waw75 waw75
1704
BLOG

Rusofobia – patologia czy mądrość narodów?

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 69

Niezależnie od tego czy Rosja zagarnie tylko Półwysep Krymski czy może odseparuje z ukraińskiego monolitu jeszcze którąkolwiek inną cześć kraju, to możemy bez wątpienia mówić o nowym rozdziale w najnowszej historii Europy.

Po okresie „zimnej wojny” z lat 1947-1991, i epoce nowego porządku po rozpadzie ZSRR w 1991 roku , w 2014 roku rozpoczął się całkiem nowy etap relacji i rozkładu „środków ciężkości” w europejskiej polityce. I trudno było by przypuszczać że władze Rosji decydując się na „miękką inwazję” na Ukrainę miały jedynie plany związane z ziemiami zadnieprza .
 
Przede wszystkim całkowitej redefinicji ulegną też zasady dotychczasowej dyplomacji między administracją Putina a resztą świata. Oczywiście nie będzie to oznaczać zerwania kontaktów gospodarczych czy dyplomatycznych ale im lepsze będą te relacje tym większa będzie też świadomość że są one jak handel złodzieja z paserem – z czasem nikomu nie będzie już zależeć na rozliczaniu partnerów z norm etycznych. A to bardzo źle wróży przyszłości Europy.
Być może jednak dojdzie do nagłego otrzeźwienia. Ale jeśli tak się stanie to nie tylko za sprawą samego faktu dokonania przez Rosję zaboru części Ukrainy, ale także ze względu na metody jakimi tego dokonano. Oto bowiem regularna rosyjska armia została świadomie użyta jako zamaskowane oddziały terrorystyczne. Rosja która pod przykrywką wspólnej walki ze światowym terroryzmem kontrolowała militarnie i gospodarczo państwa dawnego terytorium ZSRR teraz w świetle kamer dokonała inwazji na sąsiedni niepodległy kraj stosując klasyczne metody zbrojnego terroryzmu.
 
Na pytanie czy można było to przewidzieć odpowiedź jest oczywista i wystarczy sięgnąć do jakiegokolwiek wywiadu Lecha Kaczyńskiego czy choćby do Jego przemówienia z sierpnia 2008 roku z Tibilisi. Zresztą kalendarium inwazji Rosji na Gruzję – dzień po dniu   - jest do odnalezienia bez trudu [1], polecam każdemu kto miałby jakieś wątpliwości że zaufanie w choćby jedno słowo Siergieja Ławrowa czy Władimira Putina trzeba traktować jako pierwszą porażkę jakichkolwiek negocjacji. Tak działa rosyjska dyplomacja: jeśli zaufasz w jedno słowo to kłamstwo nie będzie znało granic.
Niestety współczesna Europa od wielu lat przechodzi kryzys dyplomacji, która w okresie pozornego poczucia bezpieczeństwa po rozpadzie ZSRR zajęła się głównie dyskusją o biznesie, laicyzacji i czystym powietrzu. Polska dyplomacja po 2008 roku doskonale wpisała się w ten model – ale upadek dojrzałej dyplomacji stał się jednym z bolesnych atrybutów rozdziału 1991 - 2014 w europejskiej historii.
 
Tak czy owak trudno było by przewidzieć ukraiński scenariusz już w latach 90-tych a przecież to właśnie w tamtym okresie podejmowano wiele kluczowych dla Polskich decyzji.
Dziś – u progu odradzającego się bloku sowieckiego można - patrząc wstecz – ocenić jakie konsekwencje dla naszej dzisiejszej sytuacji mają decyzje podejmowane właśnie w latach 90-tych.
 
Przede wszystkim patrząc na dramat dzisiejszych Ukraińców na Krymie i we wschodniej części kraju, nie sposób przecenić znaczenia jakie miało w latach 1991-93 wydalenie z Polski blisko 90 tysięcy rosyjskich żołnierzy i ich rodzin, którzy Polskę tratowali już często jak swoją druga ojczyznę – sprzymierzoną we wspólnym komunistycznym bloku. [2], [3]
 
Jak zachowały by się dziś te masy mniejszości rosyjskiej w Legnicy, Brzegu, Świdnicy czy Bornym Sulinowie ? Mieszkające i prowadzące tu interesy już w trzecim pokoleniu, tysiące „garnizonowych dzieci” i ich wnuków. Jaki mieli by dziś wpływ na lokalne media, lokalny biznes, władzę samorządową? Ukraina uczy nas dzisiaj że taki potencjał społeczny to gigantyczne ryzyko dla państw naszego regionu.    
Nie sposób przecenić też całego szeregu posunięć rządu Jana Olszewskiego, który udaremnił między innymi podpisanie przygotowanej przez Lecha Wałęsę umowy z 22 maja 1992 roku o „przyjaźni i dobrosąsiedzkiej współpracy” na mocy której w byłych bazach posowieckich tworzone były by polsko – rosyjskie spółki handlowe. [4]. (czy to przypadek że nieco ponad tydzien później Wałęsa doprowadził do odwolania rządu?)
 
Wszystko to jednak niknie gdy dziś, w 2014 roku, w obliczu „miękkiej inwazji” na Ukrainę wyobrazimy sobie że Polska nie jest członkiem NATO. Koncepcję taką wysunął w marcu 1992 roku Lech Wałęsa, i zakładała ona aby Polska nie ubiegała się o przyjęcie w poczet państw Paktu Północnoatlantyckiego ale współtworzyła nowy pakt militarny, nazwany roboczo NATO-Bis złożony z części państw byłego bloku komunistycznego. Oczywiście pakt ten po pierwsze byłby całkowicie kontrolowany przez rosyjskie służby wywiadowcze, a po drugie nie dawał by żadnego bezpieczeństwa militarnego. Wyobraźmy sobie że Polska dziś nie jest państwem należącym do NATO ale naszych granic bronimy wspólnie np. z armią Słowacji, Litwy, Łotwy i Estonii. Na szczęście także i tym razem zastanawiające plany polityczne Lecha Wałęsy zostały zdecydowanie zablokowane przez Jana Olszewskiego. [5] Spotkało się to także z ostrą krytyką Rosji, która propozycjom Wałęsy mocno kibicowała.
W tym samym duchu – lecz w odniesieniu do sfery gospodarczej, szła propozycja Lecha Wałęsy, także z marca 1992 roku, aby Polska weszła w skład grupy państw byłego RWPG, tworząc razem z grupa byłych państw bloku komunistycznego grupę EWG-Bis jako alternatywę do wejścia w skład struktur gospodarczych zachodniej Europy. [6] Na szczęście także te propozycje Wałęsy – przy zdecydowanym oburzeniu Rosji – zniweczył premier Jan Olszewski. I trudno dziś naprawdę jednoznacznie ocenić, jaki naprawdę kontekst miało słynne spotkanie w gabinecie Lecha Wałęsy w nocy z 3 na 4 czerwca 1992 roku, na którym zdecydowano że rząd Olszewskiego zostanie odwołany.        
 
Włos się na głowie jeży kiedy wyobrazimy sobie że dziś u progu rosyjskiej agresji na Ukrainę, Polska nie jest ani członkiem NATO ani państwem członkowskim Unii Europejskiej, a na zachodniej ścianie naszego kraju mamy kilkudziesięciotysięczną rosyjską mniejszość narodowościową. Na szczęście (autorskie?) plany polityczne Lecha Wałęsy udało się udaremnić i taki scenariusz mógłby być jedynie złym snem.
 
Jest natomiast jeszcze jedna rzecz która moim zdaniem może przyprawić o dreszcze. To świadomość że w 2009 to nie Anders Fogh Rasmussen, a w obecnym nie Jens Stolltenberg zostałby wybrany sekretarzem generalnym NATO .... .
Ale to zupełnie inna historia.  
[1]
[2]
[3]
[4]
[5]
[6]
waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (69)

Inne tematy w dziale Polityka