MOTTO
„[...] rozróżnienie na przyjaciela i wroga to kryterium podejmowania decyzji o walce”.
[D.Sepczyńska]
„Strategia to nauka o użyciu bitew do celów wojny”.
[Regulamin działań wojsk lądowych]
„Temu, kto nie wie, do jakiego portu zmierza, nie sprzyja żaden wiatr”.
[Seneka]
I Andrzej Invictus i Rafał Pandora
Co spowodujemy jeśli oddamy głos na Trzaskowskiego? Trzaskowski odda Niemcom Dolny Śląsk. Głosując na niego wepchniemy Polskę na 10 lat w ramiona LGTB i Sorosa a takiej zbrodni historia i naród nam nie wybaczą. Zmarnujemy dorobek naszych przodków, czyli Polskę o jaką walczyli. Zalejemy Polskę socjalizmem, anarchizmem i komunizmem. Trzaskowski to upadek Polski, to seksualizacja dzieci, to rozwalanie kraju, to podporządkowanie go naszemu śmiertelnemu wrogowi - obszarowi Unii Europejskiej. My wybierzemy Trzaskowskiego a jego zwolennicy przegłosują likwidację Polski. Głos na Trzaskowskiego to wojna domowa i III wojna światowa!
Oczywiście to brednie (autentyczne fragmenty postów i komentarzy zwolenników PIS-u). Takich wernyhorzeń autorstwa zwolenników PIS-u jest w sieci mnóstwo. Jeśli nie zagłosujemy na prezesa, to zgaśnie słońce, rozpryśnie się droga mleczna, Bóg nas wyklnie a wąż entropii połknie wszystkie wszechświaty. W ostatnich dniach mamy kliniczny obraz tego, jak wygląda „zagotowany mózg” i jego emanacje. W łagodniejszej formie, choć z tych samych źródeł podprogowego wrzenia i strachu mamy pisane przez blogerów i blogerki teksty typu: „Dlaczego Andrzej Duda będzie najlepszym prezydentem albo i bardziej”, lub „Dlaczego Rafał Trzaskowski będzie najgorszym prezydentem albo i bardziej”. Wzruszające opisy jak to A.Duda swym płaszczem nieustającej opieki chroni nas od zła wszelkiego i zapewnia po kres czasu antykorupcję, eksplozję demograficzną i demokratyczną, aktywność aktywów państwowych, wolność słowa i szumideł, mądrość, wzrost, poszerzanie, pogłębianie, dobrobyt, rozwój, siłę, potęgę, moc, równość i niepodległość. A Trzaskowski jak puszka Pandory zasypIe nas potworami podziemia, nadziemia i podpiekla. Ot, taka sobie twórczość ludowa, apokaliptyczna. Lepsze już to niż piosnki: typu „Pokaż, Kasiu, co tam chowasz”. Rozwija przynajmniej fantazję, choć w sposób niekontrolowany, co może zaowocować... panfobią ;).
Jak więc mamy głosować? Hmm. To zależy kim jesteśmy i z jaką grupą się identyfikujemy. Oczywiście zwolennikom partii rządzącej nie wystarcza identyfikacja z jedną z kilku grup parlamentarnych. Oni identyfikują się z... Polską, tym samym partia staje się Polską a racja stanu racją partii, a raczej jej przywódców, a raczej jednego z nich. Zanim się odpowie w jaki sposób identyfikacja w obrębie grupy światopoglądowej warunkuje nasze wybory konieczne jest zastanowić się, jakie są faktyczne, realne prerogatywy Prezydenta Rzeczypospolitej. Według mózgów zagotowanych są one... kosmiczne i galaktyczne. Według V rozdziału Konstytucji RP i ustaw uprawnienia Prezydenta są znikome, o czym zresztą wszyscy z ludowych apokaliptyków wiedzą doskonale, ale gdy afekt umysł ogarnia, to strachowi rosną oczy bez końca...
W RP prezydenckie uprawnienia obejmują trzy obszary: wojsko, politykę zagraniczną i pewne wąskie aspekty legislacji *). A propos zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi to trzeba dodać, że wszystkie uprawnienia względem sił zbrojnych oraz uprawnienia w stanach nadzwyczajnych mogą być realizowane tylko pod warunkiem kontrasygnaty premiera, Rady Ministrów lub Ministra Obrony Narodowej. Niestety – zawiodę tu apokaliptyków ludowych – w tych trzech obszarach nie ma żadnego uprawnienia do „rozwalania Polski”, „seksualizacji dzieci” i powodowania wojen domowych i światowych. A nawet jakby – hipotetycznie ;) – Trzaskowski przedłożył parlamentowi projekt ustawy „o natychmiastowej likwidacji i upadku państwa polskiego oraz seksualizacji dzieci”, to przecież parlament pisowski ją odrzuci. A weta prezydenckie, których tak się PIS boi? Weta Sejm może odrzucić większością kwalifikowaną 3/5 (276 głosów), do której AKURAT wystarczą głosy PIS-u, propisowskiego PSL-u i Konfederacji (277). Nie lękajcie się więc!
O cóż więc kruszyć kopie i łamać krzesła? Chyba nie o tzw. reformy, bo w nie już sam Matejo Bajar nie wierzy... I nie dziwię się jemu, bo gdy żadne reformy nie wyszły przez lat 5 (w tym 4 z pełnią władzy), to jakżeż ktoś może marzyć, że wyjdą przez lat 2 (bo tyle zostało, gdyż po trzech latach każdej kadencji Prezes zawsze ogłasza koniec bieżącej działalności i dedykuje ostatni rok na przygotowania do kampanii przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi) i to w warunkach kryzysu i utraconego senatu. Proszę więc nie łamać krzeseł i nie rzucać mięsem w konkurentów politycznych, gdyż inne ugrupowania mają swoje cele krótkoterminowe mające prowadzić do osiągnięcia własnych celów długoterminowych odmiennych od zaokrąglania oblicza Glapińskich i Sasinów. Life is brutal.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
TYTUŁ CZĘŚCI DRUGIEJ: "Polityczność jako konflikt i walka"