Marcin Raczka Marcin Raczka
276
BLOG

22 września dniem bez samochodu.

Marcin Raczka Marcin Raczka Polityka Obserwuj notkę 4

Przez kilka lat (od momentu zmiany miejsca) dojeżdżałem do pracy komunikacją miejską. Startując z granicy Zacisza podróżowałem na Wolę. Były dni lepsze i gorsze (tych zdecydowanie więcej), kiedy pokonanie dwunastokilometrowej odległości zajmowało półtorej godziny, a czasami więcej. Żona moja do pracy ma równe 8 km, a i taką odległość pokonać w czasie krótszym niż godzina jest często nieosiągalne dla Warszawskiej Komunikacji. Niezależnie od pory roku wejście do  autobusu/tramwaju na Placu Bankowym graniczy z cudem. Ubici jak śledzie ludzie mogą na autobusowych telewizorach LCD (na tych, na których akurat nie wywalił się Windows)  przeczytać kilka newsów zaczerpniętych z zaprzyjaźnionych mediów i dowiedzieć się, że dzień 22 września jest dniem bez samochodu.

To fantastyczna zachęta przesiadać się z samochodu do nabitego i nierzadko śmierdzącego środka komunikacji, którego co drugi dzień dotyka jakieś nieszczęście. A to drzwi się nie zamykają (swoją drogą jak takie drzwi mogą wytrzymać napór takiej masy pasażerów). Albo tramwaj jadący przed nami akurat się rozwalił, albo kilka innych rzeczy (choćby omdlenia).

Pierwsza –jako mądrzejsza- wpadła na pomysł żona. Rzuciła w czort Kartę Miejską i przesiadła się do samochodu. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki czas dojazdu do pracy zmniejszył się o godzinę dziennie (licząc w obie strony). Po długich namowach uległem w końcu i ja. Zdecydowaliśmy się na zakup używanego samochodu (szczerze mówiąc: baaardzo używanego) i od tego momentu mój czas dojazdu do pracy (licząc również w obie strony) skrócił się o półtorej godziny. Licząc zysk czasowy jako całość, mamy 2.5 h zysku dziennie, co oznacza 12.5 h w tygodniu i ponad 50h w miesiącu. Miesięcznie zyskujemy zatem ponad dwie doby czasu extra.

Dziękuję zatem za „dzień bez samochodu”. Nie skorzystam. Będę dalej jeździł swoim „narzędziem do przemieszczania się” nie zwracając zupełnie uwagi na tego typu inicjatywy. Transport miejski ma być alternatywą, a nie karą.

Jeżeli bylibyście Szanowni Państwo „średnimi cielętami” (do 110 kg), to przypadałoby Wam podczas transportu do 0.7 m2 powierzchni na ssaka, pod groźbą kary dla przewoźnika. A to już jest czworobok o wymiarach prawie 80 na 90 cm. No w takich warunkach to można jechać.

 

http://www.arka.strefa.pl/Ustawy/rozporzadzenie%20_transport_zwierzat.pdf

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka