Na fart, traf i los
akordy konstelacji sferycznie rozpięte
na czaszy błękitu co jest złudzeniem
cóż chcą wiedzieć zatrzymać lub wzmóc
gdy tnie je nocą znienacka meteorów nóż?
kto żyje bardziej one czy my?
opasują opatrznie atom chwili narodzin
opatrunki zwierzyńca wstęgi typologii
by opatrzone imiona różniły się czymś.
stempel przeznaczeń list przebiegły bez adresu
zwrotnego i łask języka blask niejasny
w który pochwycone gwiaździście imię nasze,
imię - wystygły krater bezmgielnej planety ego.
ziemia sunie w solarnej procesji przygięta do ziemi
precesji hołdem, co tasuje rasy, gorąco i zimno,
i epok kry i gry i strach, by nikt całości nie miał
i nie był sobą nikt nie zagubiwszy się w innych
partyturze i snach, odnajdując się gdzie dech święty
wspólnie niczyj, bo instrumenty znikną gdy muzyka
je policzy, poniesie z korzeniami w górze
jak rzeka suchego drewna krach naszych rzeczy.
w losów lesie, życia pór chórze lub fałszu drugich
dnach, oto płoną tysiącami gałęzie przywiązań
i smugą dym podpisuje przerwany taktu akt
bo będą nierówni w blasku jako siostry ich
niebieskie - niektórzy nie a niektórzy tak
tak jak zapisał to próżni wiatr na przyszłości
piasku, w latającej życia oprawnej księdze
jednych zgrzytliwe nie, innych unisono tak tak.
===================================================
zapraszam na
Komentarze