Spośród wielu gatunków filmowych wyróżnia się także tak zwany film sądowy. Starcie błyskotliwych umysłów prawniczych, rywalizacje silnych osobowości, wirtuozeria retoryczna adwokatów i oskarżycieli, przenikliwość umysłu ponadprzeciętnie inteligentnych prawników. Zwykle w skutecznej obronie praw człowieka, w walce z patologicznym systemem, zwykle też z udziałem najprzystojniejszych aktorów i najładniejszych aktorek.
Ale raz w roku śledzimy całkiem inny scenariusz. Dobry uczciwy Człowiek, bez patetycznych i hiperinteligentnych wystąpień procesowych, bez błyskotliwej retoryki, w milczeniu i rezygnacji, zostaje skazany na śmierć. Bez walki, pogodzony z bezprawiem. Mający tylko bezbronną silę swojej osobowości – inteligencję, pokorę, mądrość, cierpliwość. Samotny w potędze swojej wrażliwości.
Scenariusz, który przyćmiewa wszystkie osiągnięcia hollywoodzkich filmów sądowych. Skazaniec poruszający umysły i serca milionów ludzi od dwóch tysięcy lat – w sposób nieosiągalny dla żadnego aktora – nawet takiego który swoim geniuszem wygrywa na ekranie najtrudniejsze procesy.
Bo jak mawiał Feliks Stamm: „nie ma bokserów odpornych na ból – są tylko niecelnie trafieni”. A życie zawsze wyprowadza celny cios – czasem za młodu, czasem na starość. I na nic się wtedy zdają najbardziej błyskotliwe mowy. Na obronę pozostaje tylko pokora, milczenie i miłość Chrystusa.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo