – znajomi Kazimierza Marcinkiewicza – i to ci z Londynu i ci z Berlina – zapewnili go że jeśli PO wprowadzi do PE wystarczająco dużo posłów do Parlamentu Europejskiego to ów parlament zagłosuje na Tuska i wysadzi J.M. Barosso z fotela szefa KE. Istotnie – trudno odebrać tezom premiera Marcinkiewicza pewnej logiki. Choć możemy się zastanowić jaką korzyść z takiego obrotu sprawy będzie miała Polska. Oczywiście poza tym że kilkudziesięciu członków Platformy Obywatelskiej będzie latało "do roboty" do Brukseli
Czym więc Donald Tusk przewyższa dotychczasowego szefa Komisji?. Portal Wikipedia opisując kulisy wyborów Barosso na szefa KE w końcu czerwca 2004 roku przytacza między innymi słowa byłego korespondenta "Rzeczypospolitej" w Brukseli i Waszyngtonie, Jędrzeja Bieleckiego:
„Wybór padł na premiera Portugalii nie w uznaniu jego cech przywódczych czy sprawności w zarządzaniu. Barroso wygrał, bo nikomu się nie naraził. Nie był ani zbyt proamerykański dla Francuzów, ani zbyt antyamerykański dla Polaków. Wystarczająco, w oczach Niemców, forsował dalszą integrację, ale nie zraził Skandynawów nadmiernym entuzjazmem do budowy europejskiego państwa federalnego” [2]
Pomijając pozostałe podobieństwa i różnice w dorobku politycznym obu Premierów (Barosso przed objęciem fotela szefa KE był także premierem Portugalii), warto się zastanowić czym będzie się kierować Parlament Europejski dokonując wyboru nowego szefa Komisji – czy wolą energicznego zwrotu w dotychczasowym kształcie komisji czy też wolą kontynuacji dotychczasowej pozycji jej szefa. Gdyby istotnie chodziło tu jakąś rewolucję to być może są jednak wśród znajomych Kazimierza Marcinkiewicza mocniejsi liderzy w Europie niż Donald Tusk. Ale to osobny temat.
Bardzo interesujące są też jednak słowa Kazimierza Marcinkiewicza odnośnie prognozowanych wyników trzech najbliższych wyborów:
„Jeśli nic się nie zmieni, PiS ma szansę wygrać wybory do europarlamentu, samorządowe, a później także parlamentarne”
Co ciekawe – jeśli ktoś nie jest zorientowany w sytuacji politycznej w Polsce, były premier mówi te słowa na półmetku drugiej kadencji rządów Platformy Obywatelskiej, w tym na początku czwartego roku od czasu kiedy partia ta ma w Polsce pełnię władzy centralnej i większość we władzach samorządu terytorialnego. Ogółem zaś rządzi nieprzerwanie od przeszło sześciu lat.
Można więc zadać sobie pytanie czy po tych sześciu latach ryzyko porażki w wyborach do Parlamentu Europejskiego da rządzącej partii wystarczający impuls do rzetelnego administrowania państwem. Optyka byłego premiera jest jednak niezwykle inspirująca, bo logiczniej było by raczej sądzić – nie czy wybory zmobilizują władze państwa do roboty – tylko zapytać czy czasem realne ryzyko porażki w wyborach nie jest przyczyną jakości rządzenia od przeszło półtorej kadencji.
[1]
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1034813,title,Kazimierz-Marcinkiewicz-zaglosuje-na-PO-Tusk-zastapi-Barroso,wid,16409794,wiadomosc.html
[2]
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jos%C3%A9_Manuel_Dur%C3%A3o_Barroso
Inne tematy w dziale Polityka