Jeśli mielibyśmy dziś scharakteryzować europejską klasę polityczną to niewątpliwie można powiedzieć, że mamy Europę bez dyplomatów. Jaka jest tego przyczyna to pewnie temat na szerszą naukową analizę, niemniej jednak podobnie jak kilka lat temu definiowano „społeczeństwa bez ojców”, tak dziś dominacja pospolityki i konsumpcjonizmu, w dużej mierze także dzięki kilku dekadom bezpieczeństwa militarnego największych krajów Europy, wygenerowały w europejskiej klasie politycznej wiodący model polityka jako lobbysty a nie męża stanu. W efekcie pierwszy poważny i realny konflikt z Rosją, która w przeciwieństwie do partyjek werbalnych szachów i mowy ciała europejskich polityków, prowadzi realną imperialną politykę, wywołał kompletny chaos. I nikt już nawet nie próbuje ukrywać, że nie było na taką sytuację żadnego planu działania. Co więcej – każde możliwe rozwiązanie okazuje się niemożliwe z powodu gigantycznych błędów jakie Unia popełniła w polityce wschodniej w ciągu kilku ostatnich lat.
Sytuacja na Ukrainie zaskoczyła wszystkich. W każdym razie wszystkich którzy kilka lat temu na politykę zagraniczną Lecha Kaczyńskiego cmokali z niesmakiem i chóralnie powtarzali hasła o szkodliwym „machaniu szabelką”. W rezultacie dziś, dokładnie po sześciu latach od momentu przyjęcia przez Polskę doktryny Sikorskiego i Tuska, z ust niemal wszystkich komentatorów sytuacji na Ukrainie słyszymy dokładnie to samo co do kwietnia 2010 roku diagnozował Lech Kaczyński. Czy nie miał racji kiedy w sierpniu 2008 roku mówił w Tibilisi: „Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina a pojutrze Polska i kraje bałtyckie”? Czy nie miał racji kiedy w ostatnim wywiadzie udzielonym Andrzejowi Nowakowi w końcu lipca 2009 roku analizując sytuację polityczną w Europie i Stanach Zjednoczonych przepowiadał że efektem zacieśnienia współpracy gospodarczej Rosji z państwami europejskimi oraz zablokowania umów o tarczy antyrakietowej i kłopotów wewnętrznych w USA będzie operacja „odzyskania” przez Rosję Ukrainy?
Co więcej, nagle okazuje się że sposób działania Rosji na Krymie to nie żaden niespodziewany scenariusz. Nawet szef MSW – a wcześniej jeden z największych specjalistów od spraw polityki wschodniej, Bartłomiej Sienkiewicz, podkreśla że sytuacja na Krymie to kalka tego co Rosjanie robili w Abchazji, Osetii Południowej czy Naddniestrzu. Jak więc wytłumaczyć chaos jaki wywołała wśród europejskich „dyplomatów” interwencja rosyjskich terrorystów na Krymie?
To że brak wyobraźni i rozeznania współczesnej klasy politycznej Europy, nie wzbudził zaniepokojenia rosyjskim terroryzmem w państwach Zakaukazia i basenu Morza Czarnego, nie może być usprawiedliwieniem.
Europejscy dyplomaci zawęzili pole swoich umiejętności do prowadzenia rozmów biznesowych. W końcu w ostatnich latach głównym powodem, dla którego spotykali się w ekskluzywnych hotelach i salach konferencyjnych był albo rozdział europejskiej kasy albo przepychanki komu przyciąć limity żeby kto inny mógł zarobić. Klientami zwykle nie były społeczeństwa ale banki, fundusze i międzynarodowe grupy interesów.
Władimir Putin jest psychopatą. Oczywiście nie w znaczeniu braku poczytalności psychicznej. Psychopata to nie, jak się często sądzi człowiek biegający po ulicy nago w czapce Napoleona Bonaparte. To człowiek o zaburzonej osobowości, całkowicie zdeformowanym postrzeganiu swojej pozycji, swojej osoby. Chorobliwie ambitny, mściwy – często też wręcz nieludzko pracowity. Paradoksalnie we współczesnym społeczeństwie, osobowość psychopatyczna to najczęściej nie podpity lump biegający po wsi z siekierą ale wykształcony i świetnie sytuowany menedżer, biznesmen czy człowiek na kierowniczym stanowisku. Poza rodziną, która w więzieniu czterech ścian pada ofiarą postępującego zafiksowania psychopaty, najczęściej nikt nie podejrzewa nawet żadnej patologii. Błyskotliwy, inteligentny, diabelnie skuteczny i osiągający sukcesy zawodowe. Choć współpracownicy i podwładni zwykle starają się delikwentowi nie wchodzić w drogę, czując gdzieś przez skórę, że konsekwencje mogą być nienaturalnie drastyczne do sytuacji. Współczesne społeczeństwa – galopujące tempo życia, zwierzęca wręcz i podsycana w mediach pogoń za ekskluzywnym poziomem życia to warunki sprzyjające osobowości psychopatycznej.
Patrząc na reportaże z dzisiejszej Rosji widzimy w każdym urzędzie portrety Władimira Władimirowicza. Kult jakim ten człowiek jest otoczony w Rosji przypomina niemalże kult ukochanego wodza Kim Ir Sena w Północnej Korei. Jeśli więc Angela Merkel faktycznie w rozmowie z Barackiem Obamą użyła słów: „On żyje w innym świecie”, to można tylko przyznać że prawdopodobnie właściwie zdiagnozowała sytuację. Dlaczego taka a nie inna osobowość Władimira Putina odpowiada mimo to milionom Rosjan, w tym dziesiątkom tysięcy z nich na Krymie, to osobny problem.
Niemniej jednak wśród europejskich dyplomatów brakuje dziś wyraźnie człowieka o intelekcie i intuicji jaką w postrzeganiu sytuacji na wschodzie Europy dysponował Lech Kaczyński. Brakuje osobowości o której wiadomo jedno: pogwałcenie praw człowieka zawsze spotka się z jego kategorycznym non possumus. Władimir Putin musi realnie odczuć że łamanie prawa międzynarodowego ani jemu ani jego państwu się po prostu nie opłaca.
W 2008 roku w Tibilisi Lech Kaczyński, Waldas Adamkus i trzech innych prezydentów państw regionu zmusiło Rosyjskich terrorystów do odwołania nalotu na stolicę Gruzji. Bez limuzyn, konferencji, wpisów na Tweeterze i wyuczonej przez wizażystów mowy ciała. Obecnością - silą osobowości. Kilka dni później Kaczyński udowodnił też że mimo poklepywania po plecach Nicolasa Sarkozy`ego i deklaracji rosyjskiej dyplomacji rosyjskie wojska wciąż stacjonują na terytorium Gruzji. Czy dziś w Europie znajdzie się człowiek który zatrzyma rosyjskie czołgi i udaremni naloty? Może prezydent Bronisław Komorowski sprawdzi umiejętności rosyjskich snajperów?
Inne tematy w dziale Polityka