„Panie kopnij pan to ucho pod stół bo on mnie zabije!”
Każda afera, skandal czy wydarzenie stawiające władzę w złym świetle kończy się wzrostem agresji wobec partii opozycyjnej – nawet jeśli z ujawnieniem tej sprawy – jak choćby w przypadku taśm „Wprost” nie miała żadnego związku. Wręcz powszechnym dziś „argumentem” zwolenników PO jest to że skoro na taśmach nie podsłuchiwano polityków PiS-u a jedynie polityków władzy to jest to dowodem na to że za podsłuchami stał PiS. Pojawia się więc oczywiste pytanie jak to możliwe – jaka jest optyka potencjalnego wyborcy PO że potrafi uznać za pewnik czysto propagandową hipotezę bez nawet cienia poszlaki? To nie tylko kwestia „syndromu oblężonej twierdzy” - to niestety efekt prawie dekady konsekwentnej i jednolitej propagandy. To nie aktualne sondaże ale wyuczona już tożsamość decyduje o tym że walka z PiS-em i ludźmi popierającymi opozycję stała się najważniejszym nośnikiem poparcia dla Platformy. Nic innego się nie liczy – nie liczy się ani uczciwość ani nawet zdrowy rozsądek.
I wszystko wskazuje na to że wyborcy PO ani cały aparat medialno – urzędniczy od którego zależy dziś dominacja Platformy, nie pozwoli już na zmianę retoryki. Deal jest prosty: my kupimy każdą propagandę a wy nie dopuśćcie do zmiany władzy – metody jakimi się posłużycie nas nie interesują.
Dlatego wizerunek PiS-u musi pasować do matrycy wroga publicznego. Dlatego nie było możliwe przebicie się z jakąkolwiek ofertą programową PiS-u do opinii publicznej. Ani konferencje programowe dotyczące służby zdrowia czy systemu podatkowego czy konferencje Polska Wielki Projekt nie miały prawa zostać pokazane w mediach. PiS nie miał prawa zostać pokazany jako normalna partia – która zajmuje się czymkolwiek poza chęcią wykończenia ludzi których nienawidzi. A ludzie popierający PiS czymkolwiek poza motywacją wykończenia ludzi którym zazdrości tego że są lepsi i zdolniejsi. Co osiągnięto tą projekcją? - otóż osiągnięto stan całkowitej mobilizacji: celem już nie tylko partii ale wyborców Platformy, stało się zniszczenie ludzi którzy popierając PiS dybią na ich dorobek życiowy, zawodowy czy pozycję społeczną. I tych ludzi przestało już interesować czy bankrutują firmy, czy ministrowie i szefowie banków centralnych omawiają jak wypompować publiczną kasę żeby przed wyborami poprawiły się wskaźniki, albo ile miliardów złotych stracimy na zaniedbaniach przy budowie gazoportu. Celem jest wyłącznie zniszczenie PiS-u i jego wyborców. I dziś elektorat Platformy ani jej zaplecze medialne na nic innego Tuskowi nie pozwoli – nawet jeśli do osiągnięcia tego celu będzie trzeba fałszować wyniki wyborów, dane o stanie państwa, czy łamać konstytucję. Trzeba się pogodzić z tym że dyskusja publiczna po prostu przestała istnieć.