hierofant hierofant
277
BLOG

Boże Narodzenie czy narodziny heretyka

hierofant hierofant Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Oglądając cały ten system świątecznego chaosu mało kto przystanie i pomyśli - co też naprawdę świętuje.

W świetle tego co wiemy o Jezusie Nazarejczyku możemy się spodziewać, iż sprawa tego heretyka z Nazaretu, który był prekursorem nowego "myślenia o Bogu" i "sposobie zwracania się do niego" nieprędko zostanie 'unormowania".

Nie da się bowiem z kanonu bajek pt. Nowa Ewangelia usunąć rozdziałów mówiących o Betlejemskim pochodzeniu Jezusa w sytuacji gdy w chwili sądzenia Jezus traktowany był jako mieszkaniec Nazaretu.

Pytanie czym to dziecko, którego narodzin nie obwieściła gwiazda ani do którego nie przyszli żadni królowie ( bajka w spisie, mędrcach, zazdrosnym królu i rzezi niemowląt i dzieci ) tak naprawdę zagroziło światu religii Judaistycznej ? 

Jezus stworzył odłam religijny - nowej nauki z mocą jak mawiali mu współcześni, który nie wymagał obecności kapłana starej wiary w swojej strukturze. Rolę kapłana pełnił tylko i wyłącznie lepiej zorientowany w obrządku nauczyciel.

W pierwszych czasach rozwoju sekty chrześcijańskiej wpływ Darów Ducha - obecnie również przymiotów nazwyczajncyh - pozyskanych lub nadanych "wybranym" wiernym, był z pewnością bardzo pociągającym "widowiskiem" dla żydów i innowierców.

Łatwość "zarażenia się" tymi umiejętnościami sprawiała, że wielu niewierzących w moc płynąca od tego daru Boga - pragnęło "takiej mocy". Tak było równiez za czasów życia Jezusa który nie mógł się opędzić od gawiedzi pragnącej zobaczyć te niezwykłe "czary".

Czym więc to dziecko naraziło się innym, że ci postanowili o jego życiu?

Jezus jak widać - oddawał cześć Bogu bez pośredniczenia kapłańskiego i bardzo często bez prowadzenia modlitwy świątynnej. Nie dziwi więc opisywany przez apostołów jego atak na Faryzeuszy, którzy nie umieli się modlić prawdziwie. Nie dziwi też Jego atak na porządek w świątyni Boga i kapłanów  którzy z kultu i tego co się dzieje wokół świątyni zrobili sposób na życiedopuszczając w przestrzeń świątyni kantory wymiany walut, punkty sprzedaży zwierząt ofiarnych oraz sklepy z dewocjonaliami. Trudno bowiem oczekiwać aby władający świątynią kapłani nie brali choćby dziesięciny od obroty tego komu udostępniali powierzchnię handlową.

Drugim aspektem posługi kapłanów był sam fakt ofiary wiernych danego Boga. Mięso i inne ofiary nie leżały nazbyt długo w miejcu ich złożenia, lecz były w dużej mierze pozyskiwane na przetworzenie lub  utylizowane. Nie wprost ale pośrednio Jezus atakował ten sposób życia wybranej i coraz bardziej izolującej się grupy społecznej.

Oczywiste jest, że bez dbania o sprawy krwi a raczej jej "minimalnej obecności" w ofierze świątyni śmierdziałaby bardziej niż oczyszczalnia ścieków i byłaby miejscem rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych. Nie dziwi więc że największym problemem takich ofiar było pozbycie się z miejsc świątynnych krwi ( większość krwi upuszczano z zwierzęcia z miejscu ofiarnym poza obiektem ).

Do dziś zwyczaj a zarazem potrzeba ofiar ze zwierząt kultywowana jest w krajach gdzie wysoka temperatura przyspiesza proces gnicia i rozkładu oraz namnażania się drobnoustrojów. Ten pozornie bezsensowny ubój na skalę masową poraża. Z drugiej strony jest to prosta metoda kontroli stanu pogłowia i zapobiegania górki pogłowia zwierząt hodowlanych. 

To racjonalne podejście prowadzi do wniosku, że tak samo jak i dziś - bycie kapłanem to wybór ścieżki dobrobytu płynącego z rąk wiernych. W katolicyźmie - dołożenie do tego celibatu pogłębia fakt - deficytu obarczenia człowieka wiary obowiązkami życia.

Co zatem zrobiło to niemowlę, którego narodziny czcimy w dniu zimowego przesilenia ?( cierke w jego statycznej okolicy ).

Ten maluch zapoczątkował erę wyzwolenia się ludzi spod wpływu "starego" i "skostniałego" już kultu kapłańskiego wyznawców JAHWE.

Dokonał przemiany w myśleniu ludzi, którzy czerpali co prawda nadal z kultu Boga Jedynego lecz wprowadzili własne, nowe zasady do tej religii.

Reforma taka nie spodobała się z pewnościa starszym kapłanom, których sposób myślenia był "sztywny" i "zapatrzony" w ich świątynne zwoje. Nie dziwi więc ze "czujący zagrożenie" kapłani dokonali wyboru właściwego społeczne. Dbali oni o spokój swoich indroktrynowanych wiarą podwładnych którzy nie powinni wzbudzać zbytniego zainteresowania dowódców wojsk okupacyjnych.

 

Człowieka zabito za młodu tak, że dało to początek symbolice niebezpiecznej dla każdej religii. Bog który ma rozpoznać swoją "owcę" musi najpierw ją napiętnować. O ile z owcami nie ma takiej potrzeby to już "podatne" zwierzęta noszą jakieś znamię w celu udowodnienia że jest się ich właścicielem - gdyby ktoś chciał je nam "odebrać" wbrew prawu i woli. 

 

Początkowa rola - przewodnika w wierze przeistoczyła się w funkcję "zarządczą" i "kapłańską" a ta szybko zdegenerowana przez stosunki polityczne z władzą przeistoczyła się w relacje hierarchiczną. Mamy więc "papieża" pod nim "arcybiskupów" pod nimi "biskupów" a pod nimi "proboszczów", a pod tymi "kapłanów służebnych".

 

Pozostała tylko jedna kwestia. Judaistyczna reforma wyznawów Jezusa, zamienila ofiarę z krwi zwierząt na ofiarę znacznie tańszą - z "chleba". Niestety religia chrześcijańska jest nadal religią opartą na kulcie krwi - tym razem przeistoczonej w przysłowiowe "wino" ( pitną w czasach Jezusa formę płynu nie prowadzacego osoby spożywającej do zachorowania ). 

Co więc uczyniło to dziecko ?

Jak widać uratowało świat od bezsensownych mordów na zwierzętach realizowanych w celach innych niż konsumpcyjne lub "anty" pandemiczne. Pozwolił tym zaoszczędzić wiernym dużo opłat świątynnych - w tym wymiany waluty na tą za którą się zwierzę kupuje i samego kosztu zakupu zwierzęcia.

 

Wiara istnieje do czasu gdy ostatnia osoba wierzy, wiara rodzi się czasem sama z poszukiwań odpowiedzi na zbyt trudne pytania.

Religia istnieje natomiast do czasu gdy ktoś kapłanowi za jej "utrzymanie" płaci. Nie ma pieniędzy nie ma religii. Przez wiele lat pieniędzy religiom nie brakowało. Niestety ostatnio kult Jezusa stanął przed widmem bankructwa. Jak widać najwyższy kapłan zażegnał problem odnajdując gdzie trzeba "zakurniaki" niemniej "reforma" ekonomiczna religii nie zapobiega obecnie sytuacji w której "stary obrządek" zaczyna się mocno dezaktualizować.

 

Boże Narodzenie jest więc swoistym przypomnieniem na szansę "cudownego" narodzenia się kolejnego reformatora, który sprawi, że skostniała religia nabierze  znów nowego wyrazu, sensu i istoty wiary w Boga.

Niestety - reformatorzy w religiach formalych nie zawsze są mile widziani.

Pamiętając wieczorne nauki ks. Wojciecha Lemańskiego zostaje mi tylko dać świadectwo przerwanego dzieła takiej właśnie reformy u podstaw. Nie nazwę tego człowieka świętym, lecz miał on swój charakter "niechcianego" w kościele reformatora lokalnego. Lutrem nie był ale mimo wszystko podzielił obecnie los niewiele gorszy od swojego "Boga".

Tego nie pierwszego i nie ostatniego od czasów Jezusa "nauczyciela wiary" cechowało to, że "miał kontakt" z ludźmi i "Bogiem". Bardziej jednak kładł nacisk na "osobisty" rozwój człowieka niż "podleganie" wpływom publicystów, mediów religijnych czy hierarchów kościelnych. Nie wahał się podważania tez religijnych i doktrynalnych w tym sensie że "wymagały one" innego spojrzenia a nawet"reformy".

 

Boże Narodzenie jest więc świętem "narodzin reformy religijnej" symbolizowanej przez niemowlę ludzki zrodzone w trudnych warunkach bytowych pośród ludu prostego i zwierząt gospodarczych.

 

Wiem, że pewne tezy nie spodobają się ludziom wiary lecz prosze ich niech spojrzą na siebie i zastanowią się "co wiedzą" a co "z tej wiedzy" im "powiadziano". Co "pojęli" a co "powtarzają" i kiedy ostatnio  w samotności z dala od świątyni oddali cześć Bogu czynem lub słowem bez udziału czy pośrednictwa swojego "kapłana".

 

hierofant
O mnie hierofant

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo